Narazie marzenia o rodzeństwie dla Oliśka odkładamy na bok... Teraz najważniejsza jest operacja i rehabilitacja, a że Młody będzie się wychowywał razem z Patrykiem Sylwii z listopadówek to prawie jakby miał rodzeństwo, bo z Sylwią widzimy się kilka razy w tygodniu i już się chłopaki jako tako dogadują (czyt. jak jeden płacze to drugi zaczyna, albo jak jeden się śmieje to i drugi głupkowato rechocze

). Kiedyś im się bejsbole kupi i razem będą rządzić Belfastem i rozpieszczonymi irlandzkimi dzieciakami ;P
Coraz bardziej skłaniam się też do przygarnięcia jakiejś psiej bidy... Dzisiaj chodził po domach nasz sąsiad, ma 94 lata, jest, że tak powiem już na wykończeniu (a szkoda, bo fajny facet) i szuka domu dla swego 14-letniego labradora jakby nie daj boże psiak go przeżył.Nie chce, żeby pies do schronu trafił, bo tutaj takie starsze psy automatycznie się usypia ze względu na małą szansę adopcji. Wpuściłam sąsiada z psiakiem do domu, żeby sprawdzić jak się by dogadał taki starszy pies z małym dzieckiem i powiem szczerze, że sama nie wiem co robić. Psiak jest super, co prawda już nie słyszy, ale węch ma doskonały, jak tylko Młodego zobaczył i obwąchał ogon mu o mało nie odpadł z radości i zaczął się zachowywać jak szczeniak, chociaż stawy już mu za bardzo na to nie pozwalają. Aż się poryczałam bo z jednej strony rozsądek mi mówi, że małe dziecko może takiego starszego psa zadręczyć, ale z drugiej strony serce mi nie pozwoli, żeby psiaka uśpili...Ja zawsze muszę sobie życie czymś skomplikować, ale ten psiak ma prawo do godnej starości, nie zasługuje na schron i na śmierć tylko dlatego, ze jest stary...Tomek twierdzi, ze oszalałam chyba, ale widziałam jak cichaczem wynosił z kuchni szynkę parmeńską i dał psiakowi... Kurcze zakochałam się w tej beżowo-rudej bambaryłce...