witam
mam sie zlitowała i kompa jeszcze mi dała na 2 dni...
jutro będę mieć swojego nowego, uffff....no i w sumie wszystko dzięki mężowi - bo wydusił od gościa kaskę za tamtą feralna robotę,a w sumie to mój tato..each
przede wszystkim muszę to powiedzieć: jesteście cudowne i kochane!!!
Nikt nie dodał mi tylu słów otuchy i wsparcia, nikt mnie tak nie rozumiał jak Wy!!!
Uwielbiam WAS i to forum...
Nie wiecie jak bym chciała napisać, ze jest lepiej, ze mąz pomaga, ale wiem, ze tak nie będzie, wiem, bo z Filipem była tak samo..,.teraz jest jeszcze gorzej, bo jest 2 razy więcej obowiązków..i choć T. zarzekał się, ze rodzina będzie najważniejsze to tak nie jest...fakt pracuje i to dużo, no ale takie czasy, jednakże gdyzby wracał po pracy do domu było by dobrze - a jeździ na treningi się rozerwać...i jak wróci to nie ma siły na nic i jak go o coś proszę to z takim grymasem to robi, ze szkoda gadać, o wszystko pyta, i tak mnie to dobija, bo zanim mu wytłumaczę to sama 3 razy szybciej zrobię...
Nic to, na piątek i sobotę moja mama załatwiła mi wyjazd na 2 dni do Krakowa, żebym sie oderwała od wszystkiego, w sumie mama , tata, siostra i ja (ale od mamy z pracy) i super...cieszyłam się jak dziecko, ale coż sie okazuje, ze moj maż nie wykapie Juli, bo ona ryczy jak szalona, nie uśpi jej, bo potrafi ryczec przy nim 3h i nic (wczoraj i dziś zmusiłam go do próby, wczoraj wyszłam w końcu z domu do kumpeli, bo słuchac nie mogłam) a on ją odkłada i mówi, ze jak się zmęczy to sama zaśnie - wyobrażacie to sobie!!!!!!! do tego synka nie umył i nie dał mu kolacji bo zajmował się mała a później młody zasnął i tyle...ja wracam a tam co, Julia w ubraniu tym co przed kapielą, młody w ubraniu w którym bawił sie w piaskownicy, cały wysmotruchany spi... jak ja mogę gdzieś pojechać jak dzieci sa skazane na taką opiekę....
mrsmoon mam nadzieje, ze u nas słońce wyjrzy, ale gdzieś trudno mi w to uwqierzyc tak naprawde
ironia dzięki ci kochana, wiem, ze powinnam jakoś to tak załatwić, maż w weekendy z dziećmi, kąpiel, itp. tylko że u nas problem jest taki, ze maz w weekendy niestety też pracuje, w soboty ma mecze (któe uważa za prace) a w niedziele pilnuje hali sportowej bo wiele osób wynajmuje i trzeba (bo w tygodniu sa od tego służby sprzątające) Szczerze mówiąc wychodząc z domu skazałabym dzieci na pobyt samemu...nie mam komu ich podrzucić....
traschka kurcze ale Marysia spi superancko..moja Julia tylko w sumie z 10h z nocą włącznie...z czego w nocy właśnie 8-9godzin...Natomiast jeżeli chodzi o tą potrzebę naszych maleństw o której pisałaś ironii to u mnie ona urasta do terroryzmu ze strony mojej córci, nie umie przebywać z nikim innym, jakis koszmar - ryczy jak obdzierana ze skóry gdy ktoś inny z nia zostaje - raz została teściowa na 3h, to z tego 2 ryczała, ze teściowa na pogotowie chciał dzwonić, bo myślała, ze jej coś jest, to samo jest jak jest choć 1h z moim męzem...nie wiem czy oni nie umieją być z dziećmi, czy a nia coś nie tak, bo z Filipem było inaczej!!
Anapi jesteś taka silna i na pewno dasz rade, u ciebie to jeden dzień na tak wiele dobrych...też bym tak chciała
AGATA R. wiem co czujesz jak Franio płacze, niestety Filip rok temu tez tak miał...teraz chociaż to póki co jest super, grzecznie wstaje, chodzi do przedszkola i wcale mu do domu nie spieszno...