A my juz tez po spacerku... a raczej horrorze....


Musialam pojechac do miasta po jakies pieluchy, bo mi sie koncza i po takie tam drobiazgi.... w autobusie do miasta scena, w autobusie z powrotem scena....


Ryczy, bo chce wyjsc z wozka i chodzic. Autobus jedzie wiec jak mu dam chodzic??? A on ryk i ryk.


Spacerek nawet nawet poszedl, ale w ogole nie spal, a zawsze spi troche na spacerze... Wracamy z miasta -ryczy! Wzielam go na rece. Prezy sie, ryczy, chce chodzic na nozkach...



Wozek zakupami leci, mimo ze na hamulcu, nie wiem co robic pierwsze, zbierac zakupy, czy uspokajac diabla



No mowie wam tak sie z nim dzis napocilam, jak nigdy chyba!

Teraz na ostatnich krokach do domu- zasnal. Przelozylam do lozeczka i spi.... A ja chyba zaraz padne kolo niego, tak mnie wykonczyl....
Juz sie boje co bedzie za tydzie w samolocie, bo juz ostatnio jak w styczniu lecialam, to chcial chodzic, kiedy trzeba siedziec i byc przypietym pasami. Teraz to w ogole chyba bedzie gehenna....

Tak to mi dzis przyszlo do glowy wlasnie po dzisiejszym spacerze....
Stefanka- co to za przyklad dla dzieci, co? To wagarowanie....

;-)