witam
na dobra sprawe nie wiem od czego zaczac.chyba od poczatku.mam rocznego synka Darusia,maly jest zdrowym,pogodnym dzieckiem,juz chodzi,pepla sobie cos pod nosem w zasadzie to nie mam z nim wiekszych problemow.a jednak nie potrafie go pokochac
z mezem jestesmy razem juz dziesiec lat,Darus byl planowanym dzieckiem ale ciaza to byl dla mnie straszny okres,psychicznie bo fizycznie bylo wszystko ok.w ciazy czulam okropnie,jak mutant,nie cieszylam sie,nie czekalam,nie cwierkalam radosnie do brzucha,widzialam tylko ze jestem brzydka,ze mam rozstepy,ze wymiotuje i jest mi ciezko.Porod byl ok.,rodzilam 11 godz ale bez znieczulenia,Darus urodzil sie duzy 3910 i 57 cm zdrowy a to najwazniejsze.I tu zaczynaja sie schody,gdy polozono mi go na brzuchu nie bylo wzruszen mimo ze patrzyl mi w oczy.nie karmilam go piersia bo dla mnie to bylo cos strasznego,maz bardzo liczyl ze bede malego karmic piersia a ja nie moglam sie przemoc.przez dwa miesiace sciagalam pokarm co trwalo ze 40min,karmilam malego co trzy godz i plakalm ze sie nie wysypiam bo gdy maly zasypial zostawala godz do nastepnego karmienia.na pierwszy spacer poszedl maz z mama ja nie mialam ochoty.wydaje mi sie ze Darus wyczuwal ze mam zal do niego i byl bardzo grzecznym dzieckiem,zdrowym nie mial kolek,mimo to ja sie nie potrafilam cieszyc.Widzialam tylko ze to ze odebral mi wolnosc piekne cialo,(zostaly mi rozstepy,i pokiereszowany "dół" i kilka kilo nadwagi)mieszkamy z tesciami gdyby nie oni nie dalabym sobie rady i chyba zrobilabym sobie krzywde.jest mi zle ze jestem taka egoistka i codziennie placze ze nie moge pokochac syna.bardziej kocham meza niz syna,obarczam go wina za odebrana wolnos ,brak przyjaciol,za cale zlo.nie ciesze sie z maciezynstwa,czesto mysle ze gdybym mogla cofnac czas to...jestem zla matka choc staram sie zeby malemu nic nie brakowalo,ale brakuje mu matczynej milosci,czy ona kiedys nadejdzie?tak bardzo bym chciala...chciala bym tulic swoje dziecko z milascia i radoscia...jestem sfrustrowana,zaniedbana,nic mi sie nie chce.zabija mnie to...
na dobra sprawe nie wiem od czego zaczac.chyba od poczatku.mam rocznego synka Darusia,maly jest zdrowym,pogodnym dzieckiem,juz chodzi,pepla sobie cos pod nosem w zasadzie to nie mam z nim wiekszych problemow.a jednak nie potrafie go pokochac