Cześć kochane!
Dziękuję za wszystkie gratulacje i życzenia

 15.12.2012 ok.g. 16.10 przyszła na świat Laura 2500 g 48 cm i 16.11 Gabriel 2400g 50 cm. Był to dokładnie 36 tydzień ciąży, w nocy zaczęłam czuć bóle z napieraniem na miednicę i pupę, nie mogłam znaleźć sobie miejsca,więc poszłam położyć się w salonie,ale ból nie przechodził,M przyszedł i zapytał,czy rodzę?A ja mu na to skąd mam wiedzieć?

 nie odeszły mi wody ani czop,więc myślałam,że to silniejsze skurcze,ale on stwierdził,że jedziemy do szpitala. Zapakowaliśmy torby i pojechaliśmy,podłączyli mnie pod KTG a tam skurcze najwyższe w skali, za to szyjka nadal trzymała i zero rozwarcia, lekarz wziął mnie na USG i powiedział,że jeszcze raz za 1 h podłącza mnie pod KTG, podłączył i znowu to samo, wielkie skurcze,więc przyszedł ten sam lekarz i mówi za 2,5 h robimy pani cesarskie cięcie. Mówię Wam jak zaczęłam się stresować...nie byłam przygotowana,że to już! Bardzo się bałam,bo chociaż od początku chciałam mieć c/c to jednak to poważna operacja, ale było warto nic nie czułam tylko lekkie podnoszenie i falowanie brzucha a za chwilę usłyszałam jeden płacz i drugi

 Na sali operacyjnej dzieci miały się super,dali mi je pocałować i zabrali do M. Mnie przewieźli na salę pooperacyjną, dali morfinkę, podłączyli jakieś urządzenia i poszli a potem przyszła jakaś lekarz powiadomić mnie,że z nagle z Gabrysiem coś zaczęło się dziać i jest na OION-ie, że nie może oddychać,że go wspomagają i jego stan jest ciężki

 od tego momentu skończyły się miłe wspomnienia, nie mogłam zasnąć,bo się martwiłam, znieczulenie zaczęło schodzić, rana bolała.. Siedzieliśmy w szpitalu 8 dni,bo mały leżał w inkubatorze, nie umiał jeść sam-karmili go sondą, miał jakąś infekcję-nikt nie wiedział jaką i skąd..wyszliśmy dzień przed Wigilią, jesteśmy wszyscy w domku,ja czuję się świetnie następnego dnia po c/c wstałam i zaczęłam chodzić-choć bolało jak nie wiem, teraz to nic nie czuję,że w ogóle miałam operację a tej rany w ogóle nie widać

 wyszłam ze szpitala z wagą niższą niż startowa sprzed ciąży...Gabryś uczy się jeść ciężko mu to idzie,bo szybko się męczy,ale jesteśmy w stanie zrobić wszystko,żeby wcisnąć mu porcję-karmimy go na raty za to Laura to mały obżartus;-) Całuski od nas wszystkich!!!