Cześć dziewczyny.. nie wiem czy mnie jeszcze pamiętacie ale udzielałam się na tym wątku dość długo... gdy przestałam brać wspomagacze jakoś was tylko podczytywałam... a nie miałam weny do pisania...
Chciałam wam powiedzieć coś bardzo ważnego.... coś co jak przeoczyłam. A przecież prawie 2 lata starałam się o drugie potomstwo...i za każdym razem przychodziła porażka.. miałam ciężkie dni..przestałam wierzyć że się uda.. bo skoro tabletni nie pomagają..to logicznie że w ciążę nie zajdę.. Po Clostybegycie zaczęły robić mi się torbielę... masakra!!! Cykle mi się rozwaliły... już nawet nie wiedziałam jak liczyć dni płodne! Ciglę Luteina albo Duphaston na wywołanie miesiączki! Widok cieżarnych na ulicy powodował u mnie płacz..
W maju poroniłam ciąże bliźniaczą.. ból straszy! nie do opisania!
Powiedziałam " dość" nie chce już mieć wiecej dzieci!!! nie chce cierpieć, obwiniałam wszystkich za moje nieszczęście!!!
Przestałam brać jakie kolwiek leki... odstawiłam Duphaston. Potrafiłam na formum każdego podnieść na duchu...a sama siebie nie mogłam uleczyć...
Ale czas goi rany... gdy stanęłam przed lusterkiem, zobaczyłam zgęziałą i przybitą dziewczynę... a ja nigdy taka nie byłam!
powiedziałam sobie Nie!
Wyczytałam w internecie że Wiesiołek i inne witaminy wspomagają bardzo śluź... wypisałam sobię cała liste wit dla siebie i męża...
Od pierwszego dnia zaczęliśmy się twardo stosować do zasad witaminowych... i wstrzęmięźliwośći seksualnej. Od 11 dz robiłam testy owulacyjne... 14 dc dwie mocne krechy... i seks i seks i seks przez 7 dni codziennie... ( oczywiście ważne by był to seks...i odsunąć od siębie presję... ze mam owulację i musi się udać)
W 26 dc beta 31.7 U/L.... wczoraj 28 dc dwie krechy jak byk...
Napisałam tego posta po to... by wam powiedzieć kochane babeczki... że żadne leki clo, dupek czy Luteina nie pomogą... jeśli w głowie siedzi blokada...wiem że cieżko ją zlikwidować... bo to daoskonale wiem..
Ale sięgnijcie do swojego wnętrza... i wykopcie tę wiarę zakopaną gdzieś tam daleko... a się
uda!!!
Ja też się boję.... by majowy horror się nie powtórzył.... ale odtrącam od siebie złe myśli... musi być dobrze!!!
3mam za was kochane kciukaski mocno mocno... i pamiętajcie wiara jest najważniejsza
