reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Adopcja oocyta/zarodka

Ptaszynka111

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
25 Wrzesień 2018
Postów
42
Dziewczyny, powiedzcie proszę, czy te z Was które adoptowały zarodek/nasienie dawcy/oocyta zastanawiały się czy kiedykolwiek powiedzą temu dziecku skad pochodzi?
Stanęliśmy z mężem przed decyzja adopcji oocyta. Maż ma idealne wyniki. Ja tez. Ale 4 inseminacje i nic, 4 in-vitro, pobieranych zawsze 10 jajeczek, z czego tylko dobre 2 albo 1 zarodek ok. transfer 3x, bez efektu - ostatni w styczniu 2019r. Po drodze mialam napady lekowe, chodze na psychoterapie przez to wszystko. Mam 38 lat, nie chce rodzic dziecka w wieku 45...Jestem po konsultacji z Dr Paśnikiem z Łodzi. Zaproponowal nam terapie encortonem i cyklosporyna, mialam ja przyjmowac w pazdzierniku. Ale zachorowalam na covid. i Paśnik mowi ze teraz najwczesniej ta terapia w marcu. Musze sie decydowac...czy isc w in vitro z adopcja oocyta....czy czekac...ale stracilam juz 2 lata na nic...:/
Mysłałam tez o adopcji dziecka - ale chyba tego nie przeskoczę....;/
 
reklama
Dziewczyny, powiedzcie proszę, czy te z Was które adoptowały zarodek/nasienie dawcy/oocyta zastanawiały się czy kiedykolwiek powiedzą temu dziecku skad pochodzi?
Stanęliśmy z mężem przed decyzja adopcji oocyta. Maż ma idealne wyniki. Ja tez. Ale 4 inseminacje i nic, 4 in-vitro, pobieranych zawsze 10 jajeczek, z czego tylko dobre 2 albo 1 zarodek ok. transfer 3x, bez efektu - ostatni w styczniu 2019r. Po drodze mialam napady lekowe, chodze na psychoterapie przez to wszystko. Mam 38 lat, nie chce rodzic dziecka w wieku 45...Jestem po konsultacji z Dr Paśnikiem z Łodzi. Zaproponowal nam terapie encortonem i cyklosporyna, mialam ja przyjmowac w pazdzierniku. Ale zachorowalam na covid. i Paśnik mowi ze teraz najwczesniej ta terapia w marcu. Musze sie decydowac...czy isc w in vitro z adopcja oocyta....czy czekac...ale stracilam juz 2 lata na nic...:/
Mysłałam tez o adopcji dziecka - ale chyba tego nie przeskoczę....;/
Witaj
Bardzo mi przykro , że macie tak ciężko. Po trosze Cie rozumiem straciłam 2 ciążę ale i urodziłam 2 dzieci chodź trwało to bardzo długo bo 8 lat.
Tą opcję o której piszesz też braliśmy pod uwagę . Wiesz ja zawsze rozumiałam to tak , że to kobieta nosi pod sercem dziecko i nawet jak jest adopcja zarodka to jednak to my kobiety czujemy ruchy przywiązujemy się i dlatego uważam że kochamy to życie rozwijające się z "urzędu". Mężczyzna jest trudniej zakceptować pewne sprawy . Czy powiedziałabym dziecku chyba nie ale tego nie wykluczam.

Ja również leczyłam się w Łodzi ale u prof Malinowskiego. Co lekarze mówią o słabej jakości zarodków skoro tyle ich jest a tylko 1- 2 nadaje się do transferu?
Mi leczenie u prof pomogło tzn 2 pierwsze ciążę z inseminacji 2 późne straty. Nigdy nie zachodziłam naturalnie przez 4 lata. Po leczeniu imunologicznym szczepienia limfocytami dawcy zaszłam naturalnie w pierwszym cyklu starań to był dla nas szok cud. Ciążę była na encortonie 15 mg do 20 tygodnia heparyna 0,6 całą ciążę acard metylowane witaminy. Druga ciąża te same leki i szczepienia udało się w 2 cyklu. Myślę że to nie przypadek. Może warto poczekać na to leczenie doc.
 
Ja mialam 3 transfery na swoich komórkach, pierwszy udany do bety 1000. Potem dopiero ktos wpadł na pomysł zrobienia kariotypów i się okazało że mam totalnie zły, stąd przedwczesne wygasanie funkcji jajników w wieku 27 lat amh mialam 0.1. Potem decyzja o adopcji oocytów i przeszłam 2 transfery nie udane, potem kolejne 2 adopcja zarodka bo jednak finansowo łatwiej też nieudane i dopiero po 8 latach dosłownej walki transfer z adopcji zarodka udany. Jesteśmy w 16 tyg ciąży. W międzyczasie zaczęliśmy się starać o adopcję społeczną. Jawność adopcji bula dla mnie oczywista, szczególnie tej społecznej. Teraz też bym chciala żeby dziecko wiedziało bo to dla mnie trochę życie na bombie zegarowej. Mam tylko duże obawy i wątpliwości kiedy i jak to zrobić. Myślę że będę chciala z kimś mądrzejszym porozmawiać chociaz na pewno to nie jest powszechny temat z psychologami czy pedagogami. Marti mnie czy dziecku nie bedzie przeszkadzać to że nie będzie miało szansy dowiedzieć się skad pochodzi, jeśli by czuło taka potrzebę. W adopcji społecznej jednak jak osiagnie pelnoletnosc to nie ma z tym problemu...
 
to będzie Wasze dziecko. To w Tobie sie będzie rozwijać, to bicie Twojego serca usłyszy jako pierwsze. To Wasze głosy będzie rozpoznawać przez brzuszek. To Wy będziecie je głaskać przez niego. To wy je powitacie na swiecie. To wy je pokochacie jako pierwsi. A ono Was. to Wy jesteście jego rodzicami. Tyle w temacie ❤️
 
to będzie Wasze dziecko. To w Tobie sie będzie rozwijać, to bicie Twojego serca usłyszy jako pierwsze. To Wasze głosy będzie rozpoznawać przez brzuszek. To Wy będziecie je głaskać przez niego. To wy je powitacie na swiecie. To wy je pokochacie jako pierwsi. A ono Was. to Wy jesteście jego rodzicami. Tyle w temacie ❤️
Uważam że to jest oczywiście prawda co piszesz ale temat jest bardziej złożony
 
Adopcja to trudny temat i to zależy od wielu czynników czy powiesz i kiedy w ogóle powiedzieć. Jeżeli dalsza rodzina akceptuje adopcje to nie ma problemu, jeżeli z jakiś przyczyn nie to może zostawiłabym to dla siebie. Ja mam adoptowane dziecko w rodzinie i temat jest trudniejszy, niż się ludziom wydaje. Jeżeli dziecko wie bardzo wcześnie się pyta dlaczego zostało oddane, czemu go biologiczni rodzice nie chcieli itp. I to są tematy do przepracowania z czego mam wrażenie, ze serce matki czasem ma lepsze odpowiedzi na te trudne pytania, niż mnóstwo psychologów. Adopcja społeczna a AZ to jednak trochę inna droga, ale tez trudna.
Co do in vitro to nie bardzo rozumiem masz 2 dojrzałe komórki z 10 pęcherzyków czy rozwijają się do blastocysty 1-2 zarodki na 10 komórek bo to różnica. Generalnie jeżeli jest 10 komórek i tak duzo niedojrzałych to nie potrafią Cię wystymulować. Jeżeli są 1-2 blastocysty na 10 zapłodnionych komórek to taki normalny wynik:-) należy pamiętać, ze każdy transfer to 30% szans. Gdy są dobre zarodki in vitro zawodzi robi się mnóstwo badań od kariotypow po histeroskopie itd.
 
Witaj, jeżeli chodzi o adopcję dziecka już urodzonego to bym mu powiedziała prawdę, bo bałabym się, że kiedyś to i tak wyjdzie. Ludzie dużo widzą, rodzina i tak by musiała wiedzieć, więc czy złośliwie czy niechcący ktoś by mógł się wygadać i byłby dramat. Natomiast jeżeli chodzi o adopcję zarodka, czy skorzystanie z banku nasienia to bym nic nie mówiła dziecku. Matka dziecka jest ta, która je urodziła, ja bym nosiła je pod sercem itd. No chyba, że adopcja zarodka pochwaliłbym się wszystkim znajomym to też bym się bała, że kiedyś ktoś coś chlapnie.
 
Adopcja to trudny temat i to zależy od wielu czynników czy powiesz i kiedy w ogóle powiedzieć. Jeżeli dalsza rodzina akceptuje adopcje to nie ma problemu, jeżeli z jakiś przyczyn nie to może zostawiłabym to dla siebie. Ja mam adoptowane dziecko w rodzinie i temat jest trudniejszy, niż się ludziom wydaje. Jeżeli dziecko wie bardzo wcześnie się pyta dlaczego zostało oddane, czemu go biologiczni rodzice nie chcieli itp. I to są tematy do przepracowania z czego mam wrażenie, ze serce matki czasem ma lepsze odpowiedzi na te trudne pytania, niż mnóstwo psychologów. Adopcja społeczna a AZ to jednak trochę inna droga, ale tez trudna.
Co do in vitro to nie bardzo rozumiem masz 2 dojrzałe komórki z 10 pęcherzyków czy rozwijają się do blastocysty 1-2 zarodki na 10 komórek bo to różnica. Generalnie jeżeli jest 10 komórek i tak duzo niedojrzałych to nie potrafią Cię wystymulować. Jeżeli są 1-2 blastocysty na 10 zapłodnionych komórek to taki normalny wynik:-) należy pamiętać, ze każdy transfer to 30% szans. Gdy są dobre zarodki in vitro zawodzi robi się mnóstwo badań od kariotypow po histeroskopie itd.
Dziękuje za tyle informacji. U nas problem taki ze zostaje zaplodnionych 10 moich komórek jajowych, z czego tylko 2 zarodki rozwijaja sie do blastocysty, reszta obumiera, albo juz na wstepie moja kom. jajowa jest zła. Stąd podejrzenie ze ja mam zbyt slabej jakości kom. jajowe. Oraz ewentualnie ze nasze 2 zarodki tez sa slabe skoro po kazdym transferze nic sie nie dzieje ;/ Mielismy robione kariotypy, badania molekularne, mialam histeroskopię, zostaliśmy przebadani wzdłuż i wszerz...wszystko ok. Istnieja przypuszczenia ze to wina terapii radiojodem mojej tarczycy 9 lat temu (mialam chorobe Gravesa-Basedowa). Obecnie tarczyca idealna, jestem na Letroxie. Wyniki mam od 3 lat super. Z tego wszystkiego weszlismy w naprotechnologie - obserwujemy sluz itd. Ale dalej nic...a pesel leci...i bardzo chcialabym miec juz dzidziusia. Mysle o tej terapii doc pasnika. Moze to pomoze....tylko pytanie czy planowac jeszcze 5 invitro skoro mialam juz 4 i nic...Myslalam o adopcji spolecznej ale chyba nie udzwigne tematu...Ciężkie to wszystko bardzo...:-(
 
Witaj
Bardzo mi przykro , że macie tak ciężko. Po trosze Cie rozumiem straciłam 2 ciążę ale i urodziłam 2 dzieci chodź trwało to bardzo długo bo 8 lat.
Tą opcję o której piszesz też braliśmy pod uwagę . Wiesz ja zawsze rozumiałam to tak , że to kobieta nosi pod sercem dziecko i nawet jak jest adopcja zarodka to jednak to my kobiety czujemy ruchy przywiązujemy się i dlatego uważam że kochamy to życie rozwijające się z "urzędu". Mężczyzna jest trudniej zakceptować pewne sprawy . Czy powiedziałabym dziecku chyba nie ale tego nie wykluczam.

Ja również leczyłam się w Łodzi ale u prof Malinowskiego. Co lekarze mówią o słabej jakości zarodków skoro tyle ich jest a tylko 1- 2 nadaje się do transferu?
Mi leczenie u prof pomogło tzn 2 pierwsze ciążę z inseminacji 2 późne straty. Nigdy nie zachodziłam naturalnie przez 4 lata. Po leczeniu imunologicznym szczepienia limfocytami dawcy zaszłam naturalnie w pierwszym cyklu starań to był dla nas szok cud. Ciążę była na encortonie 15 mg do 20 tygodnia heparyna 0,6 całą ciążę acard metylowane witaminy. Druga ciąża te same leki i szczepienia udało się w 2 cyklu. Myślę że to nie przypadek. Może warto poczekać na to leczenie doc.
U nas w gre nie wchodza szczepienia limfocytami dawcy - bo nie w tym problem, docent Paśnik mowil ze nic to nie zmieni w naszym przypadku, bo nie mam p/cial przeciwko dawcy...ale terapie cyklosporyna i encortonem przez miesiac zaproponowal...
 
reklama
U nas w gre nie wchodza szczepienia limfocytami dawcy - bo nie w tym problem, docent Paśnik mowil ze nic to nie zmieni w naszym przypadku, bo nie mam p/cial przeciwko dawcy...ale terapie cyklosporyna i encortonem przez miesiac zaproponowal...
Tez leczylam się u Dr Malinowskiego ponad rok ale zrezygnowalam bo nic sie nie dzialo, poza histeroskopia i tyle...zadnych innych badan a czas lecial...wiec zdecydowalam sie na Paśnika...
 
Do góry