reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czterolatek i jego bunty

Ojejku, dajecie mi nadzieję, że to się kiedyś skonczy... 😅🤪 skąd czerpiecie cierpliwość do dzieci? Ja czasem mam ochotę wybuchnąć. Nieraz już wrzasnęłam na dziecko. Nie wiem po co, bo to nic nie daje, a tylko pogarsza sytuację.
Mi się też zdarzyło krzyknąć 🤦‍♀️ później miałam takie wyrzuty sumienia i przepraszałam dziecko, że już się hamuję. Zwłaszcza, że jednak mam malutkie dzieci, one nie robią na złość.
A jak z myciem zębów
Ja synkowi myję zęby wieczorem, a rano myje sam. Miał etap, w którym mył zęby po każdym posiłku. On uwielbia pastę, którą mu kupuję 😁
Wiekszosc tego typu rzeczy się kiedyś skonczy. ;) To ci niemalże mogę zagwarantować. Przecież większość dzieci wyrasta na w miarę normalnych dorosłych co umieją korzystać z toalety, używać noza i widelca czy zawiązywać buty. Dzieci są jak takie małe małpki „malpka widzi, małpka robi”.
Dlatego jestem fanka przedszkoli, bo to w nich dzieci uczą się przez naśladowanie innych dzieci.
Swoja droga zauważyliście zależność? Rodzice mogą pokazywać tysiąc razy jak się np myje ręce a do dziecka to jak grochem o ścianę. Ale jeśli kolega z klatki obok będzie mył ręce to nagle nasze dziecko stanie się demonem czystości i wrogiem zarazkow.
Rodzic może tysiąc pięćset razy mowic „proszę”, „dziękuje”, „przepraszam” a dziecko będzie na to kompletnie głuche. Ale jak przemiła koleżanka będzie mówić słodkim głosem proszę i dziękuje to nasza diablica tez będzie tych słówek używać niczym przecinków w zdaniu. Fascynujace….
Jak to czytam to mam wrażenie, że mam dziecko idealne. Mówi "proszę" i "dziękuję", jak sika na nocnik to sam wylewa siusiu i myje ręce, po spacerze też myje sam i chętnie... Pomaga jak umie. Na spacerze jeszcze mi nie zrobił jakiejś dramatycznej sceny (ale ma tylko 2 lata i 2 miesiące, może jeszcze zdąży). Jak tylko może otwiera mi drzwi i czeka aż przejdę, później zamyka. Zaczyna mówić "dzień dobry", ale się jeszcze wstydzi. I ja jakoś tego nie egzekwuję, nie wymagam za mocno (tylko te ręce).
 
reklama
Mi się też zdarzyło krzyknąć 🤦‍♀️ później miałam takie wyrzuty sumienia i przepraszałam dziecko, że już się hamuję. Zwłaszcza, że jednak mam malutkie dzieci, one nie robią na złość.

Ja synkowi myję zęby wieczorem, a rano myje sam. Miał etap, w którym mył zęby po każdym posiłku. On uwielbia pastę, którą mu kupuję 😁

Jak to czytam to mam wrażenie, że mam dziecko idealne. Mówi "proszę" i "dziękuję", jak sika na nocnik to sam wylewa siusiu i myje ręce, po spacerze też myje sam i chętnie... Pomaga jak umie. Na spacerze jeszcze mi nie zrobił jakiejś dramatycznej sceny (ale ma tylko 2 lata i 2 miesiące, może jeszcze zdąży). Jak tylko może otwiera mi drzwi i czeka aż przejdę, później zamyka. Zaczyna mówić "dzień dobry", ale się jeszcze wstydzi. I ja jakoś tego nie egzekwuję, nie wymagam za mocno (tylko te ręce).

Zdradz tajemnice jaka pastę kupujesz! Kupie cała paletę jeśli to w czymś pomoże 😁 Póki co nie znalazłam takiej, która by pasowała.

Widzisz, ja z synkiem mam podobnie. Jak jestem sama z nim to świetnie się dogadujemy. Sam się rwie, żeby mi pomagać, mówi te wszystkie proszę, dziękuje. Myje łapki sam z siebie (on w ogóle może się kapać dwa razy dziennie), umyje stol, wytrze buzie. Na spacerek pójdzie, nie będzie uciekał, będzie trzymał mnie za rękę.
W sklepie pomoże mi wrzucić zakupy do koszyka i pomoże przy kasie.
Ze mną zrobi wszystko. Mężowi daje popalić. Z Gaba będzie się klocil do upadłego.
Ze mną to zupełnie inne dziecko. Z nim nie mam problemów. Mam za to niezwykle absorbująca córkę i głównie na niej trenuje jakiekolwiek metody wychowawcze.
 
Ja np kupuje elmexa pomaranczowego od 1 do 6 i najmłodsza normalnie jak się dopadnie to by wysysała jak owoce z tubki...Oboje lubią ta pastę.
 
Mój synek uwielbia sprzątać- zamiatać, wycierać stół, odkurzać itd. Wiadomo, po swojemu i wiecej brudu robi, niz bylo 😅 ale pochwalę go , a on dumny wtedy jest. Ale zabawek nie chce sprzątać (już tutaj o tym też pisałyście). Stoi i mówi "mama", że niby ja mam to robić. Staram się go zachęcić, że zrobimy to razem itd. Ale wrzuci 3 klocki do pudła i znika.
Moj mały nie lubi myć zębów- woła, że chce szczoteczkę, wsadzi ja do buzi na 15sek, a póżniej myje nią podlogę🙈 także ja mu myję zęby. I to porażnia poranka i wieczora. Darcie i wyrywanie. Boję się, że mu głowę ukręcę🤪

*porażka
 
Ja się tak zastanawiam, czy dziecku potrzeba tyle zabawek? Zwłaszcza, jak się nie bawi? Mój się bawi klockami i kuchnią. I niczym więcej, a ma mnóstwo. Samych puzzli cały karton. Puzzle kiedyś lubił, ale teraz nie układa i nie da sprzedać / oddać. Książki tak samo, dużo stoi, a czyta te wypożyczane z biblioteki. Zazwyczaj znajdzie coś co nie jest zabawką i wtedy jest bardzo zajęty. Lubi pomagać w domu. Może pozbycie się połowy zabawek byłoby rozwiązaniem?
 
Zrób tak: spakuj polowe zabawek do zwykłej torby i wynieś na strych, czy gdzieś poza zasięg wzroku. Druga polowe zostaw.
Za miesiąc oddaj ta spakowana polowe a druga polowe, ta ktora dziecko miało do zabawy, spakuj i wynieś na strych. I tak rotuj.
Co miesiąc będzie coś nowego, bo dziecko jeszcze nie wszystkie zabawki pamięta.
U mnie oboje lubią pomagać mi w kuchni. Gotować czy piec ciasta. Niech pomagają. Przynajmniej się naucza, ze brudne naczynia same nie lewitują w kierunku zlewu.
 
Ja naprawdę wszystko rozumiem, tylko kurcze nie wiem jak nauczyć trzylatka właściwego postępowania i panowania nad emocjami.
Chciałabym zobaczyć w praktyce jak ludzie którzy głoszą takie teorie jak ta o złym wpływie nagród na przyszłe funkcjonowanie człowieka (nie mówię że błędne czy złe) sami wychowywali swoje dzieci i jak byli wychowani przez rodziców.
Z własnego doświadczenia nie przeceniam roli rodzica w późniejszym życiu dziecka. Znam wiele wspaniałych ludzi którzy wychowali się w placówkach, niepełnych rodzinach lub w patologiach a teraz są naprawdę wspaniałymi i na pewno nie wybrakowanymi ludźmi. Z drugiej strony jestem daleka od bagatelizowania roli rodzica w życiu dziecka. Myślę że trzeba wszystko wypośrodkować a przede wszystkim podejść do dziecka indywidualnie i ze zdrowym rozsądkiem. Jeśli zobaczę że mój syn zacznie domagać się nagród za wszystko to zmodyfikuje pewne rzeczy a narazie poprosi chcę by nie obijał swojej siostry.
Jeśli masz jakieś konkretne porady to ja chętnie skorzystam.
Nie nauczysz 3 latka panowania nad emocjami, bo to za małe dziecko. Możesz ewentualnie dać mu jakąś alternatywę. Np. bije to niech uderza w poduszkę. U mnie 3 latka, 6 latka i 7 latek. Nigdy nie było i nie ma nagród. Dają często do wiwatu, mam czasem ochotę wystrzelić się w kosmos. Ale takie życie. Można iść na skróty, ale czy warto? Lekko nie jest, ale nikt nie mówił, że będzie.
Ja stawiam na rozmowę i tłumaczenie i pewne zasady. Np. oglądamy tv czy grają jak w pokoju mają porządek. Do jedzenia jest to co zrobię.
Jak się kłócą to nie wtrącam się, chyba że jest źle lub proszą o pomoc. Wtedy idę pytam co się stało i jak mogą to rozwiązać.
I zawsze traktuję ich na równi. Nigdy nie usłyszeli, że jeden może to czy tamto, bo jest mniejszy. Nawet jak mieli kilka miesięcy i dokuczali rodzeństwu to zwracałam uwagę. Już nawet nie chodziło, żeby zrozumialo, ale żeby starsze widziało, że nie pozwalam na takie zachowanie.
Dużo tłumaczyć i tłumaczyć, i wiadro cierpliwości!
 
reklama
Nie nauczysz 3 latka panowania nad emocjami, bo to za małe dziecko. Możesz ewentualnie dać mu jakąś alternatywę. Np. bije to niech uderza w poduszkę. U mnie 3 latka, 6 latka i 7 latek. Nigdy nie było i nie ma nagród. Dają często do wiwatu, mam czasem ochotę wystrzelić się w kosmos. Ale takie życie. Można iść na skróty, ale czy warto? Lekko nie jest, ale nikt nie mówił, że będzie.
Ja stawiam na rozmowę i tłumaczenie i pewne zasady. Np. oglądamy tv czy grają jak w pokoju mają porządek. Do jedzenia jest to co zrobię.
Jak się kłócą to nie wtrącam się, chyba że jest źle lub proszą o pomoc. Wtedy idę pytam co się stało i jak mogą to rozwiązać.
I zawsze traktuję ich na równi. Nigdy nie usłyszeli, że jeden może to czy tamto, bo jest mniejszy. Nawet jak mieli kilka miesięcy i dokuczali rodzeństwu to zwracałam uwagę. Już nawet nie chodziło, żeby zrozumialo, ale żeby starsze widziało, że nie pozwalam na takie zachowanie.
Dużo tłumaczyć i tłumaczyć, i wiadro cierpliwości!
Jak czytam to co napisałam o panowaniu nad emocjami to sama do końca nie wiem o co mi chodziło🤦🏻‍♀️ sama ledwo co czasem panuję nad emocjami...może chodziło mi o zapanowanie nad tym pierwszym odruchem złości.
Alternatywę to Mu dajemy - poduszki, krzyczenie, tupanie w ścianę, darcie kartek its, tu problem jest w tym pierwszym odruchu - siostra go wkurzy, szarpnie, coś mu zburzy to On w sekundzie pac ją albo nagle ją popchnie, sciśnie.
Na ten moment jest o niebo lepiej, widzę że syn pracuje nad sobą, woła mnie gdy siostra coś zrobi, omija ją a jednocześnie fajnie się razem bawią, oczywiście pachnie siostrę czasem ale teraz jest to już pacnięcie a nie uderzenie z pełną mocą - mimo że jestem naprawdę przemęczona to narzekać nie mogę i teraz droga na skróty poprzez nagradzanie wydaje mi się bez sensu ale uwierz mi że w momencie kryzysu to każda metoda która dałaby efekt była dla mnie godna przemyślenia, jeśli nie wprowadzenia w życie.
Ja wiem że nikt nie mówił że będzie łatwo i naprawdę staram się dużo samej sobie tłumaczyć, dawać z siebie 100% ale momenty podłamania czasem przychodzą.
Popełniłam błąd przymykając oko na występki córki tłumacząc że jest mniejsza i wymagając od syna że to zrozumie, popełniłam błąd przymykając oko na błędy wychowawcze męża ale teraz to się zmieniło i widzę efekty. Wiem że zachowanie syna było spowodowane moim zachowaniem i super że jest to forum bo już nie raz uratowało mi tyłek.
 
Do góry