reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

czy dac mu szanse-pomozcie..

maria masz racje nie ma co ukrywac-nie chce byc do lozka tylko...bo to sensu nie ma.i nie bede na drugim miejscu-i ja i dziecko-za kolegami i alkoholem
 
reklama
Nigdy nie byłam w związku z alkoholikiem ale mam koleżanki, które w takich bagnach siedzą od lat.
Myślę, że Twój chłopak pił już od dawna, a Ty to zauważyłaś dopiero jak zamieszkaliście razem. Łatwo ukryć wiele wad kiedy się spotyka klka razy w tygodniu na chwilę.
Uważam, że powinnaś zrobić jak niektóre dziewczyny Ci tutaj radzą - niech facet idzie na terapię, niech pokaże że mu zależy a nie tylko mami Cię pustymi słowami.
Jeśli nie płaci na dziecko - podaj o alimenty (ja bym tak właśnie zrobiła).
Życie z alkoholikiem (pijącym) to ciągła gehenna. Wcześniej czy później pojawia sie przemoc (bo dziecko płacze, bo baba marudzi itp). Czy chcesz taki los zgotować swojemu dziecku? To już lepiej niech od czasu do czasu odwiedza syna (oczywiście trzeźwy).
Trzymaj się i dokonaj mądrego wyboru.
 
tinka kobietko bierz sie w garsc i rób tak jak dziewczyny pisza1 terapia twarde argumenty praca a doiero potem miłosc kochanie o ile wogole go na to stac:-(
nie marnuj sobie i małemu zycia:no: ja miałam ojca alkocholika i nie wspominam tego dobrze nigdy sie mna nie zajmował nie przytulał:no::no: a musiałąm jeszcze patrzec na jego pijanego:wściekła/y:

mama43 kobieto Ty preczytaj co Ty piszesz:no: rodzice jej pomagaja chca uchronic przed złem a Ty piszesz ze to jest jej wina i rodziców:no::shocked2: kto tu kogo potraktował jak przedmiot? oni jego? dlaczego? a ktos go zmuszał do picia? to tinkii rodzice nalewali mu wódki:no: zastanów sie to nie jest absolutnie wina ani tinkii ani tym bardziej jej rodziców:no:
a czy on sie zastanawiał czy ona jest sama jak on chleje:crazy:
to co piszesz to jakas paranoja:no:
wina lezy tylko i wyłacznie po stronie alkocholika! i nikt oprocz niego tu nie jest winny!:no:

Tinka trzymaj sie i powodzenia!
 
mama43, czy masz może jakąś traumę na swoim koncie związaną z alkoholizmem? bo z twoich postów wynika to, że chcesz współodpowiedzialna za to, że facet pije, uczynić tinkę. do tego jeszcze to co napisała paaulisia, czyli kwestia jej rodziców, nie będę tematu powielać. cały świat winien, że jedna sierotka pić zaczęła.. niesamowite jest to, co wypisujesz. fakt, że trudno przez te elaboraty przebrnąć, ale wnioski jakie w nich zawarłaś nie przystają moim zdaniem do rzeczywistości. jak można usprawiedliwiać w ten sposób alkoholika, a jego otoczenie wpędzać w poczucie winy - że może za mało robili, albo za dużo.. a przede wszystkim że zgadzali się na alkoholizm. pokrętność twoich wywodów jest porażająca.

tinka, może porozmawiaj z rodzicami i przedstaw im spokojnie swój punkt widzenia - jesteś dorosła i cenisz na pewno ich pomoc, lecz masz też prawo podjąć próbę uregulowania kontaktów dziecka z ojcem i dziadkami z jego strony. nawiasem mówiąc jeśli wystąpisz na drogę sądową takie regulacje może narzucić sąd i wtedy twoi rodzice nie będą mogli zabronić spotkań nie wchodząc w konflikt z prawem. na pewno lepiej, aby wszystko to przeanalizowali teraz. trzymam kciuki, żeby taka rozmowa wam się udała.
 
Naja i Paaulisia20, najwyrazniej widac, ze przeczytalyscie moje wypowiedzi, a nie przeczytalyscie od samego poczatku opowiesci Tinkaa7. Najpierw uwaznie od pierwszego postu przeczytajcie to co pisze Tinkaa7, dopiero potem zabierajcie glos w dyskusji. Z jej pierwszego postu nie wynika, nie dowiadujemy sie, ze on pil od dawna. Tinkaa7 napisala, stracil prace, zaczal pic, zrobil sie agresywny, potem odeszlam. Dla mnie to nie jest jednoznaczna informacja o tym, ze on juz od dawna byl alkoholikiem, dlatego ja nikt inny dopytalam Tinkaa7 o to kiedy zaczal pic, czy jej rodzice znali go wczesniej, jaki mieli do niego stosunek i zanim Tinkaa7 odpowiedziala mi na kilka pytan napisalam jej, to co juz przeczytalyscie. Macie sklonnosci do wyciagania falszywych wnioskow i manipulowania ludzmi i slowami. Widze, ze nie doczytalyscie tego, iz Tinkaa7 podziekowala tym, ktorzy wypowiadali sie wczesniej, bynajmniej nie wam, bo jeszcze wtedy nie bralyscie udzialu w dyskusji na tej stronie i widze, ze nie doczytalyscie, ze dopiero po moich pytaniach Tinkaa7 opowiedziala jak bylo i jest naprawde. Oczywiscie wiedzac, ze facet chlal od dawna, ze umiejetnie sie maskowal, ze Tinkaa7 zakochana jak dlugo mogla radzila sobie i miala nadzieje, iz z czasem wszystko zmieni sie na lepsze tez uwazam, ze z nim na pewno nie powinna ukladac sobie zycia. Natomiast to, ze go kocha, ze lubi jego mame, ze lubi sie z nia spotykac, ze sa nawet zaprzyjaznione powinno im pomoc rozstac sie w zgodzie, tak aby jak najmniejsza krzywda dziala sie dziecku. Pisze, jak najmniejsza, poniewaz juz fakt, ze rodzice nie sa razem, jest krzywdzace dla dziecka. Naja, a jesli chodzi o uregulowanie stosunkow ojca z dzieckiem i obu rodzin na drodze sadowej, to ja o tym juz pisalam pierwsza. Dziewczyno ty masz problem z wypowiedziami, przeciez przypisujesz sobie czyjes wypowiedzi za swoje. Prawie dokladnie uzylas moja wypowiedz o uregulowaniu sadowym, przeciez to moje slowa ty jedynie je powtorzylas. Czyzbys dopiero teraz bedac dorosla osoba przygladajac sie co pisza inni, jak sie wypowiadaja uczyla sie wypowiadac publicznie? Zycze powodzenia, bo jak do tej pory wylacznie potrafisz wypowiadac sie nie przytaczajac czyjes slowa lecz bezczelnie traktowac je za wlasne. Powiem, ze to nie jest pierwsze forum, pierwszy temat kiedy tak wlasnie robisz. Gdyby mialo to miejsce raz pewnie nie zauwazylabym tego faktu, ale spotkalysmy sie juz na kilku innych forach i tematach, wiec wiem co mowie. Jesli uwazasz, ze dla jakichs forumowiczek jestes autorytetem do nasladowania to sobie tak mysl, bo dla mnie to ty musisz jeszcze dojrzec. Pisalas Naja cos o mojej ewentualnej traumie zwiazanej z alkoholizmem. Uwazaj co piszesz bo nie jest tak, ze w sieci mozna wszystko i, ze nie da sie zlokalizowac osoby piszacej. Uwazaj. Tinkaa7 mowilam juz o tym, dobrze, ze rodzice pomagaja tobie, ale jestes dorosla osoba i nie powinnas pozwolic im na taka zaborczosc. Masz prawo do spotykania sie z ojcem dziecka, z jego rodzina, masz prawo jesli ty tego chcesz i mowisz, ze partner rowniez ulatwic dziecku i jemu kontakt, a jezeli twoi rodzice trzymaja ciebie jak w klatce, to niech sad wam pomoze. Zycze powodzenia.
 
mama43, proponuję cofnij się do pierwszej strony tego wątku i przestań wypisywać bzdury. nie mniej na tym chcę zakończyć dyskusję z tobą. szanuję miejsce w jakim piszę i czas innych forumowiczek, napiszę więc do ciebie na prv.
 
wiecie co dziewczynki ja boje sie powrotu bo moze byc to co bylo-a tego nie chce dla mojego synka.z moimi rodzicami sie nie dogadam za nic w swiecie-wystarczy ze cos wspomne odrazu mama robi awanture i koncze sie tym ze ide ryczec,drudzy dziadkowie malego wspieraja mnie finansowo -oczywiscie wszystko w tajemnicy,powiedzieli mi ze bardzo by chcili malego widywac jak tylko rodzicom przejdzie a tu nic...ciagle jest jak bylo.ostatnoi ustalilam malemu chrzest-doszlam do wniosku by ojca dziecka nie zapraszac bo jak przyjedzie pijany to bedzie dym.ale chcialam jego rodzicow-ko0sciol przeciez jest dla wszystkich i dostalo mi sie po uszach.poszedl szantaz-albo moi rodzice albo tamci...i co tu robic??
 
a co bo alkoholizmu-ja juz prosze 3 miesiacy by cos zrobil a tu nic,ciagle slowa i slowa,ze wroce i bedzie ok...ale tak jak mowicie nie wierze czekam na czyny..
 
Tinka, nie najlepiej trafiłaś z tym facetem - albo miał już problem wcześniej, albo problem zaczął się niedawno. Trudno, tak się w życiu dzieje. Nie zawsze rodzice dzieci są razem do śmierci, związki się rozpadają.
Twoi rodzice - ok chcą Was chronić itd itp. ale chyba nie słyszeli o tym, że dzieciom należy dać wolność wyboru, wspierać a nie nakazywać/zakazywać jakby miały 3 latka? Przepraszam, ale to co piszesz o postawie swoich rodziców jest dla mnie po prostu kompletnie absurdalne. Nawet strach o własne dziecko i chęć ochrony własnego dziecka czyli Ciebie - nie tłumaczy ich postępowania. Jest ono krótko mówiąc egoistyczne i krótkowzroczne.
Czy zamierzasz spędzić życie będąc "pod opieką" rodziców i bojąc się im cokolwiek powiedzieć czy sama podjąć decyzję dotyczącą TWOJEGO ŻYCIA lub TWOJEGO DZIECKA? Czy tak ma wyglądać wybór - albo pod kluczem u rodziców, jakby to był dziewiętnasty wiek - albo "pod opieką" nieodpowiedzialnego faceta lub faceta z problemem alkoholowym, jakkolwiek go określisz?
Nie będę się roztkliwiać nad Tobą i Twoją sytuacją, choć jest trudna. Sama od czasu liceum zarabiałam na siebie, pomagałam rodzicom finansowo (każdemu z osobna bo rozwiedli się gdy byłam dzieckiem) i powiem tak: weź się kobieto zorganizuj, stań się samodzielną odpowiedzialną osobą i matką. Utrzymanie się z dzieckiem nie należy do rzeczy niemożliwych, szczególnie że jak widać możesz liczyć na wsparcie rodziców ojca Twojego dziecka, a może na pomoc typu zajęcie się dzieckiem gdy Ty będziesz w pracy? A może na jakieś wsparcie finansowe? Alimenty od ojca też przecież byś dostała. Ojciec powinien mieć możliwość kontaktu z dzieckiem - oczywiście trzeźwy - i mam takie wrażenie, że kontakt z własnym dzieckiem mógłby stanowić dla niego najlepszą motywację, żeby się za siebie zabrać. Tak samo drudzy dziadkowie powinni móc widywać wnuka.
Tinka, dorośnij dziewczyno. "Pomoc" Twoich rodziców - choć zapewniają Ci mieszkanie i jedzenie - robi dużo szkody dziecku, bo nie zna ojca ani drugich dziadków, Tobie - bo nie pozwala Ci wziąć odpowiedzialności za własne życie i własne wybory, pomoc ograniczająca się do zapewnienia mieszkania dachu nad głową i jedzenia to naprawdę jeszcze nie wszystko. Jeżeli zamierzasz kierować się i usprawiedliwiać "ja nie wiem, chciałabym, ale się boję" "nie mogę tego powiedzieć rodzicom", "rodzice zabraniają" - to cała dyskusja nie ma sensu.
Jak dla mnie sprawa nie dotyczy problemów:
- czy powinnaś wrócić do ojca dziecka?
- co można powiedzieć mamusi i tatusiowi, żeby się nie zdenerwowali i nie zabronili spotkań z drugimi dziadkami czy ojcem dziecka?
tylko tego, KTO decyduje o Twoim życiu - mam nadzieję, że potrafisz powiedzieć sobie "jestem mądrą kobietą i matką, dam sobie radę ze wszystkimi przeciwnościai losu i to ja sama będę decydować o tym, w jakim kierunku pójdę, na co się zgodzę, a na co nie". Powodzenia.
 
reklama
chce dodac ze mowilam o terapii a on chce tam ze mna qa nie sam..ale tak nie dam rady on mieszka 40 km ode mnie.poza tym chce byc cos zrobil sam
 
Do góry