reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciagle jęczy.......

Nika - cierpliwości , baaaardzo duzo cierpliwości zyczę.
Minęły dwa miesiace i ja tez mam inne dziecko w domu. U nas etap jęku skończył sie tak nagle jak się pojawił :D
Przez długie trzy tygodnie nie wierzyłam że to prawda no ale w końcu odwazyłam się uwierzyć :)

Nika - dasz radę, ja dałam to i Ty dasz. Trzymam kciuki :D
 
reklama
Niesamowite, jak dzieci przechodzą z okresu stabilizacji do destabilizacji i z powrotem. Nigdy nie wiem, kiedy mnie spotka kolejny przełom :wink: Jak jest już strasznie i myślę, że juz dłużej nie wytrzymam, to nagle szymon staje sie ideałem. Przyzwyczajam się do nowego stany, aż tu nagle.... Przynajmniej wiem, że się dziecię rozwija :D To bywa pocieszające...
uściski
ania
 
Jestem Małgosia i cieszę się, że zajrzałam tu dzisiaj.
Mam identyczny problem z moją córką w listopadzie skończyła 6 lat,jest odważna, inteligentna, lubiana, pomysłowa ale..... niestety czasami jak coś w nią wstąpi to mnie po prostu krew zalewa, a najczęścij jak jest w domu tj. sobota i niedziea, bo w tygodniu chyba jest zbyt zmęczona. Wystarczy, że nie tak jak trzeba narysuje kreskę na kartce to automatycznie wali nogami o podłogę, hsteryzuje, gniecie kartke i zaczyna płakać i wrzeszczeć, że jej nie wychodzi. A najgorsze, że tak jest ze wszystkim.
Nie mogę do niej dotrzeć, brakuje mi już sił. Na dodatek jestem w ciąży z drugim dzieckiem, to 29 tydz już dwa razy bbyłam w szpitalu z powodu rozpoczynającej się akcji porodowej, ale juz jestem w domu, tyle że nie wolno mi nic robić a napewno nie wolno mi się denerwować, co z moją Adą jest niemożliwe.
Zdaję sobie sprawe że ona nie ma pojęcia co się dzieje z moim ciałem, bardzo się cieszy i czeka na brata, pyta czy kopie itd. jest bardzo dobrym i kochanym dzieckiem, pomaga w domu, zrobi herbatę i kanapki, pomoże mężowi przy obiedzie, ale jak czasami jakiś czort w nią wstąpi to ledwo occzy otworzy i pierwsze słowo to "nie"a potem "nie umiem", "nie chcę", "nie potrafię".
Wczoraj mnie poprosila żebym jej narysowała koszyk wielkanocny, ona dziś go kolorowała, potem chciała drugi, więc jej powiedziałam, że widziała wczoraj jak ja rysowałam to niech sama spróbuje no i się zaczęlo. Chyba z 5 kartek poszło na podłogę i nie obyło się bez płaczu, "bo ty umiesz rysować a mnie tak samo nie wychodzi", "bo ty mi nie pomagasz" próbowałam jej tłumaczyc i to nie pierwszy raz, że ja eż się kiedys tego uczyłam. Ale to nie jest problem tylko z rysowaniem, tak jest z czytaniem, ubieraniem lalek, budowaniem z klocków. Pani w przedszkolu nic nie mówi, Ada jest lubiana i nie ma z nią problemów, a w domu diabeł. Dzś też usiadlyśmy do czytania, bo przez moje pobyty w szpitalu trochę się opuściła więc obiecałam pani że popracujemy, ale wystarczy, że zatnie się na jednym wyrazie i sie nie dogadasz dalej. Źle jak namawiam do jedzenia, jak czasami mówie to nie jedz i zabieram jej jedzenie ze stołu to źle, bo ona chciała zjeść ale nie tyle ile dostała.
Nie mam pojęcia jak postępować. Niestety dochodzi do rękoczynów, ale i to czasami mam wrażenia że spływa jak woda po kaczce. Dużo z nią rozmawiam, ona zawsze mi opwiada co bylło w przedszkolu, co na zajęcach, kto z kim się bawił itp. wydaje mi się że mamy ze soba bardzo dobry kontakt ale jesdnak czasami sobie nie radze, bo jak się pytam dlaczego płacze, co się dzieje to nigdy nie usłysze konkretu tylko jakiś unik.
Nie wiem jak Wasze dzieci, ale moja ciągle mówi "bo Dominika to to" a Klaudia to tamto, one potrafią, one mogą. Tłumacze jej, że każdy jest inny i ona jest Ada a nie Klaudia czy Dominika, ale jakoś nie dociera. A niestety obie te koeżanki nie są zbyt dobrym przykładem do naśladowania, jedną przedszkolny psycholog wysłał do poradni psychologicznej bo jak jej coś nie wychodzi na zajęciach to sie zacina i ni biabła się z nią dogadać, a druga to sama byłam świadkiem jak dyryguje babcią i ojcem zero posłuchu. Obiecywałam sobie, że nie będę dzieciom wybierać przyjaciół a tu masz babo placek.
Ale się rozpisałam, ale troche mi lżej na sercu. To moje złoto jest takie kochane, ale czasami to mnie ręka swędzi, tylko że to wyjście jest najgorsze i do niczego nie prowadzi.
Ja też nie byłam łatwym dzieckiem, ale mi ojciec po prostu wszystko wybił z tyłka, może to geny, jeżeli tak to nie będzie lekko.
 
Mój 7 letni syn to anioł z rogami do samego nieba. Inteligentny, mądry, szybko się uczy, w sferze nowości otwarty i chętny do nauki. Ale poza tym do diabeł w ludzkiej skórze. Też gniecie kartki, jak mu coś nie wyjdzie, jęczy, kiedy nie mogę poświęcić mu czasu, denerwuje się, gdy mu czegoś zabraniam. I tak w kółko! Myślałam, że tylko ja mam takie jęczące dziecko, a tu okazuje się, że to jest normalne i często spotykane. ;D Dobrze, że istnieje to forum przynajmniej można się wyżalic i pocieszyć. ;)
 
Hej dziewczyny!!! Ja juz nie moge.Nie wiem jak to wytrzymam!No ale musze.Moja cora ma 7 lat i nie moge czasami dac sobie z nia rady.Jak nie jeczy to marudzi to znowu sie zlosci.Poprostu nie wiem jak dac sobie z nia rade.Nie wiem jak postepowc w takiej sytuacji.Ja jestem dosyc nerwowym czlowiekiem, czasami drobiazg wyprowadza mnie z rownowagi.Nie mam pojecia jak z nia postepowac.Krzykiem wiem, ze nie wiele zdzialam ale czasami inaczej nie potrafie.Pomozcie.Pa
 
Beacia - wiem co czujesz. Moja Nika przechodziła przez ten etap odkąd skończyła 5 lat , a skończył sie on dopiero calkiem nie dawno. Tak więc ponad dwa lata katorgi. Nie powiem że teraz jest idealnie ale jęczace dni należą do rzadkości.
Ja tez jestem nerwus wybuchowy jak bomba. I masz rację z tym że krzykiem nie wiele się zdziała. Ale wiem że czasem człowiek sam sobie z tym rady nie daje i wybucha. Bynajmniej nie zatruwaj się wyrzutami sumienia.
Był taki czas kiedy powiedziała małej że nie będe jej słuchała gdy będzie jęczeć. Czasem skutkowało, czasem nie a czasem nie wytrzymywałam.
Pomogła mi trochę świadomość że to normalne, że wiekszość dzieci przez to przechodzi a tym samym i matek. I nie dlatego że ucieszyło mnie to że inni tez się męczą, tylko dlatego żę odpadło mi zmartwienie że z Niką jest coś nie tak albo że ja coś bardzo źle robię.
Ten etap niestety trzeba przeczekać. Ugryźć się w język no i , to czego mi na poczatku brakowało: konsekwencja, konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja . Gdy już miałam całkiem dość zaparłam się że będę konsekwentna, choc dla mnie akurat to bardzo trudne. No i tak zaczełam robić. Starałam się nie krzyczeć , choć nie zawsze mi wychodziło, tylko np.: wyprowadzałam ze sklepu, zaprowadzałam do jej pokoju (czasem po 5 razy) znosiłam bardzo głośne wycie stamtą dobiegające. Jednak z czasem takie sceny były co raz krótsze, potem co raz rzadsze no i wyszłysmy z etapu. Ale nie wiem czemu to zawdzięczam, czy tej konsekwencji i przeczekaniu czy temu że etap ten dobiegł końca.
Pociesze Cie że potem jest kolejny etap, potem kolejny itd... :D
U nas teraz jest czas prób jej krzyków na mnie i wykł.ócania się o wszystko oraz sprawdzania jak szybko jej zachowanie wyprowadzi mnie z równowagi. Choć nie powiem, wolę ten etap.
 
Hej Nikunia.Dzieki ze odpisalas. Wiem przynajmniej ze nie jestem jedna.No i male w tym samym wieku. Dzieki za wsparcie.Wiem ze to trzeba przeczekac,ale to czasami wydaje sie takie beznadziejne.Ja podobnie jak Ty nie umie byc konsekwentna.Po czasie mi sie jej zal robi i znow wszystko bierze w leb. Moj maz mi tylko powtarza ze za duzo krzycze, mam trzasnac bez slowa i koniec.Choc mu sie tez to zdarza sporadycznie.Musi go niezle wkurzyc, albo jak widzi ze ja juz nie daje rady.Oczywiscie zawsze jest na nas a chlopy to jak juz musza to cos robia no nie? Dzieki za wszystko. Pa pa . :-*
 
Witam... moze ktos tu czasem zerknie.... Moja Justynka ma nie cale 7lat i jest takim wlasnie mialczacym dzieckiem... Czytam tu ze to etap,ale u mnie tak jest od zawsze!!!! Od kiedy tylko pamietam!!! Dziecko bardzo zdolne,wrazliwe... lubiane... a w domu-katastrofa... Czasami ma lepszy dzien... tak ogolnie nie potrafi sie z niczego cieszyc,wszystko jest powodem do placzu i to mialczenie.... nie mowi tylko ciagle mialczy.... Spokojniejsza jestem bo juz myslalam ze ma jakies sklonnosci depresyjne... Wiem ze wszystkim sie przejmuje... bierze wszystko do siebie az za bardzo... ma ogromna empatie do wszystkiego... na jednej polce w ciagu chwili sa lzy i smiech... Mam nadzieje ze spotka mnie to szczescie i kiedys stwierdze ze jej to mine... pozdrawiam MIRA
 
Laski z nieba mi spadłyście,ja już czasami myślę że zła matką jestem ,że to przeze mnie ona tak jęczy.Moja córka ma 9 i pól roku w szkole super w domu co drugie wydarzenie i każde słowo sprzeiwu doprowadza ją do placzu ,bo jej nikt nie kocha i nie rozumie,czasami brak mi siły.Ma też dobre dni ,ja uwielbiam kiedy jest radosna i tak sobie papla o wszystkim,tylko że ostatnio idzie to wprost proporcjonalne do tych gorszych chwil,Tak sobie czytam was i mi lepiej i po głowie krąży mi myśl że będzie jeszcze lepiej, grunt to się nie rozczulać nad nią by nie myślała,że taki sposób bycia daje korzyści ,tłumaczyć i informowac jasno co się mysli oraz przytulać .
 
reklama
Czesc:-):-):-)Oj widze ze nie tylko ja mam taki problem z synem:-(Moj Kuba ma 6 lat i poprstu juz wychodze z siebie jak mi tak jeczy o byle co:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:rano sniadanie je prawie godzine:-(potem musze go 10 minut prosic zeby poszedl zeby umyc -chodzil sam zeby myc i tak myl ze ma na zebach taki kozuch sie zrobil od niedokladnego mycia:wściekła/y:a potem znowu musze kolejen 10 albo 20 minut prosic zeby sie ubral do szkoly:wściekła/y:
A potem zaczyna sie znowu miauczenie po szkole,bo on chce sie pobawic,bo on chce bajki ,bo on chce wyjsc na dwor i na nic nie ma czasu i ryczy ,piszczy i tez sie strasznie zlosci jak cos mu nie wychodzi.A najgorsze jest co ze on wogole nie slucha co ja do niego mowie i jest wtedy zupelnie gdzie indziej myslami i jak on potem ma z naszej rozmowy jakies wnioski brac:-(

Oj no to sie pozalilam:crazy::crazy::crazy::crazy:
 
Do góry