reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

czy dac mu szanse-pomozcie..

reklama
Tinka ja ci powiem ze swojego niemalże identycznego przykładu, zwiewaj od tego człowieka. masz troszke ponad 20 lat i całe zycie przed sobą. Ja tez mam syna z alkoholikiem, tez dawałam szanse wierzyłam ze się zmieni, a tu doopa było jeszcze gorzej, az w końcu miarka się przebrała gdy podnióśł na mnie rękę, odeszłam ostatecznie , a ze 3 lata się z nim bujałam wierząc w przemianę i jego "pseudo" miłość. Dzięki Bogu miałam oparcie w mamie i wdzięczna jej jestem za pomoc. Skończyłam studia, znalazłam prace, poznałam swietnego faceta, a przede wszystkim dobrego człowieka, który pokochał mnie i mojego synka jak własne dziecko, mamy córeczkę i prowadzimy normalne szczęśliwe zycie. A alkoholok zawsze bedzie alkoholikiem, i zycie z takim człowiekiem jest narazone na niepewność dnia jutrzejszego, wieć zastanów się czy chcesz tak żyć
 
MAMA mylisz sie. jakbym chciala wrocic poszlabym za nim juz dawno.to co pisze to moje zalozenia:co by bylo gdyby...poki co jestem w kropce to fakt,ale nie wybralam jego bo czy da sie zyc z alkoholikem???no wlasnie...tak,kocham ale czy on jest wart moich poswiecen skoro choc wielokrotnie obiecywal to stoi w miejscu a nawe sie cofa?wiem ze chce by mial konjtakt z synem/trzezwy/....w ogole myslalam tak:minie rok czy dwa/zobaczymy czy sie zmieni i moze wtedy jakas szansa...wiem ze on chce powrotu JUZ....ale jaki to ma sens?on napewno nie dorosl i co?zafunduje mi i dziecu to co bylo?nie chce tego...ja naprawde sie pogubilam w swoim zyciu
 
o IVAZ widze bratnia dusza...heh...ale inny tez jestem wdzieszna ze probujecie mi9 pomoc:*)))ten twoj byly tez ci obiecywal wiele?i mowisz ze nie ma sensu dawac takim szansy?nawet czas czy terapia ich nie zmieni??????
 
U nas zadna terapia nie dawała rezultatu eks był ode mnie o 13 lat starszy, ja miałam 22 lata on wtedy 35, ja jeszcze byłam na tyle głupia bo wziełam z nim ślub co prawda tylko cywilny, ale musiałam bawic sie w rozwody, wywlekanie brudów przed sądem. Mój syn miał 2 latka jak się z nim definitywnie rozstałam, w zyciu nie zapłacił mi alimentów na dziecko, jest nie wypłacalny bo w swoim zyciu nie przepracował nawet jedego roku, komornik może mu naskoczyc. Z tego co wiem pije cały czas z tymże on jest w taki rodzaj alkoholika ze łapie cugi tj pije przez kilka m-cy a później ma kilka m-cy abstynencji. Jeszcze jak z nim byłam (dawno temu) to potrafił mi powynosic różne rzeczy i sprzedac na wóde.
Tinka jestes za młodym człowiekiem, zeby sobie brac taki ciężar, dasz sobie radę, z tego co poczytałam studiujesz, więc głupia nie jesteś, a dziecko nie jest przeszkodą w ulożeniu sobie zycia, wiem ze teraz jest ci sobie nawet trudno to wyobrazić, ale jest tylu fajnych wartościowych facetów na świecie, więc nie warto wiązać się z byle kim.

Ale na razie to jestem pewna ze wrócisz do niego, dopiero jak cię życie porządnie kopnie w doope to przejrzysz na oczy bo na razie podchodzisz do tego zbyt emocjonalnie. Wiem to z autopsjii, ale cóż miłość jest ślepa podobno
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Ja też jestem przekonana, Tinko, że do niego wrócisz. Czy zasługuje na drugą szansę pokaże czas, ale co na sto procent powinnaś zrobić to osiągnąć niezależność finansową i kontynuować studia, za wszelką cenę. W razie czego łatwiej będzie Ci odejść mając własną pensję (plus alimenty). No i szansa, jeżeli już, to jedna, a nie szereg kolejnych szans....
 
ja az taka przekonana nie jestem ale czas pokaze co bedzie.szczerze mowiac teraz daje rade z malym,poszukam jakiejs pracy-moze mama mi zostanie z malym poki co,wiem ze on maly ale jakie wyjscie.a jak mi tu dalej beda truc to znajce wlasne lokum.wiecie co najlepiej zebym pozyla troche sama,bo jak tu ktoras pisala podstawa to samodzielnosc,a perspektywa czasu yez robi swoje.no i te jego kontakty z malym-musze to jakos rozwiazac....a zobaczymy co on wymysli w miedzy czasie.bo nawet jesli skreslamn go jako partnera to nie wiem czy sprawdzi sie ktos taki jako ojciec..w sumie to przykladem dla syna nie jest przez to chlanie,no i poki co ani grosza nam nie dal...tez za bardzo nie chce sie po sadach wloczyc ale jak tak dalej bedzie podam go o alimenty i tyle
 
Tinkaa7, nie mow, ze sie myle mowiac, iz wrocisz do niego, jesli czytasz uwaznie nasze posty pewnie zauwazylas, ze oprocz mnie inne dziewczyny sa takiego samego zdania : IVAZ napisala-ale na razie to jestem pewna, ze wrocisz do niego : OLA K napisala-ja tez jestem przekonana Tinko, ze do niego wrocisz. Twoja postawa daje nam prawo do takiego pogladu. Kazda z nas przede wszystkim mowi o tym zebys podjela konkretna decyzje. Rozumiemy, ze sytuacja w jakiej znalazlas sie, nie jest latwa, ale nie jest bez wyjscia. Nie umiemy pomoc tobie, jezeli w naszych rozmowach jestes bierna. Tyle osob sie wypowiadalo na temat twojego problemu, tyle uwag, tyle porad, tyle wskazowek uslyszalas, a ty dalej zadajesz to samo pytanie. Naja i ja prawie "pozabijalysmy" sie przez twoja historie goraczkowo dyskutujac. Jest mi przykro, ze rozmowa w takim tonie miala miedzy nami miejsce, ale emocje jakie wywolala w nas twoja historia wziely gora. Dziewczyno podejmij wreszcie jakas decyzje. Czy ty chcesz byc z tym facetem czy nie. Czy ty narzekasz na rodzicow i opowiadasz nam jacy, to oni sa zaborczy, na to nie pozwalaja, na to sie nie zgadzaja, czy jednak widzisz w nich sprzymierzencow mowiac w ostatnim poscie, a moze mama bedzie mi pilnowala synka, gdy pojade na studia. Powtarzam, rozumiem twoja sytuacje, ale jak mamy tobie pomoc, jak ty nam nie pomagasz. Jak mamy wspolnie wypracowac jakas strategie, kiedy ty raz chcesz isc do jego rodzicow, innym razem sama, za chwilke z nim na odlegosc, teraz nawet w ostatnim poscie weszla opcja, ze jednak u twoich wlasnych rodzicow, na ktorych nadajesz od poczatku, ze wdzieczna jestes, iz wzieli ciebie pod swoj dach, ale to male wiezienie bo nic tobie nie wolno. Sory, ale najlepszy psycholog stwierdzilby, ze ty nie chcesz dac sobie pomoc. Odpowiedz sobie sama, zrob cos w rodzaju rachunku sumienia, co i kto dla ciebie jest w zyciu najwazniejszy i temu czemus, i temu komus poswiec sie. Nie chcesz byc z facetem, to bezwzglednie powiedz mu to, ureguluj wszystkie sprawy dotyczace dziecka i nie rob wiecej kroku do tylu, nie chcesz mieszkac ze swoimi rodzicami, to wyprowadz sie i tu rowniez nie rob kroku do tylu. Jesli jednak dla ciebie najwazniejsza jest twoja milosc, to ukladaj sobie zycie z nim, tak jak napisalam w innym poscie ze wszystkimi tego konsekwencjami. Jesli dobrze przeanalizuje sie wszystkie twoje wypowiedzi, to rowniez jestem sklonna powiedziec, ze najlepszy psycholog nie dopatrzylby sie w tobie absolutnej troski o dziecko. Posluchaj sama siebie, ty na pierwszym miejscu stawiasz swoja milosc, na drugim miejscu jest twoje dziecko. Gdybys chciala przekonac mnie, ze jest inaczej, to powiem tobie, ze nie wierze, bo twoje posty mowia same za siebie. Siegnelismy juz wierzcholka gory, nie widze szans na to abysmy mogly tobie pomoc, bo jak powiedzialam ty nie pozwalasz nam sobie pomoc. Dam tobie rade. Sama lub z dzieckiem, z nikim wiecej jedz do miasta do poradni rodzinnej, gdzie pracuja psycholodzy, oczywiscie wczesniej umow sie na takie spotkanie, nie mow o nim nikomu, nawet rodzicom i opowiedz tam dokladnie to samo co mowisz nam. Jestem przekonana, ze dostaniesz sluszna rade i wlasciwa pomoc, wtedy za rada specjalistow zrobisz to co najlepsze.
 
Tinka - Alkoholizm jest choroba, z ktorej tylko nieliczni potrafia wyleczyc sie sami. To nie zawsze jest takie proste: chce pic czy nie. Czasem nie chce a pije. Wiem, ze brzmi to glupio, ale czasem natura ludzka jest bardzo skomplikowana. Ojciec Twojego dziecka jest alkoholikiem, ktory bez terapii nie nadaje sie na partnera zyciowego, a juz absolutnie nie na ojca! On musi sobie zdac sprawe z tego jak niebezpieczny jest dla dziecka kontakt z rodzicem pod wplywem jakis uzywek (podobnie jest z narkotykami np.). Dziecko widzi bliska sobie osobe, ale nie poznaje glosu, zapachu, widzi dziwny grymas twarzy itd. Jest zdezorientowane, co prowadzi do roznych komplikacji. Tu nie chodzi tylko o to, ze dziecko nie powinno widziec rodzica pijanego, bo to zly przyklad.
Podstawa do jakiej kolwiek wspolnej przyszlosci jest leczenie. Przede wszystkim terapia. Dopiero po kilku miesiacach terapii bedzie mozna powiedziec, czy on sie zmieni. Najwazniejsze, aby poszedl na terapie z wlasnej woli. On to musi zrobic dla siebie, nie dla Was! Bez tego nawet nie ma co marzyc o normalnej rodzinie.
Druga sprawa to praca. Wiem, ze trudno o nia, ale wiem tez, ze jak sie chce to mozna! W pewnych sytuacjach bierze sie to co jest (na razie), aby moc utrzymac rodzine. W ten sposob mozna rozpoznac rozsadnego, zaradnego mezczyzne - wie jak utrzymac rodzine, nie czeka az to sie JAKOS SAMO ulozy, ktos pomoze itd... Zycie z kims, kto liczy na cud jest ciagla walka z wiatrakami. Miloscia sie rodziny nie wyzywi, ubierze, dzieci nie wyksztalci itd. Z czasem problemy zabijaja nawet ta milosc. Twoj ex musi stanac na wlasnych nogach. Tez dla siebie.
Dopiero jesli spelni te dwa warunki, a to potrwa ladnych kilka miesiecy(!!!), mozna zaczac myslec o wspolnej przyszlosci. W przeciwnym razie danie mu szansy moze byc poczatkiem konca Waszej rodziny. Szanse sie daje wtedy, kiedy czlowiek widzi szanse na sukces. Szansa nie ma byc motywacja do zmian. To zmiany daja szanse na sukces. Takze najpierw trzeba zmian, dopiero potem mozna sie zastanowic, czy owe zmiany sa wystarczajaco stabilne, aby gwarantowaly mozliwosc tworzenia normalnej rodziny.
Jesli popelnisz teraz blad, nie bedziesz konsekwentna w swoich postanowieniach, pokierujesz sie sercem a nie rozumem, to nie tylko Ty za to zaplacisz! Zaplaci za to tez Twoje dziecko. Ryzykowac sobie mozna kiedy sie jest samym, kiedy na szali jest tylko nasze zycie, nasze zdrowie, nasze dobro....Ale kiedy na szali pojawia sie dobro, zdrowie, zycie dziecka - nie moze byc mowy o bezmyslnym ryzyku, zaslepieniu, braku rozwagi, nierozsadnych decyzji. Nie ma: "Bo ja go kocham!" Teraz liczy sie to, czy osoba, ktora sie kocha spelnia warunki na meza i ojca!

Z drugiej strony uwazam, ze ograniczanie mu kontaktu z dzieckiem nie ma ani sensu, ani nie jest dobre dla nikogo. Jednak moze sie to wszystko odbywac na pewnych zasadach. Tak jak juz dziewczyny tu napisaly: na neutrealnym terenie. Nie wiem czy dobrze zrozumialam, ale chyba masz dosc dobry kontakt z jego rodzicami. Trudno ich obwiniac, z maja takiego syna. To niekoniecznie ich wina. A "karanie" ich tym, ze nie maja kontaktu z wnukiem, tez nikomu na dobre nie wyjdzie. Jesli w ich domu jest mozliwosc na spedzenie milego wieczoru to moze warto wlasnie tam sie spotykac. Nie ucinaj wiezi miedzy dzieckiem i jego ojcem. Dopoki ta wiez nie jest dla malucha niebezpieczna lepiej ja zachowac. Z roznych powodow.

Twoi rodzice chca dla Ciebie i Twojego dziecka jak najlepiej. Chca Was chronic. To jest zrozumiale. Ale nie zawsze wlasciwe. Uwazam, ze powinnas ich przekonac, ze lepiej aby kontakty miedzy dzieckiem a ojcem odbywaly sie na ustalonych przez Ciebie zasadach, niz na ustalonych przez sad. Twoj ex, jako ojciec, moze domagac sie sadownie widzen z dzieckiem. Wtedy to nie Ty bedziesz miala nad tym kontrole. Lepiej wiec abys zrobila to po swojemu, moze wlasnie z pomoca rodzicow. Krytykowanie postepowania rodzicow oraz calkowite negowanie ich metod doprowadzic moze tylko do konfliktu z nimi, na ktory jeszcze sobie nie mozesz pozwolic, bo jestes od nich uzaleniona. Poza tym nie warto! Trzeba tylko znalezc sposob aby "wilk byl syty i owca cala". Rozsadnie i na spokojnie porozmawiaj z nimi i popros aby pomogli Ci ustalic plan dzialania. Niech pomoga Ci realizowac wspolny plan, a nie tylko ich. Rodzice lubia czuc sie potrzebni. Warto im czasami na to pozwolic, pamietajac, aby miec jednak nad tym jakas kontrole.
Pamietaj o jednym - nie daj sie szantazowac! Jesli ulegniesz jakiemukolwiek szantazowi to przegralas. Mowienie, ze przestanie pic kiedy do niego wrocisz jest pusta gadka i gra na Twoich uczuciach. Zapewniam Ciebie, ze nic sie nie zmieni. Moze zmieni sie na jakis czas, ale nie na stale. Dlatego takie wazne jest aby on przestal pic nie dla Was, tylko dla siebie....
Pozdrawiam serdecznie i zycze duzo wytrwalosci i cierpliwosci. Mam nadzieje, ze uda Wam sie stworzyc szczesliwa rodzina. Niepijacy alkoholik moze byc najwspanialszym ojcem i mezem. Ale musi sam chciec. Moj maz zechcial i nam sie udalo......(jestesmy razem juz prawie 10 lat)
 
reklama
Tinkaa- przeczytalam wszystkie posty i moja droga, kazde rozwiazanie jakie tu padlo, jest przez Ciebie nie wykonalne, z Twoich wypowiedzi zrozumialam, ze Twoi rodzice trzymaja cie pod kluczem wypuszczaja ew na spacer, albo i nie bo jak mowisz mieszkasz na wsi, to zawsze mozna wozek do ogrodka wstawic.Mowisz ze studiujesz, a czy nie mozesz jednego dnia poswiecic i zamiast na studia na spotkanie z partnerem???z jego rodzicami pojechac?? moje zdanie jest takie, chciec to moc, czy Twoi rodzice wyrzuca Cie z domu jesli powiesz ze idziesz porozmawiac, zeby cos ustalic??? i po powrocie zastaniesz spakowana walizke...mowisz ze wysylasz do pratnera esemesy z prosbami...Nie prosciej zadzwonic i powiedziec ze zamieszkasz z nim jesli udowodni ze jest tego warty, a w tej chwili udowadnia jedynie ze nie jest tego wart, nie prosic ale twardo postawic sprawe, woz albo przewoz

Chcesz zamieszkac z nim i jego rodzicami, nawet najwspanialsi tescie pokazuja swoje rozki po jakims czasie, nawet jesli synek jest teraz be, to za jakis czas sytuacja moze sie odwrocic, bo on sie przeciez stara, pracuje, a to ze wypije piwko czy kielonek do snu, to przeciez nie koniec swiata..wpadniesz z deszczu pod rynne, pozatym beda juz mieli swojego wnuka blisko, wiec to tez zmieni sytuacje

Pozatym w pierwszym poscie napisalas Moj Partner, a teraz piszesz moj byly..czy juz przypadkiem nie podjelas decyzji??
 
Do góry