reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Dobre i złe wspomnienia z porodówki

no to pozazdroscic ci tych porodów,ja mam synka urodzilam go w 11 dzien po terminie porod od początku wywoływany ból nie do opisania:wściekła/y: razem od odejscia wod do narodzin 10godzin 2 dawki znieczulenia zewnatrzoponowego 1 dawka dolarganu synek wazyl4,070kg i mial 60cm 9pkt w 1 minucie a w 3 minucie 10pkt porod mimo ze nie az tak strasznie długi był masakrycznie bolesny nawet moj gin przyznal ze porod wywolywany bardzo mocno boli o wiele bardziej niz normalny...teraz powiedzialam ginowi ze nie wiem jak on to zrobi ale ja nie zgodze sie na kolejny wywolywany porod.
 
reklama
Moj synek urodził się 1 dzień po terminie...w dniu kiedy miałam rodzić odeszły mi wody, lekarka jeszcze w gabinecie przy przyjmowaniu na oddzial szpitalny gdy mnie zbadała spowodowała, że wyleciała mi znaczna częśc wód- była to godzina 14-ta . Dostałam Oxytocyne i leżałam czekając na skurcze , ktorych było coraz mniej:szok:. Wieczorem podano mi jakis zastrzyk hamujacy skurcze:szok:, gdyż na noc nie planuje sie porodów (jedynie nagle przypadki) i mialam spać..o spaniu nie było mowy..dostawałam takich bólów w lędźwiach i ogolnych skurczów że myslalam że zwariuje..chodziłam calą noc z pokoju na porodówkę i czekalam na rowarcie..to była trauma..myslałam że oszaleję z bólu..a obok mnie co chwila ktoras kobieta rodziła:baffled:. Męczyłam się do rana, w końcu znowu mi podano oxytocynę, nastapiło rozwarcie, 4 cm, 7 cm..i juz było coraz bliżej. 10.45 urodzil się synek..a ja bylam najszczęśliwsza osoba na świecie..:tak::-)
 
Pierwszy poród wspominam swietnie wywoływany kroplówką ale lekki. Przy drugim natomiast do końca życia nie zapomne jak przy jednym ze skurczów omal nie złamałam reki położnej:-D:-D Dzielna kobieta nic nie powiedziała.Nastepnego dnia akurat była na obchodzie więc ją chyba ze 100razy za tą ręke przepraszałam:-D:-D Ona do mnie że nie ma za co nie takie rzeczy widziała juz na porodówce:szok::szok:
Miałam szczęście bo przy kazdym porodzie trafiałam na fantastyczne połozne naprawde z powołania:-):-)
Nie wyobrażam sobie inaczej rodzić:-D:-D
 
Ja z porodówki pamietam głównie... leżenie 2-godzinne po porodzie, kiedy leżałam plackiem i bałam się ruszyć bo lalo się ze mnie że hej.....same porody -obydwa -była dwa razy krótsze, pierwszy godzinę po przyjeżdzie do szpitala, drugi - jeszcze krócej.., więc sama porodówka kojarzy mi się z krótkim wlotem i wylotem; mam gorsze wspomnienia z sali poporodowej, kiedy juz nie mogłam doczekać się wyjścia do domu i czas dłuzył się niemiłosiernie :)
 
Ja urodzialm 4 tyg przed terminem do tego od 34 tyg przez 2 tyg. odchodzily mi wody. lezalam na ocepie 2 tygodnie trafilam do szpitala w momencie strajku. po 2 tyg cieknacych wod bez zadnych skurczy i rozwarcia lekarze zdecydowali sie z powodu zamkniecia porodowki na wywolanie porodu.Rodzilam 16 godz w strasznych bolach, caly czas dostawalam oksytocyne, relanium do tego jakies inny lek po ktorym mialam wymioty. kleczalam bo mialam bolesny skurcz a z drugiej strony wymiotowalam. Bylam na wpol przytomna dlatego polozna bala sie wsadzic mnie do wanny bo bala sie ze z niej nie wyjde. maż byl caly czas przy mnie i nie wiem jak bym sobie dala rady bez niego.urodzilam dziewczynke, o ktorej z powodu lekow zapomnialam. na drugi dzien jeszcze nie moglam zejsc z lozka bo bylam nieprzytomna. Polozne pracowaly po 24 godz bo reszta strajkowala. Bardzo zle wspominam porod lezenie na ocepie, omalo co nie dostalam depresji. Nawet jak wrocilam do domu to ciagle plakalam. Nikomu nie zycze wywolywania porodu bo to strasznie boli tak, że myslalam, że z tego bolu umre.Jak czytam jak inne kobiety rodzily to placze bo mi zal, ze mam takie zle wspomnienia wywolane porodem i ze nie moglam poczuc tego inaczej. Zapomnialam dodac, że w szpitalu nie bylo odwiedzin wiec z mężem sie widzialam jak byl ze mna na porodowce i zaraz byl wyproszony, zobaczylismy sie jak wychodzilam ze szpitala. Nigdy wiecej nie chce tego przezyc i bede miec tylko jedno dziecko.
 
Paletko to smutno ,że masz takie złe wspomnienia-nie dziwię Ci się i do tego ten strajk..pewnie potęgowal Twoj niepokój przed porodem:-(. Niestety nie każdy ma takie szczęście przejśc poród radosnie i bezboleśnie..z tym trzeba sie pogodzić. Ale możemy sobie powiedzieć , że jestesmy o tyle bogatsze w doświadczenia:tak:. Szkoda tylko, że ten najpiękniejszy dzień jaki mial być okazal się taki trudny..może za pare lat spojrzysz troszkę inaczej na to zdarzenie..? Ja narazie o drugim dziecku tez nie chcę slyszeć-boję się ze drugi raz nie poradze sobie z tym bólem..ale może mi ten strach przejdzie i znow się zdecyduję:tak:..Może Ty też..?:-)
 
Paletko to smutno ,że masz takie złe wspomnienia-nie dziwię Ci się i do tego ten strajk..pewnie potęgowal Twoj niepokój przed porodem:-(. Niestety nie każdy ma takie szczęście przejśc poród radosnie i bezboleśnie..z tym trzeba sie pogodzić. Ale możemy sobie powiedzieć , że jestesmy o tyle bogatsze w doświadczenia:tak:. Szkoda tylko, że ten najpiękniejszy dzień jaki mial być okazal się taki trudny..może za pare lat spojrzysz troszkę inaczej na to zdarzenie..? Ja narazie o drugim dziecku tez nie chcę slyszeć-boję się ze drugi raz nie poradze sobie z tym bólem..ale może mi ten strach przejdzie i znow się zdecyduję:tak:..Może Ty też..?:-)
A czemu to miał byc najpiękniejszy dzień? Straszny ból, kilkunastogodzinne męczarnie - u mnie zakończone cc - niejednokrotnie przedmiotowe traktowanie przez lekarzy i położne ... Jak dla mnie wspomnienie porodu - to właśnie jeden z najgorszych dni w moim życiu - trauma i stres. W porodzie nie ma nic pięknego. Gdyby się dało chętnie bym bez tego chciała mieć dzieci.
 
reklama
Pierwszy poród - Ania:-) 24 godziny na porodówce

Skurcze mialam już od piątku rano ale były one na tyle do wytrzymania że do szpitala się nie pchalam bo położna uprzedzala mnie że nie ma co za wcześnie.:no:
W nocy skurcze stały się regularne i co 7 minut więc obudziłam męża i pojechaliśmy do szpitala. Po badaniu i ktg powiedziano że jest już 6 cm i skurcze mocne więc powinnam niedługo urodzić. Mąż pojechał do domu a położne miały mu dać znać jak się dziecko urodzi (bo w tamtych czasach nie było komórek:szok::tak::-D) Niestety...chyba z nerwów przestałam odczuwać skurcze a co za tym idzie rozwarcie też się nie powiększało.:baffled::-( Jeść mi nie wolno było więc bylam tylko po kolacji...cały dzień tylko można mi się było napić i to nie za dużo. O 19.00 zmienili się lekarze i ordynator jak się dowiedział że siedzę już 12 godzin kazał podać oksytocynę. O 19.30 Ania była na moim brzuchu.:-):-):-) Pierwsze pytanie nie o to czy córka czy syn, nie o to czy zdrowa tylko kiedy będę mogła zjeść O bólu nie będę pisać bo każda która rodziła wie że to nic przyjemnego. Najgorzej w tym wszystkim miał mąż bo przez cały dzień był w nerwach...a dowiedział się że został ojcem dopiero o 22.30 bo wtedy przewieżli mnie na salę i uprosiłam jedną panią żeby zadwoniła z automatu do męża i dała mu znać:confused2:

Poród drugi - Krzyś:-) 6 godzin na porodówce

Pamiętając pierwszy poród nie zamierzałam jechać do tamtego szpitala, więc kiedy odeszły mi wody mąż zawiózł mnie do innego. A tam po badaniu tylko 3 cm rozwarcia:szok::eek::baffled: ale dali mi oksytocynę, na piłce pod prysznic i właściwie skurczy nie czułam. Położna kazała mi wyjść żeby zbadać rozwarcie i okazało się że jest 10 i rodzimy:tak: Po wszystkim zaproponowała mi herbatę i że zadzwoni do męża i da znać:szok::tak:

Poród trzeci Maciej:-) 3 godziny na porodówce

Maciej urodził się 3 tygodnie przed terminem bo miałam kilka przykrych przeżyć rodzinnych...choroba bliskich, wypadek itd.
Już czułam że dziecko się obniżyło i to już jak. Pokąpałam dzieci, pousypiałam i kazałam się mężowi zawieść do szpitala. W drodze skurcze były coraz częstsze i mąż cały czas poczekaj poczekaj bo mi fotele i tapicerkę zakrwawisz:-D:eek: W szpitalu na fotel i był Maciuś:tak:
 
Do góry