reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Tu znajdziesz dzisiejszy LIVE dotyczący uwazności w relacji z dzieckiem. Jak sue przyda - zapraszam :) Do zobaczenia na Instagramie Dołącz, obejrzyj LIVE
reklama

Wątek dla macoch: Jak Wam się układa z Waszymi pasierbami?

reklama
Ale w tym układzie to faktycznie masz prawo czuć się wykorzystana. Warunki na dziecko macie trudne- 1 pokój, i do tego ty masz sponsorować rachunki które nabija syn twojego partnera. Tatus chce byc cacy twoim kosztem...
 
to nie jest twoje dziecko i twój problem, dziecko ma rodziców. Co innego dobra wola i pomoc z twojej strony, a co innego fakt kiedy jesteś wykorzystywana. To jest moje zdanie, potrzeba czasem trochę zdrowego egoizmu, żeby się nie dać zapędzić do roli tej co wszystko robi i jeszcze z tego powodu cierpi ;) mam nadzieję Sendiii że się to ułoży!!
 
a swoją drogą zauważyłam, że czym bardziej jestem przytłoczona 'terrorem miłości' do młodej, jak ja to nazywam, kiedy wszyscy wokół narzucają: młoda to, młoda tamto, a spróbuj nie kochać młodej tak jak my, to dopiero zobaczysz... :-) to ja się tym bardziej bojowa staję i rośnie we mnie wielkie wewnętrzne NIE i niechęć w stosunku do tej dziewczyny, im bardziej oni tak robią, tym bardziej ja tupię nogą :-)
 
Ja też marzę, żeby to się ułożyło ale jego matka jak dalej będzie tylko mówiła, że wróci a tego nie zrobi to niestety tak będzie.
A jeśli chodzi o miłość do dzieci nieswoich- nigdy, przenigdy nie mów młodej, że ją kochasz. Po pierwsze dlatego, że tak nie jest a po drugie, kiedyś będzie wredne i je znienawidzisz i jak zapyta Ciebie czy ją kochasz to się zrobisz purpurowa. To na moim przykładzie. Też mi się wydawało,że kocham to dziecko i zawsze mówiliśmy z mężem że go kochamy. I nie zważaj na innych zdanie typu- spróbuj jej nie kochać... bla bla bla bo ty nie musisz jej kochać tylko akceptować a i to jak widzisz jest ciężkie.
Moja teściowa powiedziała młodemu, że ja go nie będę nigdy kochała matczyną miłością. I miała rację tylko wtedy młody sobie uświadomił, że skoro go nie kocham to ma mnie w doopie. A ja na to już leje. Boję się, że teraz przepełnia mnie nienawiść do tego dziecka i nie mogę sobie z tym poradzić. Jakbym od początku miała dystans to co innego... no ale chciałam być dobra...
 
Dokładnie!! święta prawda:) miałam na początku podobnie, akurat bez miłości ale z dużą dozą sympatii i entuzjazmu. I wydaje Ci się że możesz się z dzieckiem zaprzyjaźnić, zdobyć zaufanie, że może nawet do Ciebie przyjść z problemem z którym nie będzie chciało do rodziców, że będzie to fajny czas... a koniec końców okazuje się że nijak się do tej układanki nie pasuje, że tobie jest najlepiej tylko z twoim partnerem, a i dziecku tylko z ojcem.. i ani ono wam obojgu nie pasuje do waszej sielanki ani ty kiedy oni są razem. przynajmniej ja mam takie odczucia :crazy:
uważaj z tą nienawiścią, bo wtedy tylko sobie nerwy szarpiesz, jak jest o dziecku mowa, niczemu to nie służy a zjada Cię od środka:baffled: i wtedy masz żal i do małego i do partnera i do wszystkich, a oni i tak cię nie zrozumieją... choć łatwo powiedzieć, trudniej zrobić...
 
No tak sendii- tylko gdzie ma mieszkać, to 11letnie dziecko? Gdzieś musi. Zakładając ze ty masz dziecko, ojciec dziecka nie chce by z nim mieszkało- a twój mąż mówi Ci: ja nie chcę by twój syn mieszkał z Nami! To co robisz- oddajesz do domu dziecka i mieszkacie razem czy gonisz faceta i wybierasz dziecko. Ja bym pogoniła faceta. U Was wydaje mi sie problemem jest że na Ciebie za dużo

obowiazków wzgledem poasierba spływa- martw się o jego obiadki, o nauke,


o komputer- a odpuść sobie - niech tata sie martwi- tylko ustalcie żeby nie



miał do Ciebie mąż pretensji- chce wychowywać dziecko- to naprawdę się


chwali- ale niech w takim razie wychowuje: On nie Ty.


a no wlasnie ,gdzies musi mieszkac i nic sie z tym nie da zrobic,matka go nie chce ,moze chce ale nie chce odpowiedzialnosci,jak jej wygodnie to go bierze jak nie podrzuca ....


sendii

rozumiem to ze nie chcesz mieszkac z nim ,ale co masz za wyjscie,tak czy siak ojciec go wezmie jak matka odesle,a to nastapi predzej czy pozniej

i jeszcze to ze wy gniezdzicie sie w jednym pokoju ,czyli praktycznie bedziecie ze soba caly czas,to tez sprawy nie ulatwia,zero intymnosci ,zero luzu,jestes skazana na bytnosc z dzieckiem ktore cie na kazdym kroku
irytuje
dzieci w tym wieku potrafia byc irytujace,nawet swoje wlasne,bo to juz nie malolat a jeszcze nie do konca nastolatek ,takie ni to ni sio
probuje na ile moze
o ile gdy jest kilka pomieszczen w domu to sie kaze delikwentowi spadac do swojego pokoju
,przemyslec zachowanie i nie pokazywac sie przez nastepna godzine dwie ,o tyle w jednym pokoju moze to urosnac do rangi dramatu

ja w sumie rozumiem tez twojego meza ,co ma zrobic ,oddac go ?wyjscia w tej sytuacji latwego nie ma

musisz sobie sama odpowiedziec na jedno proste pytanie
-czy na tyle kochasz swojego meza by mieszkac z jego dzieckiem?
bo ze bedziesz mieszkac to raczej badz pewna,zreszta jakbys miala swoje dziecko to co bys zrobila w analogicznej sytuacji?

ja rozumiem rowniez ciebie,wkurza cie ta sytuacja,a jeszcze do tego musisz dokladac do nieswojego dziecka.....
zacznij od tego ze przestan,poprostu skup sie na sobie
maz jak nie bedzie mial wyjscia to je znajdzie,nagle znajdzie sie jakas dodatkowa praca czy tp
 
Ostatnia edycja:
Dokładnie!! święta prawda:) miałam na początku podobnie, akurat bez miłości ale z dużą dozą sympatii i entuzjazmu. I wydaje Ci się że możesz się z dzieckiem zaprzyjaźnić, zdobyć zaufanie, że może nawet do Ciebie przyjść z problemem z którym nie będzie chciało do rodziców, że będzie to fajny czas... a koniec końców okazuje się że nijak się do tej układanki nie pasuje, że tobie jest najlepiej tylko z twoim partnerem, a i dziecku tylko z ojcem.. i ani ono wam obojgu nie pasuje do waszej sielanki ani ty kiedy oni są razem. przynajmniej ja mam takie odczucia.

oj kochana, lepiej tego ująć nie mogłaś
!
niby wszystkie to wiemy, czytałyśmy w poradnikach, od znajomych
i intuicja nam podpowiada
ale i tak chcemy się zaprzyjaźnić i przechodzimy ciężkie chwile

tym bardziej potem boli, gdy się dostanie zapłatę
- trzeba chyba być nie człowiekiem
żeby to znieść bez zadry, bez poczucia krzywdy i normalnego wpienienia się na dzieciaka

ja Ci sendi nie zazdroszczę nic za nic
ale niestety - kiedy się na początku pewnych rzeczy nie wyjaśni
to potem trudno ten krok zrobić do zmian
mąż założył że Ci to wszystko odpowiada i pociągniesz ten wózek

ale jest coraz więcej obowiązków a mniej praw
dla Ciebie
i Twoje zdanie i Twoje samopoczucie się liczy coraz mniej
walcz o siebie - musisz Ty sama
wychodź z tego domu jak często możesz
a niech sobie gotują, sprzątają, niech sobie nawet łby pourywają ;-)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Zastosowałam się do Waszych poleceń macoszki i robię tylko to co ja chcę. Nie interesuje mnie czy młody jak przychodzi jest głodny czy wogóle coś chce. Często się spotykam z ludźmi, gotowanie teraz to nie problem bo na zmianę z mężem gotujemy. Jak młody przychodzi to ja z nim nie rozmawiam o nic go nie pytam ani go nie słucham. Poprostu zmuszam jego aby poszedł do ojca i z nim coś porobił. I udało mi się to. Teraz mój mąż słucha o strzelaniu, zabijaniu , broniach i grach. Ja w tym czasie wychodzę z pokoju czy idę posłuchać muzyki przez słuchawki żeby tylko nie słyszeć młodego. To jedyny sposób, żebym nie zwariowała.

Tydzień temu miał jechać do matki ale oczywiście matka zmienia plany. Może za tydzień będzie wiedział czy i kiedy pojedzie. Teraz to i mi jego szkoda bo się chłopak nastawił, że zobaczy matkę a tu się okazuje (jak zawsze zresztą), że ona zmienia plany..... W tamtym roku pojechał ale po miesiącu go odstawiła z powrotem....Ciekawe jak będzie w tym roku.


Dwa dni temu młody siedział do 22 na komputerze więc powiedziałam do męża, że pójdziemy go odprowadzić... Przecież nie będzie szedł szczeniak o tej porze sam.... I tak rozmawiali razem i młody pokazał gdzie i którędy będzie chodził do szkoły (idzie do I gimnazjum) a mój mąż pokazuj jemu, że od nas jest bliżej a młody: ".. ja będę chodził od babci". Także u mnie banan na buzi bo być może, że będzie mieszkał z babką tak jak teraz.

Wiem, że gdybym była dla niego miła tak jak przed jego ucieczką to on chciałby wrócić bo teraz przytula mojego męża i włazi mu na głowę a ja nawet nie zwracam na niego uwagi. I niech tak zostanie :) niech oni się kochają jak ojciec i syn a ja będę tylko to podziwiać ale nie chcę żadnego jego powrotu choć liczę się z tym. Ale już w pierwszy dzień spiszę listę obowiązków. :)



A jak u was kochane ???? Jak dajecie radę?
 
Ostatnia edycja:
Do góry