reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Brat lub siostra z poprzedniego zwiazku

Paty33 ja osobiście byłaby za tym aby dzieciaki były na 1 i 2 uroczystości. To są dzieci twojego partnera i powinny być, jemu będzie miło a dzieciaki są duże i nie powinny przysworzyć Tobie problemów i jakby tu nie patrzeć to rodzeństwo Waszej córci!
 
reklama
Witam,
dziękuję za odpowiedź i gratuluję Córeczki.
Hmm, dalej idąc tym tropem, to mam w przyszłości zrezygnować z przyjemności mojej i mojej córeczki??? A co z wakacjami??? Mam udawać, że nigdzie nie jeździmy, jeździć sama z córką??? Jak Wy drogie "Macochy" (bardzo nie lubię tego słowa) rozwiązujecie ten problem???
 
paty33 nie masz rezygnować z przyjemności pod żadnym pozorem, co do wakacji jak nie chcesz to nie musisz z nimi jeździć, zaplanujcie tak aby tato pobył z dziećmi sam lub z Wami wszystkimi lub też najpierw sam a później lub wcześniej tylko z Wami ;-)
 
Paty 33 a ty chciałabys aby Twoich dzieci nie było na Twoim slubie,na chrzcie Twojego kolejnego dziecka,czy innej waznej uroczystosci.? Ja sobie takiej sytuacji nie wyobrazam. Dla mnie dzieci sa i beda zawsze wazniejsze od partnera. Dla Ciebie nie sa rodzina,ale sa dziecmi Twojego przyszłego meza. Czy dla niego to jest bez znaczenia?
 
Gwiazdeczka1978 zgadzam sie z Tobą w 100%
Paty33 wchodząc w związek z ojcem Waszego dziecka wiedziałaś że ma on dzieci z poprzedniego związku... nie możesz mu/im zabraniać kontaktu i brania możliwości uczestniczenia w ważnych uroczystościach...
 
To i ja dorzucę swoje trzy grosze - wydaje mi się, że dzieci partnera powinny być na obu uroczystościach, jeśli on tego chce. To nie jest Twoja rodzina, ale jego owszem, i to najbliższa. Nie piszesz nic o tym, jak jego dzieci reagują na Waszą córeczkę - może być tak, jeśli nie teraz, to kiedyś, że się polubią i będą się wzajemnie traktować jak rodzeństwo. Czy to nie byłoby o.k? U nas jest tak, że mąż ma dwoje dzieci z poprzedniego małżeństwa, najmłodszy jego syn jest starszy od naszego Filipa o 8 lat, córka o 14. Widują się rzadko, nawet bardzo rzadko, ale mają bardzo dobry kontakt, potrafią się razem bawić i traktują się nawzajem jak rodzeństwo, dla nich jest to całkiem naturalne. I żadne niesnaski między nami a ich matką nie mają na ich relacje żadnego wpływu. Wniosek taki - my możemy nie kochać swoich pasierbów, ale może być tak, że nasze własne dzieci świetnie się z nimi dogadają. Oczywiście nie zawsze tak bywa, ale często i jeśli tak się zdarzy, to uważam ,ze super.
A co do obecności pasierbów na uroczystościach czy w ogóle w Waszym życiu, to przecież nie musicie ich zabierać na wakacje, jeśli Ty tego nie chcesz i partner powinien to uszanować. Ale obecność na ślubie na przykład chyba nikomu nie zaszkodzi, oczywiście jeśli potrafią się przyzwoicie wobec Ciebie zachować i traktują Cię z szacunkiem ( bo tu trafiają się różne przypadki).
pozdrawiam
nikita
 
odgrzebię stary temat;]

Moja sytuacja jest nieco inna z pierwszym mężem mam 13 letnią córkę po rozwodzie on związał się z inną kobieta i ma z nia 4 letnia córkę
ja również jestem w drugim związku i mam 6,5 m-czną córkę
w tej całej gmatwaninie najstarsza córcia ma najtrudniejszą sytuację nowe rodzeństwo z obu stron Na początku miałąm duże obiekcje by córka jeździła i przebywała z drugą żona mojego eks gdyż ta niestety traktowała mnie jak wroga nr 1 z zazdrości o męża (chore) wymysliła sobie nawet ,że odbierze mi dziecko bo w ten sposób unkinie spotkań mich z moim eks .. wszystko to przypominało horror i ile nerwów mnie kosztowało wiedzą tylko najbliżsi
Jednak w chwili obecnej wszystko się uspokoiło
starsza córka jeździ do ojca i macochy jest bardzo związana emocjonalnie z ich dzieckiem a i moje drugoe dziecko z nowego związku traktuje dobrze
niedawno zapytała mnie czy jak młodsze dziewczynki podrosną to czy będą mogły się wszystkie we trójkę spotykać:)
widze jak więź emocjonalna dojrzewa między dziećmi i to cieszy
Nie wiem jaka bym była jako macocha jednak jestem pewna jednego starałabym się traktować dziecko męża lepiej niż własne by nigdy nie czuło się gorsze czy pominięte .
Dzieci są najważniejsze i warto czasem powalczyć z negatywnymi emocjami i postarac się by wszystkie czuły się kochane i najwazniejsze
 
Skoro odgrzebany to i ja napisze
Moja corka tez ma rodzenstwo od strony meza.Musze przyznac ze od poczatku dzieci za soba przepadaly.Teraz jestem na swiezo po wizycie i musze przyznac ze dzieci swietnie sie dogaduja mimo iz najwieksza roznica wiekowa wynosi 13 lat:tak:
Dziewczyny swietnie sie bawia a i syn mojego uwielbia Laure.Non stop sie nia zajmowiali i wymyslalai zabawy
Oby wszedzie tak bylo i tego Wam zycze:-)
 
Coś mogę powiedzieć na ten temat chociaz jeszcze nie wiele. Mój były mąż odszedł od nas lata temu. Zostałam sama z synkiem, który ma teraz 15 lat.Mojego kochanego obecnego męża spotkałam kilka lat temu i juz od 4 jesteśmy razem a w styczniu wzieliśmy slub z hucznym weselem. Cieszymy się tym, że jesteśmy razem a mój syn w tym wszystkim jest z nami. To prawda z początku bał się , że ktoś zabierze mu mamę, wspólnie wypracowaliśmy stabilizację, zaufanie i to , że jesteśmy prawdziwą rodziną. Synek pomagał nam i brał czynny udział w weselu a teraz nie może doczekać się rodzeństwa, które jest dopiero starane. Myślę , że miłość, zrozumienie i rozmowa na wszystkie , zwłaszcza trudne tematy pomagaja wybrnąc z każdej sytuacji i sprawiają by nasze życie było harmonijne. Nie załamujecie się nieprzyjemnymi sytuacjami. Dzieci wprowdzcie w zycie rodzinne, wtedy czują się kochane i potrzebne. Czyje by dziecko nie było musicie traktować je jak swoje by nie buntowało się ze złości. Ojcowie czy matki waszych dzieci jesli są ludzmi odpowiedzialnymi tzn; nie ma zagrożenia z ich strony powinni miec kontakt ze swoimi dziećmi mimo naszych złych uczuć. Ciężkie to...
 
reklama
Witam. Widzę, że wątek dosyć stary ale mimo tego zamiast zakładać nowy spróbuję odświeżyć stary ;-) Mam nadzieję, że rodzice dzieci z poprzednich związków się reaktywują ;-) Ja sama jestem z moim partnerem już 7 lat, mamy 2,5 letniego synka a mój partner ma synka z poprzedniego związku - 8 lat. Jak to jest u nas? Oczywiście straszy mieszka z mamą (która niestety jest do nas wszystkich sceptycznie nastawiona :-( ) a u nas bywa co drugi weekend oraz wszystkie środy (do tego część wakacji, ferii oraz świąt) i za każdym razem jest bardzo szczęśliwy, że może być z tatą. Swojego przyrodniego braciszka bardzo kocha i od początku cieszył się, że będzie miał brata. To oczywiście też taki wiek, że dzieci chcą mieć rodzeństwo itd. ;-) więc było nam łatwiej. Ja chciałabym, żeby mięli możliwość spędzania ze sobą więcej czasu, aby nabrali prawdziwych relacji braterskich, no ale jest jak jest. Przede wszystkim bardzo się w domu staramy aby nikogo nie wyróżniać i stosujemy zasadę, że wszyscy są równi - tzn. nie ma czegoś takiego że starszy ma ustąpić tylko dlatego że ten drugi jest młodszy ... i myślę że to jest właśnie podstawą udanych relacji między rodzeństwem przyrodnim. Nie ma się co dziwić, że rodzeństwo może być o siebie zazdrosne lub nawet się nie akceptuje. To dla niego całkiem nowa rola i ogromna zmiana, która może wywoływać stres a także lęk przed odrzuceniem. Trzeba do tego podchodzić z dużą dozą miłości i akceptacji, oczywiście trzeba też mieć swój rozum i nie pozwalać na wszystko bo to tylko pogorszy sprawę. Należy pamiętać, że dziecko które z wami nie mieszka od razu czuje się na gorszej pozycji i najzwyczajniej w świecie zazdrości temu drugiemu, że ma oboje rodziców przez cały czas. Jeśli jednak nie będziemy tych różnic podkreślać i postaramy się wszystkie dzieci traktować równo, to powinno się udać. Nam się póki co udaje, może też dlatego, że synek mojego partnera nigdy nie przechodził przez separację czy rozwód rodziców (bo oni rozeszli się jeszcze przed narodzeniem dziecka, potem na chwile do siebie wrócili i znów rozeszli zanim smyk skończył rok więc nic nie pamięta) i taką sytuację ma od zawsze więc łatwiej mu to wszystko zaakceptować. Natomiast dzieci które przeżyły rozwód rodziców mają dużo gorzej, zawsze szukają winnych takiej sytuacji (w sobie, którymś z rodziców, lub właśnie w tym nowym dziecku które zabrało mu rodzinę).

Pozdrawiam :-) Mam nadzieję, że w tym wątku jeszcze ktoś się odezwie ;-)
 
Do góry