madzia02010
Zaciekawiona BB
no to teraz może ja.byłam w 41 tygodniu ciaży lekarz dał mi skierowanie do szpitala 6 listopada i tak sobie lezałam na patologii bo nigdzie nie było wolnych .8 po południu odeszły mi wody no to zabrali mnie na porodówke dali koszulke z dekoldem po pępek badali badali a tu nic rozwarcie na 1 cm.leże na tym łożu niemiłosiernie niewygodnym z pęknieciem pod pupą bo wody sie sączyły jeszcze.o 23 po badaniu lekarz kazał isc mi spac bo rozwarcie wciąz 1 cm a skurcze delikatne. Rano o 7 powrót na łoże przebicie pęcherza i dalej nic.juz mnie nerwy brały ile można a bałam sie coraz bardziej tego, ze nie wytrzymam bólu i nie bede potrafiła przec.Godziny mijały a tu nic rozwarcie na 3 cm i cos było z moja szyjka nie tak bo w pewnym momecie położne rozłożyły mi nogi i jedna włożyła reke cos szczeliło i piekielnie za bolała az zawyłam z bólu.no to sie pytam kiedy urodze tak o 18 usłyszłam . no to czekam a tu nic rozwarcie 6 cm a skurcze juz częste i naprawde bolące tak na maksa.personel medyczny zostawił mnie sama a ja nie wiedziałam co mam ze soba zrobic to krzyczałam to płakałam a kochane pielęgniarki tylko mnie uciszały.wkoncu jakis lekarz kazał mi ukleknoc no to uklekłam na łóżku i wtedy dopiero poczułam takie parcie i ucisk w kroku ze myslałam ze pękne. rozwarcie na 8 cm a ja sama zaczełam przec no to położna łaskawie domnie pszyszła i pomogła mi urodzic.parcie nic parcie naciecie parcie i jest mój synek Dominik urodził sie 9 listopada o godz 20.45 waga 4.07kg wzrost 60 cm w 10 min 10 punktów. potem głupi jas i szycie a zszywał mnie młody przystojny lekarz i normalnie zaczęłam go zagadywac szok
bolało nie ukrywam personel w wiekszosci do bani ,ale sam cud narodzin. ta malutka istotka, która jest tylko nasza, która nosimy pod sercem przez 9 miesięcy jest tego warta
pozdrawiam
a bolały mnie te krzyże okropnie. Jednak po badaniu okazało się,że robi się rozwarcie,wię skierowali mnie na porodówkę. O 16:20 znalazłam się tam:-) położna kazała mi poskakać na piłce. Nie dałam rady bo słabłam aż od tych krzyży, ale cóż- trzeba było się wziąść w garść:-). Po 10 minutach dostałam pierwszy skurcz i jednocześnie minęły mi ból krzyżowe( i dzięki bogu bo to podpbno najgorszy rodzaj bóli porodowych-najsilniejsze a nic nie dają do porodu) i po 15 minutach Szymonek był już na świecie

przy pierwszym porodzie nie mógł być ze mną i dlatego tak bardzo przeżywał drugi
potem już przy trzeciej fazie porodu jak rodziłam łożysko tuliłam Juniorka, całowałam go, ogólnie szybko zajarzył że mam cycka i że może go ssać
w szpitalu znowu badania i.........do domu
nerw mnie szarpał bo pierwsza ciąża nie wiem co jest grane a oni mnie wysyłają w tą i tamtą!!!tym razem o 20kazali przyjść
a ona dałą mi tabletki na sen i mówi jak się nie zacznie to jutro o 10rano (niedziela)przyjdz na wywołanie.se myślę pięknie.ponoć mocniej boli no i przyszłam o tej 10.kroplówa i co???trochę pochodziłam i się zaczeły skurcze.kazali mi się położyć.i tak od 10do13 były lekkie skórcze.to mój pierwszy poród był więc mówię do męża z pączkiem w buzi że jak to tak boli to ja mogę rodzić.
prę i prę i w głowie ten program!;-)kiedy to się skończy.i tak parłam do 18.19
Caly dzien spedzil ze mna w szpitalu...bole mnie zlapaly w nocy o 2:30 o 9 pojechalismy do szpitala a o 21 :17 dopiero urodzilam.
( no i w sumie rodziłam 18 godzin, dziecko otrzymalo 10 pkt ale mialo sina glowke, ja tylko 3 szfy i bylam taaaka głodna ze wysłałam męża po kanapki heheh)
...