reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

kłopot..prosze o pomoc..:(

Hej:)
Chciałam sie tylko podzielić dobrą wiadomością..Dzisiaj mój lekarz powiedział ze to co sie dzieje ze mna to jest cud i nieprwdopodobne ze krwiak tak szybko sie wchłania!:)
Z 3cm w ciagu tygodnia zrobil sie o polowe mniejszy i widać juz zarodek!:)
Oczywiscie mam jeszcze zalecone dwa tygodnie "leniuchowania" w domu. Teraz jestem podbudowana i mam nadzieje ze za tydzien juz wcale go nie bedzie!:)
3majcie sie ciepło:)
To super wiadomość - wy też trzymajcie się ciepło w "dwupaku";-) - kibicuję ci mocno.
 
reklama
Kreatorka piszesz,że trudno z seksownej kobiety stać się mamą.Ale przecież mama to nadal kobieta...I nadal może być seksowna.Ja przytyłam w ciąży 26 kilo:szok: A wcale nie czułam się z tym źle.Dbałam o siebie,podobałam się sobie.Nie tylko sobie zresztą:tak: Po ciąży zostało mi 10 kilo i wcale nie czuję się gorzej z tego powodu.Nie jestem teraz brzydką,grubą mamą,ale nadal kobietą,która się podoba.
 
Hej:)
Chciałam sie tylko podzielić dobrą wiadomością..Dzisiaj mój lekarz powiedział ze to co sie dzieje ze mna to jest cud i nieprwdopodobne ze krwiak tak szybko sie wchłania!:)
Z 3cm w ciagu tygodnia zrobil sie o polowe mniejszy i widać juz zarodek!:)
Oczywiscie mam jeszcze zalecone dwa tygodnie "leniuchowania" w domu. Teraz jestem podbudowana i mam nadzieje ze za tydzien juz wcale go nie bedzie!:)
3majcie sie ciepło:)

trzymam mocno kciuki, nie stresuj sie gdyby krwiak się szybko nie wchłaniał, moze to potrwac kilka tygodni - i to tez jest normalne... :tak:
 
Wiam:)
Jestem tutaj nowa:)
Jestem w I trymestrze ciąży... w zasadzie o niej dowiedziałam się nie dawno..
Mam straszny problem dla niektorych z Was może się wydać banalny jednak ja bardzo prosze o wyrozumiałość i pomoc:)
Zawsze dbałam o figure nawet głupie 3kg byly dla mnie wyzwaniem aby dać sobie nieźle w kość..nie wyobrażam sobie tego jak ja bede wyglądać podczas ciąży i po ciąży..podobno ćwiczenia podczas tego stnu sa jak najbardziej wskazane co m.in. powodują szybsze powrócenie do dawnej formy..Mój facet ciągle mnie zapewnia o mojej atrakcyjności to że nadal Go pociągam i ma ochote na sex ze mna..ale ze mna cos sie glupiego dzieje..dziwna blokada nie pozwala Mu nawet dotknąć mojej pupy bo czuje ze to już nie jest ani ładne ani atrakcyjne..
To w jaki sposób kobiety rodzą...te nogi w gorze naciecia krocza i to takie dla mnie jest wszystko nie do przyjecia..ze ja juz w 1 miesiący o niczym innym nie mysle tylko o tym jak wrocic do dawnej formy po porodzie..i wiem ze juz teraz a co mowic pozniej bede miala klopoty z intymnościa aby moj partner mogl mnie oglądać nagą i kochać się ze mna jak dotychczas...
Ta ciąża nie była planowana i wcale nie jestem przygotowana do tego i może dlatego nie moge juz teraz samej siebie zakceptować..niekomu tego nie życze bo to jest naprawde bardzo przykre dla mnie..
To jakie widziałam zdjęcia po porodach i to ile czasu zajmuje na zrzucenie kobiecie tych zbednych kilogramow to wszystko mnie przeraza...
Prosze nie pisac ze sie nie przejmuje dzieckiem bo owszem jest to dla mnie najwazniejsze teraz mimo zaskoczenia niczego nie zaluje..jednak drugim problemem obok prowidłowo rozwijajacej sie ciąży jest moj brak akceptacji siebie..Mimo ze mam jeszcze figure jak wczesniej ja juz nie mam ochoty na zbliżenia ani jakis flirty z moim mężczyzną..czuje sie straszna,brzydka i wogole nie atrakcyjna...Boję sie ze tak zostanie...a mi jest z tym naprawde ciężko bo chcialabym być jak inne kobiety w ciąży..prosze pomóżcie mi jakoś..może ktoraś z Was miała podobny problem..nigdy wczesniej nie myślałam ze w ciązy bede sie tym przejmowaac az tak bardzo i do tego stopnia...:(

Pozdrawiam.

ja uważam że nie potrzebnie teraz o tym myślisz. W ciąży nie koniecznie musisz roztyć się jak wieloryb...u każdego wygląda to indywidualnie.
Ja przez całą ciążę przytyłam nie całe 7 kilo ( więcej ważył mój brzuch). Dzień po porodzie miałam już 9 kilo mniej.
Potem karmiłam piersią niestety tylko dwa miesiące, dłużej nie mogła, ale przyczyniło się to do kolejnego spadku wagi. W rezultacie jestem chudsza niż przed ciążą:)
I wcale się nie odchudzałam. Będąc w ciąży jadałam to na co miałam ochotę i ile chciałam. Takiego luzu nigdy nie miałam.

Z resztą nawet jeśli przytyjesz to dasz radę schudnąć. Moja koleżanka przytyła ponad 20 kilo o w trzy miesiące po porodzie wygląda super. Dużo daje karmienie piersią.

Jeśli chodzi o nacinanie krocza możesz się na to nie zgodzić. z resztą szpitale podobno już od tego odchodzą. Jak jest w praktyce nie wiem. ja miałam cesarkę. Co prawda najpierw 9 godzin męczyłam się naturalnie i za to nienawidzę służby zdrowia...ale za to mam kochanego synka i jestem szczęśliwa:)

szew po cesarce mam tak nisko,że nawet w bikini go nie widać. Teraz tną w szerz nie wzdłuż.

A co do czucia się atrakcyjną. Mi po ciąży zostały rozstępy na brzuchu. Żadne kremy itp nie pomogły. na początku też uważałam, że jestem brzydka i mój mąż napawano tak uważa i takie sobie rzeczy wkręcałam. Potem jednak doszłam do wniosku, że nikt prócz mnie i męża tych rozstępów nie widzi, figurkę mam dobrą więc nie mam co się załamywać.
Z dołka wyciągnął mnie mąż, zabierał na zakupy, do fryzjera. To pomaga!

Też się gdzieś wybierz, kup sobie jakiś fajny ciuszek ciążowy, są świetne ciążowe bluzeczki, czasem mi szkoda, że już w nich nie chodzę.

I głowa do góry.

Dzidzia wszystko Ci wynagrodzi!!!!!!!
 
Witam. Jestem tu nowa, ale chciałam powiedzieć kilka słów odnośnie tego przybierania na wadze w ciąży i samym porodzie. Sama mam córkę którą urodziłam 4 lata temu, była to planowana ciąża ale podobnie jak większość z was okropnie bałam się porodu. Przeczytałam chyba wszystko na ten temat co można było przeczytać. Oglądałam filmy w internecie. Planowałam początkowo poród ze znieczuleniem, ale jak się okazało lekarka odradziła mi z powodu bardzo dużej dzidzi (mała ważyła po urodzeniu 4100), powiedziała że przy dużych dzidziach w czasie podania znieczulenia akcja porodowa może ustąpić i będzie problem. Później myślałam o cc ale uznałam że tyle kobiet rodziło więc dlaczego ja am nie urodzić. W końcu skończyło się na naturalnym porodzie, którego żałuje do dzisiejszego dnia. Był to najgorszy dzień w moim życiu, ale pewnie dlatego że mam małą odporność na ból. Próba podjęcia współżycia po takim porodzie też była koszmarna, ale udało się i teraz mam zamiar starać się o kolejne dziecko ale tym razem ciąża zakończy się cc. Co do przybierania na wadze to powiem tylko tyle że ja przytyłam 30 kg i wcale nie czułam się z tym źle, nie czułam tej masy. Bardzo szybko zresztą pozbyłam się tych kg zaraz po porodzie. Nie pozostał mi ani jeden gram. Nie ma się co tym martwić. Pozdrawiam i życzę samych wspaniałych wrażeń.
 
Witam. Jestem tu nowa, ale chciałam powiedzieć kilka słów odnośnie tego przybierania na wadze w ciąży i samym porodzie. Sama mam córkę którą urodziłam 4 lata temu, była to planowana ciąża ale podobnie jak większość z was okropnie bałam się porodu. Przeczytałam chyba wszystko na ten temat co można było przeczytać. Oglądałam filmy w internecie. Planowałam początkowo poród ze znieczuleniem, ale jak się okazało lekarka odradziła mi z powodu bardzo dużej dzidzi (mała ważyła po urodzeniu 4100), powiedziała że przy dużych dzidziach w czasie podania znieczulenia akcja porodowa może ustąpić i będzie problem. Później myślałam o cc ale uznałam że tyle kobiet rodziło więc dlaczego ja am nie urodzić. W końcu skończyło się na naturalnym porodzie, którego żałuje do dzisiejszego dnia. Był to najgorszy dzień w moim życiu, ale pewnie dlatego że mam małą odporność na ból. Próba podjęcia współżycia po takim porodzie też była koszmarna, ale udało się i teraz mam zamiar starać się o kolejne dziecko ale tym razem ciąża zakończy się cc. Co do przybierania na wadze to powiem tylko tyle że ja przytyłam 30 kg i wcale nie czułam się z tym źle, nie czułam tej masy. Bardzo szybko zresztą pozbyłam się tych kg zaraz po porodzie. Nie pozostał mi ani jeden gram. Nie ma się co tym martwić. Pozdrawiam i życzę samych wspaniałych wrażeń.


Szczerze mówiąc dziwi mnie Twoja fascynacja cesarskim cięciem...to naprawdę nie jest takie fajne jak się może wydawać...

Ja miałam cesarkę...fakt że najpierw 9 godzin męczyłam się naturalnie i może przez to byłam tak wykończona ale cesarki też dobrze nie wspominam...

Tak naprawdę fajny był tyko sam moment podania znieczulenia, bo przestało boleć...potem było coraz gorzej...

Po pierwsze podano mi za dużo znieczulenia... anestezjolog coś źle obliczyła i zamiast od pasa w dół znieczuliło mnie po samą szyję... miałam problemy z oddychaniem i co chwila sprawdzano mi czy przypadkiem znieczulenie nie obejmie płuc...
Takie złe wyliczenie ilości znieczulenia podobno często się zdarza...szczególnie że waga w ciąży jest sprawą względną.

Po drugie po cesarce leżałam 12 godzin w sali, w której było okropnie duszno...nie mogłam doprosić się personelu szpitala o szklankę wody ani uchylenie okna...moje rzeczy zostały na sali porodowej i znieczulenie tak długo schodziło, że dopiero po kilku godzinach byłam w stanie ruszać rękoma...

Nie mogłam zobaczyć się z mężem...mimo, że miałam poród rodzinny... Mężowi pokazali pod drzwiami sali operacyjne dziecko i uciekli z nim... Gdy ja miałam wyjechać z sali nie pozwolili mu zostać.

Po 12 godzinach po cesarce "uruchamiają pacjentkę"- tak to nazywają w szpitalach.
Nie ważne o której Cię tną masz tylko 12 godzin odpoczynku... Ja miałam cesarkę o 15.20. Tak więc o 3 w nocy wpadły do mnie pielęgniarki i z krzykiem kazały mi wstawać. Myślałam, że brzuch mi pęknie...nie mogła stać na nogach bo znieczulenie mi nie zeszło. Mimo to zwlekły mnie w łóżka i kazały się myć przy umywalce. Używały tak ie cenzuralnych określeń względem mnie, że masakra. Sformułowania "teraz ważne jest dziecko a nie ty", lub " nikt nic za ciebie robić nie będzie, chciało się dziecka to rusz d***" to chyba standardowe teksty podczas uruchamiania , przynajmniej tak stwierdziłyśmy z koleżankami z sali. Mimo iż jestem osobą która nie da sobie wejść na głowę i potrafię się bronić. Uwierz mi, że panie położne pożałowały swoich tekstów gdy na następny dzień dowiedział się o wszystkim ordynator. Jednak założę się że teraz znów jest tak jak przedtem...

Mimo, że byłam na pół przytomna dali mi dziecko na salę i kazali się nim już samej zajmować. O trzeciej w nocy nawet nie miałam kogo o coś zapytać, bo położne na wszystko tak burczały i się darły że masakra...a przy pierwszym dziecku nie wszystko się wie.

Po cesarce zabraniali mi nosić dziecko na rękach...niby dźwigać nie wolno...ale jak cokolwiek z dzieckiem zrobić jak nie wolno go podnieść?? Gdy któraś pielęgniarka widziała dziecko na rękach wrzeszczała na mnie, że zrobię sobie i dziecku krzywdę ( dziecku bo mogłam w każdej chwili stracić przytomność i opuścić dziecko).

Brzuch bolał bardzo długo..mimo iż goił się ładnie bolał jakiś miesiąc...cały czas leki przeciwbólowe... W szpitali dawali mi ketonal. Ja jestem jednak bardzo odporna na leki przeciwbólowe i ketonal to biorę na ból głowy... Nie mogłam się doprosić jednak o nic innego, aż dopiero ordynator na obchodzie zobaczył, że zwijam się z bólu i zmienił mi lek.
Teraz też czasami boli...
Szew okropnie swędzi...

Oprócz tego lekarz powiedziała mi że kolejna ciąża w najbliższym 1,5 roku zagraża mojemu życiu, bo coś tam z cesarką pokręcili...

Dodam, ze miałam wykupioną położną...jak widać nic nie pomagała... Doszła do wniosku że skoro miałam cesarkę to nic po niej, więc potem nawet na sali poporodowej jej nie było.

Z zazdrością patrzyłam dziewczyny po naturalnych porodach które kilka godzin po porodzie biegły po korytarzach...ja nawet po wyjściu ze szpitala miałam problemy by wstać z krzesła, podnieść się z łóżka i z chodzeniem... i tak podobnie koleżanki po cesarkach.

Owszem zdarzają się fantastyczne cesarki i fantastyczne porody naturalne...ale to loteria...
Żadna klinika i nikt nie zagwarantuję Ci że Twój poród będzie taki jak to sobie zaplanujesz...
Nikt nie sprawi, że po rozcięciu ślad od razu zniknie i blizna nie będzie bolała.
Pewnych rzeczy się nie da przewidzieć.
 
ja mja cesrake bardzo dobrze wspominam.. byla ratunkem na bol jaki towarzyszyl mi na porodowce.. n\ja podnioslam sie z lozka sam przed uplywem 12 godzin bo bardzo chcialm dzidzie zobaczyc.. na nastepny dzien juz byla ze mna i dziecko dodalo mi tyle sil ze przed wyjsciem ze szpitala chodzilam normalnie i wszytsko bylo ok ze mna
 
reklama
Szczerze mówiąc dziwi mnie Twoja fascynacja cesarskim cięciem...to naprawdę nie jest takie fajne jak się może wydawać...

Ja miałam cesarkę...fakt że najpierw 9 godzin męczyłam się naturalnie i może przez to byłam tak wykończona ale cesarki też dobrze nie wspominam...

Tak naprawdę fajny był tyko sam moment podania znieczulenia, bo przestało boleć...potem było coraz gorzej...

Po pierwsze podano mi za dużo znieczulenia... anestezjolog coś źle obliczyła i zamiast od pasa w dół znieczuliło mnie po samą szyję... miałam problemy z oddychaniem i co chwila sprawdzano mi czy przypadkiem znieczulenie nie obejmie płuc...
Takie złe wyliczenie ilości znieczulenia podobno często się zdarza...szczególnie że waga w ciąży jest sprawą względną.

Po drugie po cesarce leżałam 12 godzin w sali, w której było okropnie duszno...nie mogłam doprosić się personelu szpitala o szklankę wody ani uchylenie okna...moje rzeczy zostały na sali porodowej i znieczulenie tak długo schodziło, że dopiero po kilku godzinach byłam w stanie ruszać rękoma...

Nie mogłam zobaczyć się z mężem...mimo, że miałam poród rodzinny... Mężowi pokazali pod drzwiami sali operacyjne dziecko i uciekli z nim... Gdy ja miałam wyjechać z sali nie pozwolili mu zostać.

Po 12 godzinach po cesarce "uruchamiają pacjentkę"- tak to nazywają w szpitalach.
Nie ważne o której Cię tną masz tylko 12 godzin odpoczynku... Ja miałam cesarkę o 15.20. Tak więc o 3 w nocy wpadły do mnie pielęgniarki i z krzykiem kazały mi wstawać. Myślałam, że brzuch mi pęknie...nie mogła stać na nogach bo znieczulenie mi nie zeszło. Mimo to zwlekły mnie w łóżka i kazały się myć przy umywalce. Używały tak ie cenzuralnych określeń względem mnie, że masakra. Sformułowania "teraz ważne jest dziecko a nie ty", lub " nikt nic za ciebie robić nie będzie, chciało się dziecka to rusz d***" to chyba standardowe teksty podczas uruchamiania , przynajmniej tak stwierdziłyśmy z koleżankami z sali. Mimo iż jestem osobą która nie da sobie wejść na głowę i potrafię się bronić. Uwierz mi, że panie położne pożałowały swoich tekstów gdy na następny dzień dowiedział się o wszystkim ordynator. Jednak założę się że teraz znów jest tak jak przedtem...

Mimo, że byłam na pół przytomna dali mi dziecko na salę i kazali się nim już samej zajmować. O trzeciej w nocy nawet nie miałam kogo o coś zapytać, bo położne na wszystko tak burczały i się darły że masakra...a przy pierwszym dziecku nie wszystko się wie.

Po cesarce zabraniali mi nosić dziecko na rękach...niby dźwigać nie wolno...ale jak cokolwiek z dzieckiem zrobić jak nie wolno go podnieść?? Gdy któraś pielęgniarka widziała dziecko na rękach wrzeszczała na mnie, że zrobię sobie i dziecku krzywdę ( dziecku bo mogłam w każdej chwili stracić przytomność i opuścić dziecko).

Brzuch bolał bardzo długo..mimo iż goił się ładnie bolał jakiś miesiąc...cały czas leki przeciwbólowe... W szpitali dawali mi ketonal. Ja jestem jednak bardzo odporna na leki przeciwbólowe i ketonal to biorę na ból głowy... Nie mogłam się doprosić jednak o nic innego, aż dopiero ordynator na obchodzie zobaczył, że zwijam się z bólu i zmienił mi lek.
Teraz też czasami boli...
Szew okropnie swędzi...

Oprócz tego lekarz powiedziała mi że kolejna ciąża w najbliższym 1,5 roku zagraża mojemu życiu, bo coś tam z cesarką pokręcili...

Dodam, ze miałam wykupioną położną...jak widać nic nie pomagała... Doszła do wniosku że skoro miałam cesarkę to nic po niej, więc potem nawet na sali poporodowej jej nie było.

Z zazdrością patrzyłam dziewczyny po naturalnych porodach które kilka godzin po porodzie biegły po korytarzach...ja nawet po wyjściu ze szpitala miałam problemy by wstać z krzesła, podnieść się z łóżka i z chodzeniem... i tak podobnie koleżanki po cesarkach.

Owszem zdarzają się fantastyczne cesarki i fantastyczne porody naturalne...ale to loteria...
Żadna klinika i nikt nie zagwarantuję Ci że Twój poród będzie taki jak to sobie zaplanujesz...
Nikt nie sprawi, że po rozcięciu ślad od razu zniknie i blizna nie będzie bolała.
Pewnych rzeczy się nie da przewidzieć.

Piszesz że bardzo bolał cię brzuch, to pomyśl jak bolałoby cię kroczę po naturalnym porodzie, gdybyś popękała. Na tyłku usiąść nie mogłam przez 2 miesiące i nie pisz mi że to nic z porównaniem z twoim bólem. Znam osoby które rodziły naturalnie i miały cc. Każda z nich potwierdza to co ja napisałam. Zresztą moja mama też rodziła 5 krotnie, 4 porody miała naturalne, a piąty odbył się przez cc. Powiedziała że nie można porównywać tych bóli naturalnego porodu z cc. Bo po cc to nic w porównaniu z rozerwaną szyjką i kroczem. Szkoda tylko że powiedział mi to po moim porodzie, a nie przed.
 
Do góry