My owoce morza zwiemy pieszczotliwie "dnem basenu portowego".
Ale tak poważnie to uwielbiam. Miałam sobie okazję porządnie podjeść na rejsie w Chorwacji, gdzie mąż prowadził jeden jacht, ja drugi. Załogi, to ludzie z kasą na wakacjach. W knajpach to oni płacą za skiperów. A tam wiadomo świeżutkie, do wyboru do koloru. I rybki też. W tym roku zachwyciłam się karmazynem.
Marta100 nie mogą być skorupiaki moża, bo do owoców morza należą też mięczaki.
Woloszki co do szpinaku to nie podam dokładnie przepisu, bo nie mam piekarnika i od kilku lat nie robiłam. Ale było coś takiego: ciasto francuskie na blaszkę, pomazać oliwą, na to szpinak przyprawiony (jakoś tam) i pokruszona feta, na to znów ciasto francuskie i do piekarnika. Pycha i zajadał się tym u mnie pamiętam kumpel, który potem się przyznał, że to pierwsza potrawa ze szpinaku, która mu smakuje.