A ja czekałam na okres.. i czekałam.. i czekałam i nic. Byłam nawet u ginekologa, ale że byłam po odstawieniu tabl antykoncepcyjnych, uznał, że mam czekac dalej, bo się cykl mógl bardzo wydłużyc. Zrobił wtedy usg i nic nie wykazało. Beta tez wyszła nie na ciąze, testy ciązowe były ujemne. A byłam juz wtedy w 5 tygodniu ciązy..
Dziwiło mnie tylko, ze wciaz boli mnie na @, a okresu nie było. Piersi odpadały z bólu, z sutków ciekła przezroczysta ciecz, w kroczu odczuwałam cos w rodzaju wiecznego ucisku. Baa.. czytalam o objawach ciazy, ale śluzu nie miałam, ani zachcianek, ani mdłosci. Tydzien po ginku poszłam do lekarza rodzinnego, bo miałam masakryczne parcie na mocz. Uznałam, ze to okrutne zapalenie pecherza. Lekarka zbadala mnie.. przepisze pani antybiotyk, ale jesli to ciaza to nie wolno go brac- powiedziała. Ja w smiech, że jaka ciąza.. a ona że mam koniecznie sprawdzic testem ciazowym. Wsciekła byłam jak osa, ale poszłam po ten cholerny za przeproszeniem test. Myślałam sobie- na co mi to? conajmniej 5 lezy już w śmietniku sprzed paru dni. Zrobiłam tego testa. Siedze sobie na wannie, znudzona i zła.. a tu pojawiają się dwie grube krechy.. pojawiły się natychmiast.. wywaliłam gały..- no tak..- na pewno jakis wadliwy egzemplarz. Ale trzeba bylo to sprawdzic, no wiec sru po jeszcze dwa.. znow dwie krechy.. Wyobraźcie sobie, ze pojechałam po jeszcze dwa, bo uwazałam, ze nie ma siły bym była w ciazy! A jednak byłam

Kochalismy się z mezem jeden raz bez zabezpieczenia.. i trafilismy w samą owulkę



