dzień dobry :-)
ja nie czytam poradników ;-) ale życie mnie nauczyło, że z każdych opresji udaje mi się wyjść obronną ręką pod warunkiem, że nie siedzę z założonymi rękami i nie nakręcam się na "źle" ;-) więc zawsze sobie ustalam mniejszy i większy cel do zrealizowania no i to co jest dla mnie niezmiernie istotne wiem co robię (po co & dlaczego & dlaczego właśnie tak) ;-)
największa sztuka to nauczyć się cieszyć z małych rzeczy :-) a sprowadza się do tego żeby np. gdy idę z chłopakami moimi na obiad/kolację/kino/spacer/rowery nie myśleć o tym w kategoriach czemu dopiero teraz (w sensie czemu mnie chłop nie zaprosił np. tydzień temu ;-)), czemu to a nie coś innego, że mi się to należy albo że nie cieszy mnie to, bo tydzień temu "zgłosiłam zapotrzebowanie" ;-)
No i takie małe gesty też trzeba zauważać i doceniać :-) wiecie przecież, że facet jest zupełnie inaczej emocjonalnie zbudowany niż my, więc sytuacja gdy w trakcie oglądania filmu on siądzie blisko i przytuli jest niemalże wyczynem ;-) ale tak naprawdę warta jest docenienia :-)
"Trochę" czasu zajęlo mi poustawianie sobie tego w głowie, ale naprawdę było warto :-) żadko się denerwuję sprawami domowymi czyli tak naprawdę błahostkami, potrafię pewne rzeczy odpuścić w imię przyjemniejszych ;-) i generalnie jestem fajniejsza w obyciu ;-)
wiecie, nawet w sytuacji "leżenia", można znaleźć dobre strony i nawet wtedy można cieszyć się chwilą, choćby pytaniem chłopa "jak się czujecie?" :-)
Dobra nie będę się więcej wymądrzać ;-)
Idę zaraz do labo zanieść 2 kubki moich porannych siuśków i zanieść chłopu gajer do pralni ;-) a potem muszę się dodzwonić do urzędu... ciekawe jakich dokumentów będą wymagać
ja nie czytam poradników ;-) ale życie mnie nauczyło, że z każdych opresji udaje mi się wyjść obronną ręką pod warunkiem, że nie siedzę z założonymi rękami i nie nakręcam się na "źle" ;-) więc zawsze sobie ustalam mniejszy i większy cel do zrealizowania no i to co jest dla mnie niezmiernie istotne wiem co robię (po co & dlaczego & dlaczego właśnie tak) ;-)
największa sztuka to nauczyć się cieszyć z małych rzeczy :-) a sprowadza się do tego żeby np. gdy idę z chłopakami moimi na obiad/kolację/kino/spacer/rowery nie myśleć o tym w kategoriach czemu dopiero teraz (w sensie czemu mnie chłop nie zaprosił np. tydzień temu ;-)), czemu to a nie coś innego, że mi się to należy albo że nie cieszy mnie to, bo tydzień temu "zgłosiłam zapotrzebowanie" ;-)
No i takie małe gesty też trzeba zauważać i doceniać :-) wiecie przecież, że facet jest zupełnie inaczej emocjonalnie zbudowany niż my, więc sytuacja gdy w trakcie oglądania filmu on siądzie blisko i przytuli jest niemalże wyczynem ;-) ale tak naprawdę warta jest docenienia :-)
"Trochę" czasu zajęlo mi poustawianie sobie tego w głowie, ale naprawdę było warto :-) żadko się denerwuję sprawami domowymi czyli tak naprawdę błahostkami, potrafię pewne rzeczy odpuścić w imię przyjemniejszych ;-) i generalnie jestem fajniejsza w obyciu ;-)
wiecie, nawet w sytuacji "leżenia", można znaleźć dobre strony i nawet wtedy można cieszyć się chwilą, choćby pytaniem chłopa "jak się czujecie?" :-)
Dobra nie będę się więcej wymądrzać ;-)
Idę zaraz do labo zanieść 2 kubki moich porannych siuśków i zanieść chłopu gajer do pralni ;-) a potem muszę się dodzwonić do urzędu... ciekawe jakich dokumentów będą wymagać
