reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czy też macie wątpliwości?

Mówić o tym czego by się chciało dla dziecka a robić to dwie różne sprawy, nieraz w złości zrobi się całkiem odwrotnie niż tak jak się ustaliło wcześniej. ja się bardzo boję tego że źle wychowam Maję, że nie będzie miała do mnie zaufania, że jak się pogubi to do mnie nie przyjdzie z tym itp. nie wiem jak to będzie w rzeczywistosci ale będę się bardzo starała dobrze ją wychować, tak zeby kiedyś mogła mi za to podziękować lub zeby była szczęśliwa. a czasy mamy jakie mamy i one napewno nie pomagają nam w tym wychowywaniu, bo jak obserwuję jak się zachowują dzieciaki z podstawówek to aż mi się włos jerzy na głowie, nie będę już wspominać starszych. Chciałabym uchronić moją kruszynkę przed złem tego świata, ale niestety się nie da i to jest chyba najgorsze
 
reklama
a ja mam taki dyleat i jestem ciekawa co o tym sądzicie
otóż są różne metody wychowawcze ,i naprzykład jedni rodzice stawiaja jasno reguły i dziecko ma być grzeczne i wmiare spokojne ale nie pod jakimś tam przymusem ,poprostu dzieciaczki są grzeczne,inni rodzice znowu pozwalają dziecku na bardzo wiele ,na awantury ,na krzyki ,tupanie nózkami ogólnie że dziecko rządzi a nie rodzice.to taki ogólny podział i teraz chodzi mi o to że jak te dzieciaczki będą wieksze to czy takie grzeczne dziecko będzie lepiej sobie potem radziło w życiu dorosłym czy taki awanturnik który na wiele zeczy miał pozwalane i poprostu ma więcej odwagi.
mam nadzieje że jasno się wyraziłam o co mi chodzi.Bo teraz znam dziewczynkę młodszą od Emi 2 miechy która jest utrapieniem dla rodziców ale jak ja to mówię idzie jak przecinak ,niczego sie nie boi czasem szarpie inne dzieci itd a moja Emi nie może zrozumieć że ona tak sie zachowuje i ciut sie jej obawia ,ale czy takie dziecko jak ta dziewczynka nie będzie miała kiedyś łatwiej ,skoro już teraz rozpycha się łokciami?
 
noelia byc moze masz racje z tym ze ta dziewczynka bedzie miec moze wieksza odwage i łatwiejsze przejscie przez zycie....ale to uwazam nie swiadczy o takim zachowaniu choc moge sie mylic....
muj mateusz (8 lat)jest madry dzieckiem mysli choc moze troche wolniej niz powinien ale jak ma jakis problem czy na podworku czy w szkole to nie lapie sie zaraz za bicie ,bo ja zawsze mu powtarzalam ze niewolno sie bic i on zawsze "ucieka "od tego ale czesciej juz slysze ze w takich sytuacjach jest zawsze pokrzywdzony bo sie z niegio nasmiewaja ....i tez se zastanawiam czy dobrze robilam wpajajac mu to ze bic sie niewolno????ja mysle ze tak tylko czemu inni rodzice tego nierobili ........bo dlaczego chlopcy sie maja bic z tego powody ze np.jeden na drugiego cos powiedzial......lepiej nauczyc mowic przepraszam a nie bicia....
a co do reszty "ukrytych niespodzianek "zycia .to mysle ze poprostu trzeba duzo rozmawiac tlumaczyc i umiec sluchac problemow malego czlowieka zeby umiec mu to wytlumaczyc do odpowiedniego wieku...to napewno jest trudne i czesto ja mam tak ze muj syn czy corka sie na mnie obraza czy zle na mnie spojrza ale ja potem mowie ze to jest dla niego-niej dobra ze tak postapilam i staram sie rozmawiac tlumaczyc i wyjasniac dlaczego tak a nie inaczej

co do palenia ,przeklenst ,i innch pulapek to obawiam sie tez bardzo choc co do klniecia to u nas w domu sie ich nieuzywa ,wiec i dziecko nieslyszy tego dosc czesto ,chyba ze na podworku ale jeszcze niezauwazylam i nieuslyszalam zeby jakos brzydko powiedzial ,bo tez zawsze powtarzalam ze to nieladnie i niebardzo pasuje do tak malej i ladnej buzki jaka ma tygrysek....

ale jak wychowamy nasze dzieci to przekonamy sie jak one same beda mialy wlasne ,no moze troche wczesniej ....ale zawsze warto sie starac i prubowac zawsze cos im zostanie w uszach i oby najwiecej w sercu...
 
noelia to zalezy! bo zobacz takie dziecko co wlasnie sie lokciami rozbija moze wybrac ta zla droge i niekoniecznie zyc uczciwie!!!!! ale rozwniez moze zyc uczciwie z tym ze nie pozwoli sobie wejsc na glowe! no ale skoro rodzice nie maja nic do powiedzenia a mysle ze w zyciu nie zawsze tak bywa to jak to dziecko kiedys sie nauczy np przegrywac??? ja tam chce wychowac hubcia na wrazliwego czlowieka i rozsadnego. ale tez zeby wierzyl w siebie w swoje mozliwosci! zeby sam znal swoja wartosc! i przychodzi taki czas w zyciu ze juz dzieci same zaczyn aja zalatwiac swoje sprawy! zawsze bedzie mogl przyjsc do mnie po rade ja sie bede starala rozsadnie mu radzic ale bedzie rozwiazywal swoje problemy sam! i to jest nauka zycia a nie to ze 2 latka rozstawia nie dosc ze dzieci to jeszcze rodzicow po katach! nie wiem czy rozumiesz o co mi chodzi! ale moim zdaniem nie wolno pozwolic zeby dziecko ci na glowe weszlo!
co zrobia ci rodzice jak kiedys im powie majac np 14 lat ze ona idzie na cala noc na dyskoteke??? skoro przez cale zycie nie mogli sobie z nia poradzic to jak sobie poradza teraz???
a czlowiek powinien znac wartosc drugiego czlowieka i wiedziec na co moze sobie pozwolic. ja wyznaje zasade ze sa i przyjemnosci ale i obowiazki!
 
witam

znalazłam ten watek przez przypadek ale sie ciesze niezmiernie. wchłonełam wasze posty wszytskie i zgadzam sie z wiekszoscia. niestety musze powiedziec ze zycie to nie bajka .a nasze dzieci czy teraz czy starsze codziennie narazone sa na zło tego swiata. nie rozumiem rozpychajacej sie 2 latki popychajacej i zabierajacej mojemu dziecku zabawki a w szczególnosci mamusi która siedzi obok i nie wiem co z tym ma zrobic. chyba grunt to wychowac dziecko na odwazne , pewne siebie a nie pyszne i opryskliwe . a zarazem mił e i uczciwe. wiem ze to nie takie proste. ale niektórym rodzicom sie udaje ......... ja osobiscie jestem zbulwersowana sytuacja z ostatnich dnia 14 -letnia dziewczynka ofiara kolegów. dla mnie koszmar./ do czego to doszło. :wściekła/y: :wściekła/y: gdzie ci rodzice popełnili bład ???a moze to postep, technika .........:(nie wiem sama , ja jestesm ciagle pewna obaw : czy nie spotka ja cos zlego zczym nie bedzie mogla sobie sama poradzic i nie przyjdzie z tym do mnie, ze nie bedzie czlowiekiem jakim bym chciała by była, ze nie poradzi sobie w zyciu bo je j rodzice to zwylki , spokojni ludzie zyjacy gdzies z boku poza pedem za pieniedzmi ...................
 
Przez przypadek trafiłam na ten temat.Jestem tu nowa przeczytałam wątek od dechy do dechy i chciałabym wzpowiedzieć w tej sprawie.Jestem mamą 3 dzieci.2dzieci mam dorosłych a 3 małe.Różnica wieku między ostatnim a najmłodszą córką wynosi 16 lat.Mogę powiedzieć,że mam już spore doświadczenie w wychowaniu ,mimoto nie wiem co mnie czeka z moim maluszkiem.Zawsze starałam się wychowywać dzieci dobrze i wydaje mi się,że udało się.Nie mam z nimi więszych problemów.Dla swoich dzieci byłam nie tylko mamą ale i koleżanką.Starsze dzieci do dzisiaj przychodzą do mnie ze swoimi problemami.Zawsze wiem gdzie są, z kim się spotykają,co robią.Żyjemy na stopie koleżeńskiej.To wszystko wymagało wysiłku.Starałam się być zawsze konsekwentna,kiedy narozrabiały ponosiły karę .Często były nagradzane.Wymagałam od nich dużo.Miały swoje obowiązki ale i prawa.Nie wiem czy uda mi się tak z moim maluchem.Bo to też zależy od charakteru dziecka.Mała jest w domu maskotką wszystkich i wszyscy jej na wszystko pozwalają a jej rosną rogi.Nie zawsze pomaga moje tłumaczenie,że tak nie może być bo wszyscy zgodnie twierdzą,że mała może bo w swoim krótkim życiu wiele przeszła/jest wcześniakiem ur.w 25/26tyg/i tak ją rozpieszczają a ja mogę mieć przez to problemy.Mimo to wszyscy staramy się dawać jej dobry przykład a co z tego wyjdzie zobaczymy.W stosunku do małej też jestem stanowcza i raczej konsekwentna tylko to starsze rodzeństwo....
 
Witam Też dopieo teraz znalazłam ten wątek i uważam że jest świetny.Co do przejścia przez życie z łokciami to myśłę że to dużo zależy od charakteru Sa dzieci knąbrne z natury jak i spokojne. a i tak uważam że najważniejsze to wpoić dziecku zasady .Jeśli rodzice już w wieku malucha nie trzymaja kontroli nad dzieckiem to strach pomyśleć co będzie później. Z drugiej strony też nie wolno przegiąć w druga stronę. Bo też iwdze rodziców które na wszystko zabraniaja i w efekcie dziecko jest totalnie bez incjatytwy. Prosty przykład. Matka wciska dziecku bułeczkę dziecko się krzywi mówi "Już nie cie" a ta podniesionym głosem"nie obchodzi mnie to masz zjeśc bo ja ci każę" na placu zabaw co chwile strofuje dziecko "mówiłam że masz się bawić w piaskownicy" Mówiłam że masz nie siadać" mówiłam że masz nie biegać" jak mały powie "Ja chce" kobita odpowiada "nie obgchodzi mnie co ty chcesz ja ci zabraniam"
 
ale dieci mają też swoje charakterki.......Jasne,że nie wolno mu iągle narzucać swojego zdania,ale również nie wolno mu na wszystko pozwalać myślę,że dziecko musi znać swoje prawa i swoje obowiązki.Jedno i drugie powinno być przestrzegane.Ponadto powinno czuć się pełnoprawnym członkiem rodziny.Musi czuć się bezpieczne i kochane
 
Wiecie co mnie najbardziej przeraża? Chcemy dobrze wychować swoje dzieci, ale okazuje się, że w dzisiejszym świecie nie to jest najważniejsze. Najważniejsze okazuje się wychowanie człowieka, który da sobie radę w życiu. Smutne to jest ale prawda. Staram się wychować swojego 6-latka jak najlepiej, ale to grupa rówieśnicza ma na niego największy wpływ. Teksty jakie przynosi z przedszkola budzą we mnie przerażenie. Zdarzało się, że ktoś go bił a on nie oddał bo tak był nauczony przez nas, tylko stał jak ta ciapa i płakał. Z wiekiem samo życie go nauczyło inaczej. Nie jest agresywny, nigdy sam nie zacznie bójki, ale jak dostanie to teraz nie odpuści. Wydaje mi się, że da sobie radę w życiu, jest pewny siebie, potrafi dopomnieć się o swoje. W moich czasach uchodziło by to za cwaniactwo a obecnie jest normą i wiele razy spotkałam się z opinią, że lepiej mieć żywe dziecko niż ciapę, bo sobie w życiu poradzi. Co o tym sądzicie?
 
reklama
Wiecie co mnie najbardziej przeraża? Chcemy dobrze wychować swoje dzieci, ale okazuje się, że w dzisiejszym świecie nie to jest najważniejsze. Najważniejsze okazuje się wychowanie człowieka, który da sobie radę w życiu. Smutne to jest ale prawda. Staram się wychować swojego 6-latka jak najlepiej, ale to grupa rówieśnicza ma na niego największy wpływ. Teksty jakie przynosi z przedszkola budzą we mnie przerażenie. Zdarzało się, że ktoś go bił a on nie oddał bo tak był nauczony przez nas, tylko stał jak ta ciapa i płakał. Z wiekiem samo życie go nauczyło inaczej. Nie jest agresywny, nigdy sam nie zacznie bójki, ale jak dostanie to teraz nie odpuści. Wydaje mi się, że da sobie radę w życiu, jest pewny siebie, potrafi dopomnieć się o swoje. W moich czasach uchodziło by to za cwaniactwo a obecnie jest normą i wiele razy spotkałam się z opinią, że lepiej mieć żywe dziecko niż ciapę, bo sobie w życiu poradzi. Co o tym sądzicie?
Wydaje mi się że te zasady które wpajamy dziecio nie zawsze przynoszą rezultaty.Zycie samo uczy je jak mają postępować.
 
Do góry