Kamuzo
Zasiedziana ...;P
- Dołączył(a)
- 17 Kwiecień 2008
- Postów
- 312
Fanti - tak Julia jest już z nami. Jestem przeszczęśliwa - bo wszystko poszło tak jak mysle zyczyłaby sobie tego każda kobieta. Przede wszystki jestem starsznie zadowolona ze Szpitala - cesarkę miałam w Prywatnym Szpitalu w K-cach na Łubinowej - lux !!! Obsługa pierwsza klasa - położne i lekaże ( byłam świadkiem podczas ktg na porodówce jak lekarz pomagał kobitce rodzić, tzn. nie widziałam ale słyszałam bo działo się obok - podnosi się wiara w ludzi ze są jszcze normalni lekarze - szok !!! Warunki super - czułam się jak w domu. Łóżeczka sterowane na pilota, 2 łózka na sali, elegancka i czyściusieńka łazienka, TV bez ograniczeń na sali. Miałam w ogóle bardzo fajną sąsiadkę na sali. Bardzo szybko wróciłam do pełnej sprawności. No naprawdę dużo by pisać. Czuje sie rewelacyjnie, pełna wiary, siły i optymizmu. Julia urodziła sie 28.12.2009 o 11.40, miała prawie 4,300 i 58 cm a w sylwestra byliśmy już w domu. Jak na razie bardzo fajnie śpi - co prawda ma jeszcze odwrócony rytm dnia i nocy i w dzień spi po 5,6 godzin a w nocy po 3,5-4 i wybudza sie do karmienia. Karmiłam pierwsze 5 dni ale trzeba było zacząć dokarmiać ( i teraz już mała piersi nie chce ) bo mała to istny głodomór - potrafi wypić po 90 ml. a nie raz jeszcze sobie dopije po 20,30 za 15 minut. wiec ostałam sie na laktatorze, ale co to jest jak w maminej mleczarni z ledwością po całym dniu sie uda uciągnąć 60ml.No cóż próbuje sie z tym jakoś pogodzić.Podobno to u nas rodzinne - żadna baba nie karmiła - wszystkie miały wielkie...ale żadna nie karmiła, bo nie było czym. Pawcio mój pobyt w szpitalu spędził u mojej mamy - ale podobno był grzeczny i dobrze sypiał w nocy, nie płakał czego sie najbardziej bałam.Przyjechał z mężem po nas, a że to był sylwester i leżałam ostatnie godziny juz sama na parterze zaraz przy rejestracji to pozwolono mu wejść.Przywitał mnie ślicznym bukietem goździków i zaraz podszedł do wózeczka i pytał czy tam leży siostrzyczka. Jak ją zobaczył miał banana na buźce od ucha do ucha. Zaraz ją też wyjęłam na łózko i obierałam - to ją wycałował po główce i rączkach. Bardzo mu sie podobała. Mówił do niej "Aniołku" itd. Rozczulające...W domu już daliśmy mu ją na momnecik w usztywnianym rożku na recę, tak jak miał obiecane. ( oczywiście asekurowaliśmy go ) Do tej pory jak jestem sama z nim w domu ( mąż nie brał opieki na mnie ) to grzecznie sie bawi ( są w jednym pokoju, na noc zabieramy łóżeczko do gościnnego pokoju gdzie śpimy ) a jak coś potrzebuje ( światło w łazience, piciu ...itd ) a akurat karmie albo przewijam to nie robi problemu...pytam go czy chwilkę może poczekać...odpowiada: " wiem, wiem musisz nakarmić siostrzyczkę..." Przychodzi do niej, głaszcze ją - jest raczej czuły - a na zewnątrz - np. w przychodni czy kościele to stoi koło wózka i pilnuje. Taki nawet powiedziałabym zaborczy ociupine...Jak ktoś przychodzi to jest gorzej ale tylko pod tym względem ze chce zeby się z nim bawić. Szuka sobie jednej osoby do zabawy na wyłączność. Ogólnie staramy sie jak tylko mała śpi to zachęcać go do wspólnej zabawy - specjalnie pod choinkę kupiliśmy różne gry zeby móc sie teraz wspólnie z nim bawić. czasem jak nie idzie inaczej biore mała na rece i siadam z nim na podłogę i jedna ręką chociaż bawie sie resorówkami. Nie wiarygone ale zauważyliśmy - bo mamy wieczorem zwyczaj czytać baśnie - ze i mała chce tego słuchać... jak czytam Pawłowi a ona lezy w łóżeczku to kwili...jak ja wezme na rece i siedzimy wszyscy w łózko uspokaja sie i odnoszę wrażenie ze słucha razem z nim...hmmm kto wie w końcu całą ciąże też słuchała nie...