Bardzo sie cieszę,że mam juz normalny internet i mogę do was pisać.Dziewczyny a u mnie kryzys! Mały od kilku dni nie chce piersi,possie 10 min i płacz,albo jak tylko go układam na jego podusi do karmienia to już jest płacz,on nie chce piersi! Wszystko sprawdziłam,czy jest mu wygodnie,czy to gazy(pionizowałam w trakcie jedzenia i czasem beknął sobie),czy nie za ciepło,czy nosek nie zatkany,do mojej diety nie można się przyczepić bo jem prawie cały czas to samo.Pomyślałam,że ściągnę i dam mu z butli,że to nie koniec świata przecież,że dziecko nie chce ssać(tzn tak sobie tłumaczyłam w duchu) i okazało się że nie bardzo mam co ściagać-jakaś śmieszna ilość.Moja mama była w szoku,bo ona i babcia miały dużo pokarmu i sama się dziwiła że u mnie taka lipa.Mama mi też powiedziała,że ona w przeciwieństwie do mnie miala bardzo dużo pokarmu a mój brat i tak postanowił po 4 miesiącach przestać jeśc,mówi że wyginal się i płakał i musiała przejść na sztuczne.Mogło go to też denerwować -że mu slabo i mniej leci niż zwykle.Dałam mieszankę i dziecko szczęśliwe.Teraz cały czas jadę na laktatorze i ściągam bo syn mimo iż już najedzony i spokojny to przy piersi jak tylko ja poczuje to dostaje histerii.Tak mi przykro z tego powodu,że tak na mnie reaguje...:-((((((((((Płakać mi się chce,gdzie to mleko się podziało? I jak mam zwiększyć laktację-skoro moje dziecko nie chce ssać,myślicie,że dam radę laktatorem zmusić piersi do pracy,no i juz się poryczałam.....Martwię się o synka,bo mamy wizytę u neurologa(pisałam na odpowiednim wątku) i może to przez stres?Ale przy dziecku jestem naprawdę oazą spokoju,aż na mnie dziwne...nie no dziewczyny napiszcie coś co wy myślicie o tym bo mnie ręce opadły...i cycki też :-(