reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża pozamaciczna, leczenie metotreksatem

Wystraszona29

Fanka BB :)
Dołączył(a)
10 Czerwiec 2018
Postów
379
Witam.

Zakladam nowy wątek ponieważ nie znalazłam potrzebnych informacji na forum.
Potrzebuje pomocy i porady od dziewczyn które były w takiej sytuacji jak ja.
Aktualnie leżę w szpitalu, mam stwierdzona ciąże pozamaciczna w lewym jajowodzie.
24 grudnia dostałam okres, ale był skąpy i trwał 2 dni. Jeszcze w dzień okresu rano robiłam test ciążowy i wyszedł negatywny. Następnie 29 stycznia pojawiły się plamienia na brązowo, czasem na jasnoróżowo. Myślałam że to dalsza część okresu albo że stresu który przechodziłam w tamtym czasie. Plamienia trwały i trwały aż w końcu 7 stycznia podkusiło mnie i znów wykonałam test ciążowy. Wyszedł pozytywny. Dwa kolejne również. Pojechałam od razu do ginekolog, zrobiła usg i powiedziała że nic nie widać. Zaleciła duphaston i beta hcg. 8 stycznia beta hcg wyszło 78, 13 stycznia 38. Spadało więc zgodnie z tym co powiedziała mi gin uznałam to za poronienie.
Niestety plamienia trwały i trwały. W ostatni czwartek dostałam bardzo silnego bólu w podbrzuszu. Jak na okres ale dużo mocniejsze. Nie pomogły tabletki przeciwbólowe, przeszło mi po prawie 4h.
Ból wrócił jeszcze silniejszy w niedzielę. Pojawil sie około 14 i trwał do 21. Myślałam że umrę z bólu. Była to niedziela, panicznie boję się lekarzy, badań i szpitali więc zawzięłam się i wytrzymałam do poniedziałku bo miałam wizytę u ginekologa. Od razu dała mi skierowanie do szpitala [emoji3064] w lewym jajowodzie coś zobaczyła, do tego skrzepy krwi i ten silny ból.
Od wczoraj miałam 4 usg, w każdym widzą to samo. Nie trafiłam na stół ponieważ beta jest bardzo niska. Wczoraj wynosila 36 a dziś rano niestety 41.. Także nie dość że nie spadła od 13 stycznia to jeszcze trochę urosła. Lekarze rano stwierdzili ze jak rośnie to trzeba operować. Ale skonsultowali to z jeszcze jednym lekarzem i on postanowił że podadzą mi zastrzyk z metotreksatu ponieważ stan ogólny jest dobry a beta niska bardzo.
Rano mam mieć jeszcze pobrana krew na betę i sprawdzenie prób wątrobowych i nerek..
I tu moje pytanie ogromne... Lekarz powiedział że po podaniu zastrzyku muszę być 7 dni w szpitalu! Wtedy robią ponowne badania i jak beta spadnie to do domu a jak nie kolejna dawka i kolejne 7 dni w szpitalu...
Jestem zalamana, przerażona i czuje że oszaleje. Mam 2 letnią córeczkę, nigdy nie zasypiała beze mnie a co dopiero taka rozłąka.. Woła mamę, płacze... Ja leżę sama w tym okropnym szpitalu i tęsknię. Do tego jestem przerażona.. Boję się bardzo operacji i boję się tego zastrzyku.
Czy miałyście tak również że po podaniu zastrzyku musiałyście być w szpitalu tyle czasu? I przy ewentualnej 2 dawce też kolejne 7 dni?? Nie przeżyje 2 tygodni bez dziecka. Już tydzień to dla mnie tragedia.
Pomocy!
 
reklama
Cześć, byłam w podobnej sytuacji, tylko ze miałam ciąże umiejscowiona w szyjce, a Beta niestety rosła. Przygotuj się że wywoływanie metadekstratem trwa. Ja spędziłam 14 dni zanim doszło do poronienia. Natomiast moja ciąża była żywa, chyba 3 zastrzyki miałam. Mnie najbardziej wkurzało, ze nikt mi nie powiedział, ze niestety trzeba uzbroić się w cierpliwość. Weź pod uwagę, ze chyba to lepsza opcja niż operacja. Życzę Ci aby poszło szybko...
 
Dziękuję za odpowiedź.

Czy miałaś jakieś dolegliwości po podaniu zastrzyku? Bolało jakoś bardziej niż zwykły zastrzyk? No i czy w trakcie pobytu robili Ci badania czy dopiero po paru dniach od padania?
 
Dolegliwości żadnych nie miałam, chociaż ostrzegali ze mogę się źle czuć, wymioty itp. Beta co dwa-3dni, przed kolejnym zastrzykiem usg, a pomiędzy tylko czekanie. Dodatkowo miałam zakaz wychodzenia z oddziału, plus raczej kazali mi leżeć
 
Kurcze przyrko mi że Cię to spotkało. Ja byłam w ciąży pozamacicznej i zaczęło się podobnie jak u Ciebie. W terminie miesiączki miałam krwawienia więc nawet nie pomyślałam o ciąży. Po tygodniu dostałam brązowych plamien, zrobiłam test a tam dwie grube krechy. Poszlam na USG a lekarz mi mówi że są dwa torbiele i to one krwawią. Po tygodniu poszłam na kolejne USG i już byl widoczny pęcherzyk w jajowodzie. Beta najpierw 425, potem spadala.
Miałam wybór - albo dostać zastrzyk albo czekać na samoistne poronienie. Czekałam na samoistne poronienie ale u mnie beta ładnie spadała więc miałam dużo szczęścia.
 
Co lekarz to inaczej.
Ja nie dość że nie mam wyboru mimo małej bety to jeszcze myślą nad laparoskopia. Na samą myśl o usyoianiu i operacji mi słabo [emoji19][emoji19]
Czekam na obchód, może dowiem się czegoś więcej. Od poniedziałku tu leżę i wiem tyle co wiedziałam. A minuty trwają jak godziny...

Czy to czekanie na oczyszczenie spędzałas w szpitalu czy wypuścili Cię do domu?

Jestem ciekawa czy ktoś po zastrzyku mógł wyjść do domu szybciej niż po tygodniu.
Kurcze przyrko mi że Cię to spotkało. Ja byłam w ciąży pozamacicznej i zaczęło się podobnie jak u Ciebie. W terminie miesiączki miałam krwawienia więc nawet nie pomyślałam o ciąży. Po tygodniu dostałam brązowych plamien, zrobiłam test a tam dwie grube krechy. Poszlam na USG a lekarz mi mówi że są dwa torbiele i to one krwawią. Po tygodniu poszłam na kolejne USG i już byl widoczny pęcherzyk w jajowodzie. Beta najpierw 425, potem spadala.
Miałam wybór - albo dostać zastrzyk albo czekać na samoistne poronienie. Czekałam na samoistne poronienie ale u mnie beta ładnie spadała więc miałam dużo szczęścia.
 
Co lekarz to inaczej.
Ja nie dość że nie mam wyboru mimo małej bety to jeszcze myślą nad laparoskopia. Na samą myśl o usyoianiu i operacji mi słabo [emoji19][emoji19]
Czekam na obchód, może dowiem się czegoś więcej. Od poniedziałku tu leżę i wiem tyle co wiedziałam. A minuty trwają jak godziny...

Czy to czekanie na oczyszczenie spędzałas w szpitalu czy wypuścili Cię do domu?

Jestem ciekawa czy ktoś po zastrzyku mógł wyjść do domu szybciej niż po tygodniu.
W domu czekałam i krwawienie wystąpiło chyba po ponad tygodniu. Mój pęcherzyk miał średnicę 1.5 cm i też był w lewym jajowodzie .
Wyobrażam sobie jak Ci ciężko ...
Ja miałam jedynie zalecenie uważać na siebie i w przypadku silnego bólu do szpitala. Ale tak jak mówię - miałam szczęście.
 
Witam.

Zakladam nowy wątek ponieważ nie znalazłam potrzebnych informacji na forum.
Potrzebuje pomocy i porady od dziewczyn które były w takiej sytuacji jak ja.
Aktualnie leżę w szpitalu, mam stwierdzona ciąże pozamaciczna w lewym jajowodzie.
24 grudnia dostałam okres, ale był skąpy i trwał 2 dni. Jeszcze w dzień okresu rano robiłam test ciążowy i wyszedł negatywny. Następnie 29 stycznia pojawiły się plamienia na brązowo, czasem na jasnoróżowo. Myślałam że to dalsza część okresu albo że stresu który przechodziłam w tamtym czasie. Plamienia trwały i trwały aż w końcu 7 stycznia podkusiło mnie i znów wykonałam test ciążowy. Wyszedł pozytywny. Dwa kolejne również. Pojechałam od razu do ginekolog, zrobiła usg i powiedziała że nic nie widać. Zaleciła duphaston i beta hcg. 8 stycznia beta hcg wyszło 78, 13 stycznia 38. Spadało więc zgodnie z tym co powiedziała mi gin uznałam to za poronienie.
Niestety plamienia trwały i trwały. W ostatni czwartek dostałam bardzo silnego bólu w podbrzuszu. Jak na okres ale dużo mocniejsze. Nie pomogły tabletki przeciwbólowe, przeszło mi po prawie 4h.
Ból wrócił jeszcze silniejszy w niedzielę. Pojawil sie około 14 i trwał do 21. Myślałam że umrę z bólu. Była to niedziela, panicznie boję się lekarzy, badań i szpitali więc zawzięłam się i wytrzymałam do poniedziałku bo miałam wizytę u ginekologa. Od razu dała mi skierowanie do szpitala [emoji3064] w lewym jajowodzie coś zobaczyła, do tego skrzepy krwi i ten silny ból.
Od wczoraj miałam 4 usg, w każdym widzą to samo. Nie trafiłam na stół ponieważ beta jest bardzo niska. Wczoraj wynosila 36 a dziś rano niestety 41.. Także nie dość że nie spadła od 13 stycznia to jeszcze trochę urosła. Lekarze rano stwierdzili ze jak rośnie to trzeba operować. Ale skonsultowali to z jeszcze jednym lekarzem i on postanowił że podadzą mi zastrzyk z metotreksatu ponieważ stan ogólny jest dobry a beta niska bardzo.
Rano mam mieć jeszcze pobrana krew na betę i sprawdzenie prób wątrobowych i nerek..
I tu moje pytanie ogromne... Lekarz powiedział że po podaniu zastrzyku muszę być 7 dni w szpitalu! Wtedy robią ponowne badania i jak beta spadnie to do domu a jak nie kolejna dawka i kolejne 7 dni w szpitalu...
Jestem zalamana, przerażona i czuje że oszaleje. Mam 2 letnią córeczkę, nigdy nie zasypiała beze mnie a co dopiero taka rozłąka.. Woła mamę, płacze... Ja leżę sama w tym okropnym szpitalu i tęsknię. Do tego jestem przerażona.. Boję się bardzo operacji i boję się tego zastrzyku.
Czy miałyście tak również że po podaniu zastrzyku musiałyście być w szpitalu tyle czasu? I przy ewentualnej 2 dawce też kolejne 7 dni?? Nie przeżyje 2 tygodni bez dziecka. Już tydzień to dla mnie tragedia.
Pomocy!
Hej cp przechodziłam we wrześniu . Miałam podobne bóle co 2 dni jak Ty . Tyle ze u mnie Beta pierwsza wynosiła 300 potem 600 i na 900 zaczęła rosnąć już o 2,5 wartości. Zastrzyk dostałam jeden . Leżałam w szpitalu 17 dni wypisałam się na własne zadanie ale po 5 dniach wróciłam na oddział bo brzuch bolał i dalej krwawiłam i okazało się ze mam krwistek przy tym jajowodzie gdzie była ciąża na 5 cm . Znów zagrożenie życia . W jeden dzień dostałam takiego krwotoku ze myslalam ze to mój koniec. Po tym dniu Beta spadła do 200 . 3 maj się i powodzenia
 
Hej, niestety również przeszłam ciążę pozamaciczną, moja najwyższa beta wyniosła ok. 1000, zastrzyk dostałam w sobotę, we wtorek sprawdzali betę, która mocno zaczęła spadać i w środę mogłam wyjść do domu czyli praktycznie 5 dni byłam w szpitalu, a na początku mówili, że po zastrzyku to minimum 7 dni należy być w szpitalu. Trzymam kciuki za Ciebie ♥️
 
reklama
Dzięki dziewczyny za Wasze historie..

U mnie skończyło się operacja i usunięciem jajowodu. W środę miałam mieć zastrzyk ale rano zrobili jeszcze betę i usg. Okazało się że beta rośnie, a na usg mimo tak niskiej bety że w jajowodzie też rośnie ten pęcherzyk. Jajowod zaczął pękać, pojawiła się krew w jamie brzusznej. Po południu trafiłam na stół.
Dziś jestem już w domu, z dzieckiem. To najważniejsze dla mnie.
Mam tylko tzw zespół popunkcyjny czyli tak silny ból głowy przy siedzeniu i staniu że ciężko opisać. Od piątku leżę plackiem w łóżku.. Liczę że za chwilę wszystko wróci do normy.
Życzę zdrowia każdej z nas.
 
Do góry