reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

CZERWCÓWKOLAND ;)

oj, to współczuję, neo. i podziwiam twoje samozaparcie. ty chyba z tych twardych babek jesteś, co? :tak:
rozumiem, że presja (?) rodziny i oczekiwania samej córki są zbyt duże, żeby choć troszkę z tymi przygotowaniami przystopować?


wiolinko, zgadzam się z mondzi w całej rozciągłości: zrób wszystko, co możliwe, żeby na początku waszej przygody z przedszkolem agnieszkę odbierać możliwie wcześnie, najlepiej przed leżakowaniem. to na pewno zaprocentuje.


zawadko, ja gdy chcę zachęcić olkę do jakieś nowej czynności, do której się nie pali, po prostu sama (z mniej lub więcej szczerym:baffled:, ale zawsze wyraźnie okazywanym entuzjazmem ) do tej czynności zasiadam. nasze dzieci są już na tyle sprytne, że text typu "a może byś porysował" może kojarzyć im się z próbą pozbycia się towarzystwa delikwenta na kilka chwil ;-). a wiadomo, co to oznacza: "mama w tym czasie, gdy mnie każe rysować, zajmie się czymś o niebo ciekawszym". bo to co mama chce robić sama, jest zwykle baaaardzo ciekawe, nieprawdaż? ale to i dobrze, bo możesz pokazać młodemu, jak pasjonujące może być malowanie/ wydzieranie/ wycinanie na przykładzie swojej własnej osoby. a gdy tylko złapie zainteresowanie tematem, możesz urwać się po angielsku.
na początek możesz podsunąć mu takie zadanie, które małym nakładem sił da ciekawy efekt. na przykład: nie nożyczki i kolorowy papier, tylko stertę starych magazynów, z których będzie mógł wycinać sobie wypasione bryczki, czy co ona tam lubi, a potem naklejać to na duży papier i tworzyć swoje własne kompozycje. produkcja takich kolaży cieszy dzieci w każdym wieku, wiem po sobie. ;-)
powodzenia,
twoja ciocia-dobra-rada
 
reklama
Rito - i co z Twoją córeczką?? Ta gorączka :no: była ogromna!
Minko - ale fajnie, gratuluję! :-) I co na to Wiki?
Zawadko - dzięki za odpowiedź. Lilijka ma poślizg w stosunku do pierwszych objawów choroby u Mai dokładnie 5-dniowy. Ergo dziś wylądowaliśmy u lekarki. Z duszą na ramieniu przyznam, bo kaszel tej starszej budził postrach i przerażenie...a młodsza już zdrowo zakatarzona... Na szczęście obie czyste.uff...
Mondzi - Historia rysunku rodzinnego Tymka naprawdę interesująca i pewnie psycholog by miał się nad czym mądrzyć... Postanowiłam przeprowadzić próbę. Nie obserwuję niby żadnych niepokojących u Mai objawów sugerujących problemy z posiadaniem młodszej siostry (może jeszcze za krótko jest szczęśliwą posiadaczką...) tudzież kryzysów innych niż zwykle. Ale nasz dzisiejszy "konkurs rysowniczy" z nagrodami przyniósł niespodziewane dla mnie wyniki.;-)
Po pierwsze wszyscy czarni. Konturowo czarni, co tłumaczę jakością i właciwościami tejże kredki.
Moja postać centralnie z rozstawionymi szeroko rękoma wielkości ogromnych rękawic bokserskich- cholerną kupę roboty ma taka matka...
po lewicy - Lilianka - rysowana jako druga - bezręki głowonóg - no! no comments chyba
po prawicy Maj - bezręki głowonóg z uwaga - niebieskimi oczmi i resztą skromnej postury.
Tata- skrajna prawica hmm - szczupły (!!!):szok: głowonóg z jedną ręką - do tego lewą :baffled: z udręczonym wyrazem twarzy
Skrajna lewica - łysa i bezręka - Babcia, za to baaaardzo z siebie zadowolona :-p
a zresztą co Wam będę opowiadać - macie :)
rodzinkawgmai.jpg

wniosek jest prosty - muszę się wziąć za to całe rozleniwione towarzystwo zanim urobię sobie te już neandertalskie ręce na amen :-)
Neo - przerąbane...nie zazdroszczę!
 
Brawa dla Mai, cudny rysunek, no i interpretacja też niczego sobie :-).

My zakończyliśmy w tym tygodniu wizyty u lekarzy. Neurolog zasugerowała nam wizytę z Jankiem u psychologa, bo nie współpracował z nią podczas badania, tzn. szarpał się, wrzeszczał, krzyczał i na końcu ją uderzył. On nie cierpi lekarzy, co prawda to pierwszy, którego uderzył, do tej pory tylko na nich sikał.
Logopeda zaś uznała, że Janek nie czuje smaków, bo nic nie gryzie tylko od razu połyka, nieczerpie przyjemności z jedzenia, tylko traktuje to jak przykry obowiązek, za co wine ponosi karmienie go sondą w kilku pierwszych tyg. życia i smokiem z wielką dziurą, bo tylko w ten sposób przybierał. I w zwiazku z tym ma bardzo dobrze rozwinięte tylne mięśnie gardła, przednie zaś wcale, stąd jego olbrzymie slinienie. Jakoś ta wizyta u logopedki a właściwie neuro - logopedki była dość przyjemna, mimo, ze z nią też Janek nie współpracował, za to ani nie obsikał, ani nie uderzył, no dobra... troszkę opluł, ale po co wmuszała w niego jabłko w kawałku :-D . Z logopedą kontakt utrzymujemy, do neurologa na razie nie idziemy w najbliższej przyszłości, no chyba, że mały nauczy się współpracować :-).
Hania do 2 lat też niecierpiała lekarzy, nie dawała sie zbadać, za to teraz uwielbia;-), moze Janek się w nią wda i nieuszkodzi wiecej żadnego z lekarzy?! A tak serio za duzo w swoim młodym życiu był u lekarzy i na razie mówimy STOP.
Przyjmuje, ze mój synek jest normalnym, zdrowo rozwijającym sie chłopcem, no dobra łobuz straszny, uparciuch i psotnik, histeryk i beksa, niemowa i leniuszek, wszystko do potęgi n-tej, ale tak uroczy przy tych wszystkich wadach przytulasek ze wszystko natychmiast mu wybaczam ;-). Modlę się tylko o dużo cierpliwosciu i konsekwencję, bo wychowywanie go to nielada wyzwanie.
 
Rita, wskazówki pani psycholog cenne, dzięki. Niby proste, oczywiste, ale ja ostatnio mam taki kryzys macierzyństwa, tak się na te moje kochane dzieciaki wydzieram, że hej. Normalnie aż mi głupio. Tym bardziej, że to naprawdę grzeczne dzieci.

Neo, to przechlapane. Do niedzieli niedaleko, potem odpoczniecie.

Zawadko, Tymi rysuje postacie dość chętnie nawet. Mad dała Ci świetny sposób na zachęcenie go do tego. Jak dziecko widzi, że mama bawi się świetnie, to na ogół daje się wciągnąć.

Mad, Twoja interpretacja rysunku Mai świetna. Zresztą sam rysunek też niczego sobie. Ja dopiero po obrazku Tymka dowiedziałam się, że mojego na rękach noszę. Nigdy nie umiałam tak tego ująć :-)

Evik, ja bym chyba nie umiała nie pójść do jakiegoś zaleconego specjalisty, ale skoro tak postanowiłaś (rozumiem, że to męczy bardzo), to niech tak będzie. To duża odpowiedzialność, którą bierze się na siebie. Zresztą ja psychologów sobie cenię... Sama bym do jakiegoś pochodziła, gdyby nie to, że płaczliwym typem jestem i trochę to krępujące. Co rozumiesz przez stwierdzenie, że Jasiek sikał na lekarzy? Bo chyba nie dosłownie, prawda?

U nas tydzień pod znakiem prawo jazdy. Fatalne obciążenie dla nas wszystkich. Jako, że moja mama odmówiła pomocy :wściekła/y: i mamy radzić sobie sami, to sobie radzimy, ale kosztem wielkim. Michał po pracy jedzie do biura, wraca ok 17.00, żebym ja mogła na 18.00 jechać na jazdę. Cały ciężar kąpieli, karmienia, usypiania (a u nas to spore wyzwanie nawet dla mnie) spoczywa na nim. Wracam to chwilę rozmawiamy, a potem M siada do komputera i dalej pracuje.
Jeździ mi się fajnie, chociaż zastanawiam się czy takim kosztem powinnam to w tej chwili robić? Jeżeli będę jeździć trzy razy w tygodniu, to załatwię sprawę w pięć tygodni, ale czy to przetrwamy? Szkoda mi i Michała i dzieci...

Dzisiaj jestem w domu i zaproponowałam M, żeby sobie pojechał np. na basen. Z pracy koledzy jadą do kina, pytał, czy jechać z nimi. Jakoś dziwnie się czuję, kino z kolegami jakoś mi nie pasi. Ech... czepiam się. Może dlatego, że wizja samotnego wieczoru nie jest dla mnie zbyt optymistyczna. Trochę mi go brakuje po takim zabieganym tygodniu.
Wczoraj spotkałam na placu zabaw moją miłość z podstawówki. Taką chyba jedyną, która w tej chwili jest w stanie zrobić na mnie wrażenie. Fajnie się rozmawiało. I ta myśl... co by było? Głupie, nie?
 
Mondzi no sikał dosłownie, jak mu zaglądali w pampersa :-) ale na pewno nie było to celowe działanie :-D. Natomiast w nerwach zdarza mu się uderzyć, co właśnie spotkało neurolożkę (Hania też lała na oślep w nerwach, a teraz to ja popychają, zabierają jej zabawki, a ona jest bezradna - nasz błąd bo tłumaczyliśmy jej, że nikogo nie wolno bić, zabierać zabawek itp.). Musimy odpocząc od lekarzy, bo jesteśmy tym zmęczeni, a właściwie niczego nowego to nie wnosi w nasze życie, oprócz stresów. Do neurologa mamy zgłosić sie za 6 m-cy, nie wiem co będzie za pół roku, może już nic mnie nie będzie niepokoić, a moze wystarczy tylko nasza neuro - logopedka. W końcu też jest neurologiem, a stwierdziła że zachowanie Janka nie odbiega od zachowania prawie dwulatka bardzo upartego;-) (będziemy mieli kontakt z nia co miesiąc, więc myślę, że gdyby coś sie niepokojacego działo to odpowiednio zareaguje. Ale wizyty u niej to nie są normalne wizyty lekarskie tylko miłe spotkania towarzyskie ;-)). Natomiast neurolog jak usłyszała, że Janek nie mówi to stwierdziła, że to bardzo źle, że juz powinien znać i stosować ok 20 słów, powtarzać itp, zresztą na każdej wizycie traktuje Janka jak przygłupa i juz na to patrzeć nie mogę, a ponoć jedna z najlepszych we Wrocku. Wiec tak całkiem nie zrezygnujemy z wizyt :-) nie będą to tylko klasyczne wizyty lekarskie. Ta neuro - logopeda dała nam troszkę zaleceń nie tylko dot. karmienia, pojenia, ale także takich porad psychologicznych, zwróciła uwagę na konsekwencje w działaniu. Mamy zamiar zastosować jej uwagi i poobserwować. Nie mam nic do psychologów i chciałabym trafic na jakiegos sensownego. Z Hanią też chodziliśmy, gdy gryzła i biła i w ogóle nas nie słuchała i uwagi z tych wizyt wykorzystujemy przy wychowywaniu małego. Ale pewnie jeśli nie będę sobie kompletnie radziła z synem to będę musiała skorzystać z takiej wizyty. Hania była o tyle łatwiejsza w "obsłudze", ze bardzo łatwo można było i jest odwrócić jej uwagę, z Jankiem to sie kompletnie nie udaje. Jest bardzo uparty i konsekwentny w działaniu:-D i na każde nasze "nie" reaguje płaczem, niestety interesuje go tylko to co zakazane, wiec dużo płacze. Radzona nam, żeby tym płaczem sie nie przejmować, pozwolić mu sie wypłakać w jego pokoju. I o dziwo, to skutkuje, Janek bardzo szybko sie uspakaja, często nawet nie zdążę go zaprowadzic do pokoju, zeby sie wypłakał a on już po drodze tuli sie ( w ten sposób na razie przeprasza za swoje zachowanie, inaczej nie umie) i uśmiecha.
Wiec jakieś drobne sukcesy mamy, także w innych dziedzinach dzis np. był tylko kubek ze słomką w uzyciu i w ogóle nie pogniecione jedzonko, tylko że karmienie trwa znacznie dłużej niz zwykle.
A jeśli chodzi o jazdy, ja bym z nich nie rezygnowała, Twojemu mężowi musi być ciężko, ale to potrwa niedługo, a skoro dobrze czujesz się za kółkiem to korzystaj.

Rito podobnych rad i nam udzielono. Mam ten komfort, ze mogę poświecić czas każdemu z osobna i wtedy jest fantastycznie. Podczas opieki nad tylko jednym dzieckiem odpoczywam. U nas problem się pojawia, gdy mam przy sobie dwójkę, bo rywalizują o moja uwagę i z tym kompletnie nie mogę sobie poradzić. Jak jedno siada na kolana, drugie też chce, a ponieważ mam dwa kolana nie powinno być problemu, ale dla nich jest i zaczynają się przepychanki, bo każde chce oba kolana dla siebie :-). Też nazywamy z Hanią emocje i daje to fajne efekty. W ogóle moja córa zmieniła sie nie do poznania i nie mogę na nią zarzekać, oprócz tych sytuacji gdy jestem z nimi sama, a to ostatnio zdarza się nieczęsto, bo Hania zaliczyła 3 tyg w przedszkolu bez przerwy.

Neo pewnie bardzo zajęta, tyle szykowania. Podziwiam Cię, pewnie bym nie dała rady na Twoim miejscu.

Zmykam, bo mam w domku megamarudy, oboje zakatarzeni. Ciężka nocka mnie czeka, mielismy inne plany na tę noc, dziś mamy rocznice:-), a pewnie skończy się na spaniu w Janka pokoju:-D
 
Ostatnia edycja:
Hej, ja na chwilkę,

Eviku, nie przejmuj się gadaniem lekarki. Mój Tymek też późno zaczął mówić, tak naprawdę rozkręcił się w wieku ok. 2 lat! A przecież urodził się o czasie itd. Twój Jasio to mądry chłopczyk i nie daj się zwariować babolowi! Dzielna z Ciebie mama!

Resztę pozdrawiam serdecznie. Napiszę za czas jakiś ;-)
 
mad - masz rację, mądrze moja ciotko dobra rado piszesz:tak:będę korzystać z Twych wskazuwek. Jedno mnie tylko martwi, ze robert bardzo sie się nudzi wszelkimi zajęciami ehh oby nie miał tego po mamusi:zawstydzona/y:


Mondzi - mój sam nic jeszcze nie namalował:-(. Widzę ze mam takie same wyrzuty sumienia jak Ty jak mam zostawić dzieci z mężem. A on jak chce wyjśc czy tak jak teraz jest 3 dni poza domem to jest Ok ehh. Oj mi tez psycholog by się przydał ale najchetniej taki cobym mogła mu np na kompie pisac/odpowiadać bo jakbym miała mówić to bym sie poryczała i tyle z terapii by było:zawstydzona/y: Brakuje mi odpoczynku bo jestem wiecznie wkurzona i dzieciom się obrywa niepotrzebnie:-( Trzymam kciuki abyscie przetrwali te 5 tyg i obys już niedługo cieszyła się prawkiem:tak:

Evik - czyli z Jankiem wsio OK i tej wersji trzeba sie trzymać.

magW - no jestem podwielkim wrażeniem obrazka super!!!
 
Mad, ja wcale nie jestem taka twarda, tylko moje życie jest takie twarde. A co niby mam robić?
Ewunia jest dobrym dzieckiem i nie ma nadmiernych wymagań, a presję rodziny mam gdzieś. Tyle że dla mnie zrobienie nawet podstawowych rzeczy jest czesto nieosiagalnym wyczynem. Jak mam posprzątac i ugotować, kiedy muszę się w kółko opiekować dwójką ciężko chorych synów?
Na komunii byli tylko moi rodzce, bo tesciowa juz praktycznie nie chodzi, moja siostra z dziećmi(męża nie ma), no i chrzestni(chrzestny bez żony i dziecka, bo miała inną imprezkę). Przypdakiem też trafiła moja kuzynka bo akurat odwiedziła moich rodziców. Wiec w sumie nie tak duzo osób.
Dwie osoby zadeklarowały mi pomoc z własnej woli - jedna pani obiecała, ze przyjdzie w sobotę pomóc mi sprzatnąć, a w niedzielę , kiedy pójdę do koscioła, obierze ziemniaki i zrobi dwie surówki. Nie przyszła ani w sobotę, ani w niedzielę. Druga pani obiecała, ze weźmie Pawełka na spacer, żebym mogła pójść do koscioła na komunię Ewuni. Nie przyszła, ale tez nie uprzedziła ze nie przyjdzie, nie udało mi sie do niej dodzwonić. Musiałam zostac z Pawłem w domu.
 
reklama
Evik, ja mam dwóch chorych niemówiących synów z autyzmem i zdrowego młodszego, mam więc porównanie i doświadczenie, znam też bardzo dobrze wrocławskich neurologów i nie tylko, bo wielu zaliczyłam ja albo koleżanki. Czy twój synek nic nie mówi? Czy w jego zachowaniu cokolwiek oprócz tego niemówienia jest nie tak? Czy masz z nim pełny kontakt?
 
Do góry