reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jak sobie radzić ze złością na dziecko?

Kasia0109

Początkująca w BB
Dołączył(a)
6 Wrzesień 2018
Postów
29
Witajcie. Jestem młoda mamą i mam córeczkę co ma 6 miesięcy. Nie wiem z jaką reakcją się spotkam bo pewnie wiele z Was negatywnie na mnie naskoczy i słusznie bo ja mam świadomość, że jestem okropną matką ale mimo wszystko muszę się komuś wygadac i może ktoś był w takiej sytuacji i mi coś doradzi. Strasznie kocham córeczkę ale nie ukrywam, że czasem czuję na nią złość w niektórych sytuacjach. Zdarzyło się, że na nią krzyknęłam, żeby była cicho w końcu (przecież ja wiem, że tego nawet nie rozumie to jest dziecko i wolno jej płakać). Zdarzyło się, że rzuciłam butelką bądź łyżeczką jak nie chciała jeść po wielu próbach. Potem mam straszne wyrzuty sumienia i płaczę z tego powodu bo ja wiem, że tak nie powinnam, powinnam się cieszyć z tego co mam. Zawsze w takich chwilach myślę o mamach co mają śmiertelnie chore bądź ciężko chore dzieci i wiele by dały, żeby być na moim miejscu a wtedy jeszcze bardziej mnie te wyrzuty męczą. Ja naprawdę ją kocham i doceniam, że mam zdrowe dziecko. Dodam, że choruję na nerwicę już od wielu lat i przez to też łatwo wpadam w złość. Za każdym razem powtarzam sobie, że to ostatni raz ale tak nie jest :( . Nie chcę, żeby córka patrzył na matkę wariatkę i się mnie bała. Jest mi straszny wstyd. Spotkała się któraś z Was z taką sytuacją? Lub może zna jakieś dobre sposoby jak radzić sobie ze złością? Przepraszam jeśli kogoś tym tematem oburzę
 
reklama
Teoretycznie i intuicyjnie dobrze wiesz jak powinnaś się zachować i masz świadomość, że niewłaściwie postępujesz. Teoria nie idzie w parze z praktyką. Nie podam Ci złotego środka na opanowanie złości. To Ty sama musisz nauczyć się panować nad emocjami. Masz małe dziecko, które potrzebuje poczucia bezpieczenstwa ze strony matki, a nie matki, która sama nie radzi sobie z gniewem raczej na samą siebie i sama chyba wymaga rozpostarcia parasola dającego dawke bezpieczeństwa. Twoja córka to mały "ludź", który może nie ma ochoty jeść tyle ile wciskasz i akurat jeszcze w tym, a nie innym momencie, a moze i nie smaczne na jej podniebienie i gusta kulinarne, a na około tyle ciekawszych na ten moment rzeczy[emoji38]Kiedy mój syn nie ma ochoty na obiad i podaje jedna, druga lyzeczke i przy kolejnej nadal stanowczo odmowia to wrzucam na luz. Obiad odkładam i próbuje za godzinę ewentualnie półtora. Po co się zaręczac, dzieciaka stresować. Nie chce jeść to zje pozniej. Sam sobie krzywdy nie zrobi i nie załodzi się.
Chyba nie masz za duzego wsparcia w domu ze strony męża czy swojej mamy?
Pozdrawiam Cię.
 
Wiem, masz rację. W sunie to ja sobie sama z sobą nie daje rady. Mąż pracuje za granicą, jego rodzina jest też za granicą. Rzadko jest w domu. Rodzeństwa nie mam. Mieszkam z rodzicami, z którymi średnio się dogaduje.
 
6-miesięczna kruszynka potrzebuje spokoju bardziej niż tego obiadku. Jak masz dość karmienia, przewijania, zatrzymaj na chwilę czas. Przytul córeczkę w ramionach i chwilę poleżcie aż obie się uspokoicie, potem wrócisz do karmienia czy przewijania. 6 miesięcy to dopiero początek nauki jedzenia, zje ile zechce. U mnie przy karmieniu i cała buzia umorusana, i łyżeczki mały zrzuca i co minutę trzeba myć. Jak idę karmić od razu biorę dwie. Czasem ja się natrudzę, zrobię mu coś pysznego i wieloskładnikowego, co zajmuje czas, a mój mały zje 3 łyżeczki. Bywa. Nic się nie poradzi.
Jak czujesz silny gniew zostaw córkę rodzicom, a sama weź kąpiel, wypij herbatę, daj sobie kwadrans na wyciszenie.
Jesteś matką i całym światem dla dziecka. Pokaż mu piękny świat, swoje emocje, do których masz prawo. rozładowuj tak żeby dziecko nie widziało że jest coś nie tak.
Pij melisę, spaceruj z wózkiem, dużo mów do dziecka.
 
Jagna spróbuję Twoich rad. Jak zacznę czuć złpść to spróbuje przytulić córeczkę albo wyjść z nią na chwilkę ma spacer. Melisę niestety na mnie nie działa. Ale spacer działał od zawsze nawet na inne problemy
 
A ja ci powiem inaczej: załóż na chwilę słuchawki lub normalnie puść muzykę, odetnij się na moment, potańcz i pośpiewaj (a może akurat małą rozbawisz) i w ten sposób możesz się uspokoić. Złość minie, ty ochloniesz i być może krzyku unikniesz. I polecam pić melisę oraz słabsze kawy pij.
Zauważyłam u siebie, że jak zbyt mocne kawy piłam to mocno nabuzowana i nerwowa chodziłam.
 
Rozumiem Cię, nie ma matki idealnej. Nie jesteś okropna mama tylko nie radzisz sobie z negatywnymi emocjami, trudno jest nad tym zapanować musisz mieć dużo samozaparcia, jeśli będziesz bardzo chciała to powinno z czasem pójść Ci łatwiej tymczasem wrzuć na luz, mała ma tylko 6 miesięcy i na razie łatwo nad nią zapanować potem będzie dużo trudniej dlatego dobrze że już teraz chcesz się nauczyć trochę kontrolować. W momencie jak nie chce jeść to niech nie je, sama nie chciałabyś by futrowano Cię na siłę, zaufaj mała nie umrze z głodu, nie pozwoli Ci na to. Właśnie naucz się jakby neutralizowac sytuacje, która wydaje się być dla Ciebie problemem odetnij się. Jak czujesz że ta fala złości nadchodzi, zrób dwa głębokie wdechy i zanim się rozkręcisz przełknij gule. I uwierz każda matkę trafia czasami przysłowiowy szlak, nigdy nie uwierzę, że prędzej czy później nikt nie ma ochoty wyjść z siebie z powodu dziecka, które ma się czasami po prostu dość. Tylko, że od nas zależy to jak sobie z tym uczuciem poradzimy i do czego nas doprowadzi więc łatwiej jest zapanować nad tym gdy rozumiemy zachowanie dziecka np. Możesz poczytać o rozwoju swojego dziecka, czasami coś możesz się ciekawego dowiedzieć
Witajcie. Jestem młoda mamą i mam córeczkę co ma 6 miesięcy. Nie wiem z jaką reakcją się spotkam bo pewnie wiele z Was negatywnie na mnie naskoczy i słusznie bo ja mam świadomość, że jestem okropną matką ale mimo wszystko muszę się komuś wygadac i może ktoś był w takiej sytuacji i mi coś doradzi. Strasznie kocham córeczkę ale nie ukrywam, że czasem czuję na nią złość w niektórych sytuacjach. Zdarzyło się, że na nią krzyknęłam, żeby była cicho w końcu (przecież ja wiem, że tego nawet nie rozumie to jest dziecko i wolno jej płakać). Zdarzyło się, że rzuciłam butelką bądź łyżeczką jak nie chciała jeść po wielu próbach. Potem mam straszne wyrzuty sumienia i płaczę z tego powodu bo ja wiem, że tak nie powinnam, powinnam się cieszyć z tego co mam. Zawsze w takich chwilach myślę o mamach co mają śmiertelnie chore bądź ciężko chore dzieci i wiele by dały, żeby być na moim miejscu a wtedy jeszcze bardziej mnie te wyrzuty męczą. Ja naprawdę ją kocham i doceniam, że mam zdrowe dziecko. Dodam, że choruję na nerwicę już od wielu lat i przez to też łatwo wpadam w złość. Za każdym razem powtarzam sobie, że to ostatni raz ale tak nie jest :( . Nie chcę, żeby córka patrzył na matkę wariatkę i się mnie bała. Jest mi straszny wstyd. Spotkała się któraś z Was z taką sytuacją? Lub może zna jakieś dobre sposoby jak radzić sobie ze złością? Przepraszam jeśli kogoś tym tematem oburzę
 
Kasia 0109 a czy leczysz się na tą nerwicę? Bierzesz leki? Jakieś wsparcie psychologa masz?? Wiem że to okropna choroba dlatego pytam. Nie chce straszyć ale 6 miesięczne dziecko to pikuś z porównaniem do zbuntowanego 2 latka, 3 latka.. wtedy na prawdę mogą mocno działać na nerwy.. nie jesteś złą matką, nawet nie myśl w ten sposób. Ważne że szukasz jakiegoś wsparcia starasz się panować nad soba! Co cię relaksuje? Ksiazka, muzyka? Ważny jest czas dla siebie, zrobić coś co sprawia przyjemność:)
 
Jak czujesz, ze się zbliżasz do wybuchu to ułóż dziecko w bezpieczne miejscu. Tak żeby nie spadło czy czegoś sobie nie zrobiło, wyjdź na balkon czy na klatkę schodowa, czy do ogrodu i oddychaj głęboko. Tak ze dwadzieścia razy. Głęboko, powoli, regularnie. To pomaga na nerwy.
A świadomie to tak...małe nie chce jeść? To nie. Ty tez nie zawsze masz ochotę, ona tez. Nie zjedzony obiad nie oznacza końca świata.
Mnie się tez kilka razy zdażyło ciepnac łyżkę w kuchni ale przestałam jak za którymś razem zobaczyłam szok w oczach dziecka. Miała wtedy chyba z 7 miesięcy, łyżka poleciała gdzieś, narobiła hałasu a dziecko...na ta chwile było przerażone. Widziałam to na jej buzi. Przeszło mi w sekundę, ubrałam ja, poszłam na spacer i potem nadrabiałam jej to buziakami, pieszczotami i czym tylko mogłam. Nic tak nie stawia do pionu jak strach dziecka na twój widok.
Dzieci nie powinny ponosić konsekwencji naszych nastrojów.
 
reklama
Kasia 0109 a czy leczysz się na tą nerwicę? Bierzesz leki? Jakieś wsparcie psychologa masz?? Wiem że to okropna choroba dlatego pytam. Nie chce straszyć ale 6 miesięczne dziecko to pikuś z porównaniem do zbuntowanego 2 latka, 3 latka.. wtedy na prawdę mogą mocno działać na nerwy.. nie jesteś złą matką, nawet nie myśl w ten sposób. Ważne że szukasz jakiegoś wsparcia starasz się panować nad soba! Co cię relaksuje? Ksiazka, muzyka? Ważny jest czas dla siebie, zrobić coś co sprawia przyjemność:)

Na nerwicę leków nie brałam, tylko wtedy jak do nerwicy doszła anoreksja to wtedy brałam leki a tak to wystarczyła sama psychoterapia. Teraz też leków nie biorę bo karmię piersią i psychiatra mi nie wypisze. Na intetnecie niby czytałam, że są leki które podczas karmienia można brać ale lekarka jednak co innego mówi. Chodzę do psychologa ale mam wrażenie, że mnie zbywa. O wszystkim o czym jej mówię to mówi, że to przecież żaden problem. Chyba nie tak powinien mówić psycholog. Myślałam nad zmianą ale do tej psycholog mam już zaufanie zaufanie od lat do niej chodzę.
Co do relaksu to uwielbiam książki czytać. Jednak nie zawsze jest na to czas w domu jak to w domu zawsze cos do zrobienia jest, poza wakacjami mam jeszcze studia niby tok indywidualny i nie muszę chodzić na uczelnię ale nauka jest, do tego jeszcze ściagnie mleka co 3/4 godziny na 30 minut też mi trochę czasu zabiera. Przy tym odciąganiu mleka też czasem się denerwuję bo córeczce ciężko wytrzymać te 30 min zabwiam ją jak mogę ale nie zawsze się udaje. Ale wrcając do tematu to tak dwa razy w tygodniu mam czas poczytać książkę.
 
Do góry