Hej. 1 czerwca miałam zabieg łyżeczkowania pp poronieniu. Dziś mija równe 7 tygodni a ja dalej nie dostałam miesiaczki. Byłam wczoraj u ginekologa i pech chciał ze przed wejściem do gabinetu byłam w WC i się okazało że dostałam plamienia co wzięłam za początek miesiaczki i to samo powiedziałam lekarzowi. Ten stwierdził że skoro tak to wszystko jest ok zrobil usg z tego co zrozumiałam wszystko ok, potwierdził policystyczne jajniki
całkowita błona sluzowa wynosi 11.7 mm (to jest to endometrium tak ? ) I ogólnie dal zalecenia No i tyle i byłam spokojna. Ale plamienie ustało więc podejrzewam że to nie miesiaczka. Już drugi raz tak mam w ciągu tego czasu i jestem przerażona że dzięki temu zabiegowi zrobiły się jakieś zrosty i że to ten zespół ashermana
który właśnie charakteryzuje się takimi objawami. Czy któraś z zwas miała podobnie a okazało się wszystko ok? To był inny gin I poszłam do niego bo chciałabym żeby prowadził mi ewentualną kolejna ciążę ale coś czuję że będę musiała wrócić i do mojej lekarki. Ogólnie to jestem przerażona i nie się że nie będzie mi dane być więcej w ciąży








