Byłam wczoraj z Martą na placu zabaw, ja już miałam dość, ona nie :-) i myślę sobie, jak ją do domu ściągnąć... nagle zobaczyła, że jakaś dziewczynka je kanapkę, i ona też chciała- ta ja szybko, że nie mamy, ale jak chce, to pójdziemy do domu i jej zrobię- o dziwo się zgodziła. Zjadła 3

całkiem spore, normalnie nie pamiętam, kiedy ostatnio upomniała się o jedzenie (bo o słodkie to owszem, parę razy dziennie :-)), a tyle na raz to chyba nigdy nie zjadła :-)
Martuś też lubi naleśniki, a zwłaszcza z nutellą :-) mam takie foremki do jajek sadzonych albo naleśników, to zawsze chce, żeby jej kotka zrobić :-)
A surówki, pomidorów, itp, nawet nie ruszy, nie ma opcji żeby jej przemycić do buzi, żeby choć spróbowała.