cześć dziewczyny. ja tylko na chwileczkę, zameldować że żyję (jeszcze).
wczoraj rano wstałam taka chora... jak dawno nie.. wieczorem wszystko sie nasiliło; temp 38,5, ciśnienie 107/82, ból głowy, wszystkich mięśni i kości. no i podbrzusze. tak strasznie mnie wszystko bolało że ze łzami w oczach dzwoniłam do gina po pomoc. kazał mi kupić paracetamol- panadol albo apap i leżeć. M wyszedł wcześniej z pracy i przywiózł mi leki. od razu zasnęłam. ale w nocy jak lek przestał działać.... matko... nie zmrużyłam oka, kasłałam, wstawałam co 20 min do łazienki, 2 razy wymiotowałam, poszła mi krew z nosa i co najgorsze przez całą noc mała ruszyła się może 2 razy.. O 6 przeniosłam się do salonu żeby Iga i M mogli pospać. A Iga tak samo chora. 39 st temp non stop i też beznadziejnie chrycha. na wizytę u lekarza nie było dziś szans. Gnijemy obydwie w łóżku. Ja po trzeciej dawce leku czuje się teraz troche lepiej bo juz nie łamie mnie tak w kościach. No i mała zaczęła się ruszać normalnie.
przepraszam że tak egoistycznie, tylko o sobie ale już wracam do wyrka.
Pozdrawiam kochane kwietniówki.