reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Archiwum ciążowe-dolegliwości,porody,ciąża przenoszona,cesarka,wieści i nieobecności

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
ATsonia ja dotarlam do konca:-D:-D
Kurde ale dlugo robilo Ci sie rozwarcie i te bole,dobrze ze sie skonczylo cc bo synus duzy.
Moj tyle wazyl w 6tygodniu hehe.

M*R* u Ciebie to wszystko na luzie:-)
 
reklama
no to mam chwile wiec bedzie ciag dalszy

No wiec jak sie obudziłam o polnocy to polozna podlaczyła mnie pod ktg...i polezałam sobie tak godzinke...skurcze były ale takie na 20-30% a ja ich wogole nie czułam...
w szpitalu w którym rodziłam na oddziane porodwym były trzy miejsca...i jak wstałam z tego ktg to sie okazało ze dwa sa zajete bo dwie kobitki zaczeły rodzic...no wiec ja znowu maszerowałam po korytarzu do 8 rano...w sumie przemaszerowałam i przebujałam biodrami blisko 40 godzin od czwartku...
29 marca o 8 rano przyjechał maz-bo juz wiedział ze ten dolargepan-czy jak tam to sie nazywało- cos zadziałał...i o 8.30 podłaczyli mi kroplówke z oksytocyna...i dali druga dawke tego dolargepanu....polezałam pod kroplowka do 10.30 i sie okazało ze przyjechała kobitka z rozbujana akcja porodowa wiec mnie wywalili z porodówki-pani polozna-anioł nie kobieta-powiediałą ze to bedzie szybki poród bo to trzecie dziecko tej pani i ze mam sie polozyc, i przespac bo bolec juz nie bedzie...
no wiec wyszlismy i sie polozyłam, ale nic nie spałam ...poród był rzeczywiscie szybki bo o 14 bylismy z powrotem na porodówce...pod kroplowka-tym razem skaywała szybciej
o 14.30 polozna mnie zbadała i rozwarcie cały czas było 3 cm a szyjka długa...postanowili ze przebija mi pecherz-i tak sie stało...wody były zielone i bylo ich dosc mało...po przebiciu pecherza zaczely sie skurcze regularniejsze-co 5 min najpierw-ale prawie nie bolesne..o 14.50 miałam juz 6 cm...o 15.10 juz 9 cm i naprawde nie odczywałam z tego powodu zadnego strasznego bolu-tzn bolało, ale nie az tak bardzo jak myskałam ze bedzie bolało....potem skurcze były co 3 min, potem co 2 ,lezałam cały czas na wznak-bo w sumie tak było mi najwygodniej az o 15.40 kiedy zaczeły sie parte ostatni cm rozwarci schodził mi bardzo długo bo jak sie potem okazało mały miał raczke nad głowa...i ten ostatni cm to mnie bolał juz masakrycznie-w ciagu 20 min 3 razy chciałam cesarke...polozna przyniosła mi pod plecy woek sako-bo okazało sie ze parte lepiej znosze w pozycji siedzacej...chociaz ostatnie patre to praktycznie wisiałam w powietrzu bo unosiłam sie na rekach na poreczach od lozka porodowego...polozna kazałą mi przec na 3 razy a potem jeden skurcz przeczekac i nie przec, ale ja miałam tyle powera w sobie-nie wiek skad ze parłam na 4 oddechy i bez przerwy tak wiec mały urodził sie po 5 seriach parcia...maz mnie dopingował i mowil ze mam oddychac jak polozna kaze a ja sie na niego darałam ze ma sie zamknac i ze to ja wiem jak mam oddychac-na co polozna stwierdziła ze ja tu jestem najwazniejsza i ze to oni sie musza dopaswowac do mojego tempa i siły...i tak sie stało...jak tylko było widac głowke powiedziała ze mały ma włoski-maz zajrzał i potwierdził...zapytała czy chce dotknac głowki, a ja dostałam kolejnego powiera i nie zdazyłam wyciagnac reki i przy kolejnym skurczu mały był na swiecie...polozna szybciutko odwineła go z pepowiny i polozyła mi na brzuchu....był cudnie cieplutki i rozowy co mnie zakoczyło bo myslałam ze dzieci sa zawsze odrobine sinawe...pani zosia została ze mna a maz z małym poszedł z pania ewa do pokoju obok i krzyczał mi przez sciane---3300!! a potem 54 cm!! a potem ale cudny.....po 5 min przyniesli mi go i karmiłam go przez 15 min...potem zabrali małego na badania a mnie szyli

niestety musiałam byc nacieta, a potem nawet docieta bo mały szedł na supermana z raczka do przodu...był 2 razy owiniety pepowina, raz wokol szyi, raz wokol ciałka...

porod był dla mnie naprawde przyjemny-na tyle ze ja mnie lekarka szyła to pytałam poloznej czy moge sie z nia umówic na za dwa lata na kolejny poród-wszyscy sie wtedy zasmiali ze jeszcze dobrze jednego nie skonczyłam a juz o nastepnym mysle

wszytko jest zasługa poloznych-bo były przy mnie dwie, ale w głownej mierze pani Zosi Szalbierz-anioła-bede sie powtarzac, ale ta kobieta sprawiła ze naprawde chce rodzic naturalnie kazde kolejne dziecko...

po wszystkim-czyli po szyciu i myciu przyszła do mnie, usciskała mnie i pogratulowała-powiedziała ze swietnie rodziłam i pieknie wspolpracowałam i ze mam slicznego synka-na co ja stweridziłam ze wszystkie dzieci sa ładne-a ona na to usmiechneła sie jednoznacznie i swteirdziła ze widzi wiele dzieci i nie wszytkie sa ładne...zrobiło mi sie mega miło....
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
dziewczyny!!

gratuluje wszystkim nowym mamusiom! nie jestem w stanie wszystkich wymienic, ale niech i wam macierzynstwo prznosi tyle radosci co mnie!

i przy okazji bardzo dziekujemy za gratki dla nas :) miło ze tyle osób cieszyło sie naszym szczesciem z nami :)
 
AT sonia tez dobrnęłam do konca:-D
Modroklejka ale dlugaa akcja porodowa:tak:

A mi się przypomniało (a właściwie mąż mi to wczoraj przypomniał ) jeszcze o czym nie napisałam w opisie porodu, że jak mąż przecinał pępowinę to tak się biedny stresował że nie mógł poradzić sobie z nożyczkami:-D
Ciął pępowinę na 2 razy:-D Jak przeciął w końcu to położne mówią do niego że spotkamy się jeszcze raz na sali porodowej ponownie bo na 2 razy ciał pępowinę, wiec drugie dziecko napewno będzie:-D:szok::-D hahaha
Podobno taki mały zabobon tam mają:-D
 
ATsonia, ja też dotrwałam, super rozwój akcji ;-)
modroklejka, pięknie rodziłaś :-)
 
Witam Marcowe Mamusie :-D Ponieważ zapisana byłam na liście Marcóweczek, dołączam właśnie tu wieści o narodzinach mojego kochanego synka Antosia, Kwietniowego "Cesarskiego" Królewicza
ur.3.IV.2008 (w ósmą dobę po terminie) przez cc (niezgodność miednicowo-płodowa) 9/9/10 w skali Apgar, waga 3830, 55 cm długości
WSZYSTKIM MARCOWYM MAMUSIOM, KTÓRYCH MALEŃSTWA PRZYSZŁY PRZED, NA CZAS LUB PO TERMINIE, OGROMNIASTE GRATULACJE :-D
 
reklama
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry