reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Co może, a czego nie może jeść karmiąca MAMA ??? :)

Wbrew teorii o diecie matki karmiącej, produktach wzdymających, słyszałam, że kolki mają dzieci, których matki są nerwowe i roztrzęsione.
Emocje przechodzą na dziecko i ten reaguje na to płaczem.
Mam jedną znajomą, która jest taka potrzepana i nerwowa (choć fajna i kochana) obaj jej synkowie przez parę dobrych miesięcy ryczeli od 18 do północy, nic na nich nie działało..... Może więc coś w tym jest.......
Moja znajoma jest oaza spokoju a maly mial kolki :-) ale faktycznie na reszcie dzici to by sie zgadzalo, mamusie roztrzepane emocjonalnie i dzieci mialy kolke :-D
 
reklama
Wbrew teorii o diecie matki karmiącej, produktach wzdymających, słyszałam, że kolki mają dzieci, których matki są nerwowe i roztrzęsione.
Emocje przechodzą na dziecko i ten reaguje na to płaczem.
Mam jedną znajomą, która jest taka potrzepana i nerwowa (choć fajna i kochana) obaj jej synkowie przez parę dobrych miesięcy ryczeli od 18 do północy, nic na nich nie działało..... Może więc coś w tym jest.......

Hmm... Nie słyszałam nigdy o tym. Zastanawiające :confused:
 
Nam w szkole rodzenia mówili o ograniczeniu czosnku bo zmienia smak mleka na gorzki i cebuli - ale tego już nie pamiętam dlaczego. Trzeba uważać na pokarmy wzdymające, owoce niesezonowe (bo mają dużo konserwantów), truskawki i orzechy - bo często uczulają no i odpada czekolada z wiadomych względów. Ale tak poza tym jeść wszystko po trochu i obserwować maluszka.
A kolki ponoć związane są częściej z niedojrzałym układem pokarmowym niż z tym co zjadła mama. Jak sobie dziecko nie radzi z trawieniem to nawet drakońska dieta nie pomoże. I w tej nerwowości mamy, o której piszecie też jest coś, słyszałam o czymś takim jak kolka psychiczna - nie wynika ze złego trawienia, ale właśnie z czynników emocjonalnych (to u tych dzieci, którym syrena włącza się regularnie, codziennie o tej samej porze i trwa tyle samo czasu bez względu na dietę mamy i zabiegi antykolkowe). To wieści ze szkoły rodzenia, ale chętnie poczytam doświadczone mamy, może coś tu obalą albo potwierdza.
 
Wbrew teorii o diecie matki karmiącej, produktach wzdymających, słyszałam, że kolki mają dzieci, których matki są nerwowe i roztrzęsione.
Emocje przechodzą na dziecko i ten reaguje na to płaczem.
Mam jedną znajomą, która jest taka potrzepana i nerwowa (choć fajna i kochana) obaj jej synkowie przez parę dobrych miesięcy ryczeli od 18 do północy, nic na nich nie działało..... Może więc coś w tym jest.......
Lepiej żeby nie bo ja jestem furiatka- nerwuska :confused:
 
ja właśnie dziś zakupiłam do szpitala jogurciki,bananki ,brzoskwinie i mam w nosie będę jadła a co mi tam oczywiście na początku będę ograniczać wzdymające typu kapusta,groch,fasola,kalafiorczy bób ale wszystkiego po troszku będę próbować i sprawdzać czy młodemu nie zaszkodzi,z owoców nie mam zamiaru rezygnować wszystko w rozsądnych ilościach i obserwacja małego .W pierwszej ciąży z Wiką 11 lat temu tak świrowałam bo położne ,że tego nie tamtego nie a ja chudłam w oczach karmiąc Wike wyglądałam jak anorektyczka a ona jak małe sumo :-D.Teraz jestem mądrzejsza bo to już 2 dziecko.
Kolki sa okropnie nie będę się na ten temat zbytnio rozpisywać moja Wika miała 3-4 tyg. i był to dla mnie czas wycięty z życiorysu-masakra na maxa.Mam nadzieję ,że teraz już tego nie będę przechodzić.
 
to jak wytłumaczycie fakt, że Li miała kolki, ale jak dałam jej jeden środek - nie podziałał, dałam inny- zadziałał i nie wiedzieliśmy co to kolki? jak nam się skończył - to na nowo był problem z kolkami. A potem sama co jakiś czas odstawiałam i sprawdzałam, czy już jest ten moment, że kolki minęły... i któregoś dnia było i bez kropel i bez kolek?
 
Mucha to było po prostu prawdziwe kolki spowodowane pewnie problemami z trawieniem - tak jest w sumie chyba najczęściej w przypadku kolek
 
reklama
Tonya, tylko biorąc pod uwagę moją frustrację po porodzie, pewnie lekką depresję i to że miałam czasem ochotę udusić Li z bezsilności i zmęczenia to powinna mieć jak najbardziej te kolki 'psychiczne'. Trochę ta teoria wydaje mi się naciągana. Zgoda, dziecko czuje emocje, jak byłam wściekła, Li nie pozostawała dłużna, więc szybko nauczyłam się wyciszać i żyło nam się o niebo lepiej. Ale nie sądzę, żeby dziecko miało wzdęty brzuch i problem z pierdzeniem przez nerwowość matki- niemowlę po prostu jest też zdenerwowane i tyle.
Do dzisiaj jak jestem smutna, bądź Tomek mnie 'podszczypuje' a ja się wkurzam, to Li siada, zaczyna krzyczeć i piszczeć, czasem płakać i zaraz do mnie przybiega i patrzy na Tomka jak na wroga.
To samo przy usypianiu- ja jestem cierpliwa, idzie to szybko, Tomek zaczyna się denerwować Li zaczyna płakać...
 
Do góry