No i jesteśmy. Ognisko powylewowe wchłonęło się całkowicie, więc ok. Ale za to kurcze te głupie komory boczne się powiększają. Poprzednio było 32 mm (o ile nie pomyliłam jednostek), a teraz 37. Maks. to 35, więc jest ciut powyżej... Kobieta mówiła, że może to mieć związek z tym, że Franek urósł i komory się proporcjonalnie zwiększyły, ale za 6 tygodni mamy jeszcze raz przyjść na usg

A coraz gorzej jest badać, bo ciemiączko powoli zarasta... Jak zaroście całkiem to zostanie tomografia.
No i kurcze teraz się będę stresować, aż do neurologa nie pójdziemy. A to jeszcze 2 tygodnie...
Moja Mama stwierdziła, że po Franku w ogóle nie widać, żeby miał jakieś komory powiększone. I że dawniej takich badań nie robili i ludzie byli spokojniejsi...
***
Byliśmy w chuście i jestem cała mokra. Dobrze, że wybiłam sobie z głowy pomysł ubierania Franka w kamizelkę. Pojechał w bodziaku, spodniach i skarpetkach, a najchętniej to bym go w ogóle bez bodziaka wzięła, bo chusta i moje ciepło by mu wystarczyły - ale głupio tak z gołym dzieckiem do lekarza jechać
