reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża po 40

Dołączył(a)
12 Luty 2006
Postów
4
Witam!
Jestem tu nowa, chcę napisać coś o sobie i zapytać Was o zdanie.
Wyszłam za mąż mając 28 lat. Półtora roku po ślubie zaszłam w ciążę. Nie mielismy problemu z zapłodnieniem.
Wcześniej unikaliśmy ciąży.
Dodam, że było to 11 lat temu.
Wszystko było dobrze do momentu aż zaczęły się brunatne plamienia. Trwało to kilka dni, nie pamietam już ile.
Lekarz kazał mi lezeć i brać lekarstwa - turinal i witaminę E.
Niestety, pewnego popołudnia, gdy poszłam do łazienki załatwić się, wszystko chlusnęło ze mnie. Poroniłam:(. Znalazłam się w szpitalu, miałam łyżeczkowaną macicę. To był 14 tydzień ciąży.
Po tym smutnym wydarzeniu nie mogłam się otrząsnać. Mysl o kolejnej ciąży przyprawiała mnie o mdłości. Potwornie bałam się powtórki.
Przestalismy z mężem mówić o dziecku. Ja postanowiłam dokończyć studia. Po moich studiach mąż kończył swoje. Zajęło to nam w sumie 5 lat. W miedzyczasie i po ukonczeniu studiów pracowaliśmy, urządzaliśmy się. Zaczynaliśmy od zera, nie mielismy wtedy nic, nikt nam nie pomagał.
Dlatego dorobienie się wszystkiego, co obecnie mamy zajęło nam sporo czasu.
Będąc już kilka lat po 30 pomyslałam, że najwyższa pora na dziecko. Jednak tamte wspomnienia wciąż żyły. Trudno było przełamać się. Po wielu rozmowach z mężem, po wizycie u lekarza doszliśmy do wniosku, że bedziemy się starać o dziecko.
Udało się od razu, w pierwzsym miesiącu. Miałam wtedy 36 lat. Ile nerwów i strachu kosztowała mnie ta ciąża wiem tylko ja i osoby, które przeżyły coś podobnego.
Po 9 miesiącach urodziłam wspaniałą, zdrową córeczkę. Niedługo pomyślałam, że przecież mała nie może być sama, że dobrze jest mieć rodzeństwo. Podjęlismy decyzję aby mieć drugie dziecko. Powiodło się w trzecim cyklu, od decyzji. Urodziłam drugą, wspaniałą córkę.
Różnica wieku pomiedzy dziewczynkami, to 2 lata. Obie są cudowne, rozwijają się wspaniale. Obie ciąże minęły bez większych komplikacji.
Oba moje porody odbyły się drogami i siłami natury. Nie było zadnych komplikacji. Drugi poród był wręcz ekspresowy. Trwał półtorej godziny.

Zawsze chciałam mieć trójkę dzieci. Obecnie mam trójkę, licząc Aniołka. Myslę o jeszcze jednym, ale trochę się obawiam.
Mam obecnie 41 lat. Czy to nie za późno na ciążę?
Znam osobiście wiele pań, które rodziły nawet później. Razem ze mną urodziła zdrowego synka kobieta w wieku 47 lat.
Chciałabym znać Wasze zdanie.
Czy mając dwójkę dzieci warto w moim wieku starać się o trzecie? Czy w Waszym otoczeniu są panie, które świadomie decydują się na ciążę w póżniejszym wieku?
Nie mam na mysli tzw. "wpadki". Gdyby coś takiego mi się zdarzyło, nie ulega wątpliwości, że ciążę chciałabym, jak najbardziej, donosić. Może nawet byłabym zadowolona, że problem sam się rozwiązał.
Ale wracając do tematu, co mi odpowiecie, poradzicie?
Tylko proszę, nie smiejcie się.
 
reklama
Cześć
Moim zdaniem nie liczy się wiek, 41 lat to nie starość. Najważniejsza jet dojrzałość macierzyńska, jeśli pragniesz dziecka, to nie wahaj się. Mojego męża była żona obecnie jest w ciąży cztery miesiące a ma 39 lat i jest szczęśliwa, bardzo szczęśliwa z tego powodu. Również miała ten sam dylemat co Ty a jednak podjęła myślę słuszną decyzję dla siebie i swojego partnera.
Kiedyś, jak leżałam w szpitalu w pierwszej ciąży poznałam kobietę po czterdziestce, była w ciąży robiła różne badania i wszystko było wporządku. Decyzje musisz podjąć razem z mężem ale jeśli przyszło ci do główy takie marzenie to czemu go nie zrealizować?
Pozdrawiam
 
Dzieki, kochane za dodanie odwagi i przede wszystkim zrozumienie, nie wyśmianie.
Jeszcze do konca sama nie jestem pewna tej decyzji, ale Wasze wypowiedzi bardzo mnie podbudowały.
Boję się trochę reakcji otoczenia. Wiecie, jak to jest. Jeżeli nie ma dzieci wszyscy dociekają czemu nie ma, itd. Jezeli dzieci są, więcej niż dwójka, ludzie się dziwią i podśmiewają, że chyba tacy nie potrafią sobie poradzić z własną płodnoscia.
Jeszcze z mężem dokładnie to rozważymy.
Dziękuję Wam.
 
Jeżeli chodzi o ludzi, to absolutnie nie możesz kierować się ich obgadulstwem. Ludzie zawsze gadają i będą. Ja absolutnie nie przejmuję sie ludzmi takiego pokroju, jak napisałaś i jest mi dużo lepiej żyć w naszym ohydnym środowisku. Wiesz przecież jacy są ludzie czyjeś widzą pod miedzą a swojego pod lasem nie. Gdybym posłuchala najbliższych mi znajomych, to dzisiaj nie miałabym drugiego sześciomiesięcznego synka a żałowałabym do końca życia.
Pozdrawiam ;)
 
Jak rodziłam Krzysia, to na porodówce leżała babeczka, która opowiedziała nam swą historię. To była jej trzecie dziecko, kobietka wyglądałana jakieć 35-38 lat. Jak się okazało miała 44 lata, najstarszego syna na 2 roku studiów i córkę która miała pisać maturę no i to maleństwo, które się urodziło.
Choć u Ciebie różnica wieku między dziećmi jest inna ale fajnie, że myślisz o kolejnej dzidzi (sama chcę mieć trójkę i to trrecie właśnie z troszkę większą różnicą wieku, no może nie taką jak w opisywanym przypadku).
A życie przecież zaczyna się po 40-tce.

Pozdrawiam i życzę powodzenia
 
znam kobiete, która w wieku 49 lat urodzial syna i jest dzisiaj szczęsliwą mamą 6-letniego "żywego srebra", dzięi zemu sama odmłodniała i wyglada z 10 lat młodziej niz ma :)
 
Ludzie swoim gadaniem potrafią wyrzadzić wiele przykrości. Wiem coś o tym.
Kiedy po poronieniu nie mogłam się przełamać aby podjąć decyzje o kolejnej ciązy, zastanawiano się dlaczego nie mamy dzieci, chyba z którymś z nas jest coś nie tak, a najpewniej ze mną. Najbardziej przykre było to, że osoby z najblizszej rodziny tak się zachowywały. Kiedy poroniłam nikt mnie nie przytulił, nikt nie płakał razem ze mną, nikt mnie nie pocieszał (poza mężem). Za to każdy, komu o tym przykrym zdarzeniu powiedziałam mówił coś w tym stylu: "no przecież nic się nie stało, to się zdarza", itp. teksty. Jak to nic się nie stało??! Przecież umarło MOJE DZIECKO!
Boże, nawet nie sądziłam, że to tak głęboko we mnie siedzi, do tej pory, gdy to wspominam mam łzy w oczach :(.
Jak dobrze, że jesteście i że mogę Wam to wszysko powiedzieć. Po tylu latach mogę o tym mówić, choć nie bez emocji. Przedtem milczałam.
Mówiłam już, że nie mielismy zadnych problemów z poczęciem. Jesteśmy zdrowi pod tym wzgledęm. A znajomi i bliska rodzina tonęli w domysłach dlaczego nie mamy potomstwa? Robili nam przykrosci z tego powodu, wiecie docinki, itp. Nikt nie znał prawdy.
Gdy zaszłam w ciążę rodzinka dowiedziała się  o tym dopiero na początku ósmego miesiąca. Nie mówilismy  nikomu, po co, po takim potraktowaniu? Nie było mi trudno ukryć ciąży. Mieszkamy z dala od rodziny, rzadko się widujemy, był to okres zimowo-wiosenny czyli grube ciuchy, golfy i nie miałam bardzo dużego brzucha, i nie chciałam nikomu mówić.
I co? Gdy już powiedzielismy, to u niektórych zamiast radości było zdziwienie, niesmak, nawet słowa typu: "Tak długo nie mieliscie dzieci to myslałam, że już nie będziecie mieć" - zamiast gratulacji, albo zamiast milczenia. A co najdziwniejsze ci sami ludzie, którzy potrafili nam dokuczać z powodu braku u nas  przez kilka lat potomstwa, zamiast się teraz cieszyć, że nam się udało tak mówili.
Rozpisałam się, przepraszam, ale jest mi dużo lżej. Jednak chyba nigdy nie zrozumiem takich zachowań.
Pozdrawiam.
 
reklama
Do góry