dziewczyny - jestem juz z moja mala sliczna Klarunia w domu. Urodzila sie 29.09. o 23.59, wazyla 3930g, 57cm no i oczywiscie 10pkt Apgar

Pozwolcie, ze nie bede opisywac porodu ze szczegolami, bo to byl najgorszy niewyobrazalny KOSZMAR w moim zyciu i nigdy wiecej na cos takiego juz nie pojde, nie dam sie naturze tak zrobic w konia. Dosc powiedziec, ze trwal 26h (caly czas intensywne skurcze, po 12h wzmocnione oksytocyna), natomiast rozwarcie stanelo na 3cm i ani hu hu nie chcialo ruszyc. Caly ten koszmarny bol byl wiec zupelnie bez sensu, ostatnie godziny to tylko moje wycie.. Skonczylo sie cc, ktore uratowalo mnie przed zejsciem z tego swiata, bo raczej nigdy bym nie urodzila sn.
Teraz wszystko mnie boli, chodze pochylona, szwy ciagna, nie moge czasem wstac z bolu, brodawki mam popekane na maksa - ale mam swoj najwiekszy skarb przy sobie i to ona sprawia, ze jestem bardzo ale to bardzo szczesliwa, a o porodzie mam zamiar zapomniec. Jest to watek o Swietochlowicach, wiec nie bede opisywac szpitala w Gliwicach, gdzie rodzilam - ale jesli ktoras z Was to interesuje to oczywiscie napisze co i jak. Jedno powiem - daje szpitalowi piatke z plusem w kazdym aspekcie.