katjusza77
szczęśliwa mama :-)
maggic - co do dokarmiania - wszystko faktycznie zależy od szpitala i dziecka - ja rodziłam w szpitalu "przyjaznym dziecku" i promującym karmienie piersią (z niesłuszną nawet opinią o "terrorze laktacyjnym"), no ale Natalka urodziła się z niską wagą i do tego nie miałam pokarmu, więc jakoś musieli ją odżywiać i zdecydowali się dokarmiać (informując mnie oczywiście o tym), robili to nie z butelki a ze specjalnego kieliszka a przy tym normalnie co 2 i pół godziny (mimo braku pokarmu) przystawiałam małą na 40 minut do obu piersi (potem było ważenie, dokarmianie, stymulowanie piersi laktatorem, krótka drzemka, przewijanie znów ważenie i od nowa - tak przez 4 doby pobytu w szpitalu). Udało się, laktacja się rozchulała, Natka ssać się nie oduczyła i w domku mogłyśmy się już karmić na całego ;-) ale wróciłam do domu po tym maratonie laktacyjnym jak zombi!