Dziewczyny nie możecie się głodzić, najważniejsze są regularne posiłki.
Gabryśka nie możesz "olać obiadu bo jesteś na diecie".
Każdy posiłek jest ważny - śniadanie obiad kolacja (najlepiej lekka i najpóźniej do 19-20). Do tego małe drugie śniadanie i podwieczorek.
Ważne jest nie dopuszczać do głodu, dlatego przerwy między posiłkami nie mogą być za długie, bo wtedy to można zjeść konia z kopytami a i tak będzie mało.
Ja właściwie gotowej diety nie stosowałam, tylko ograniczanie kalorii i tak przez jakieś 4 miesiące pilnowałam żeby to było około 1200 kcal dziennie, potem stopniowo zwiększyłam.
Całkowicie zrezygnowałam ze słodyczy, jedyne na co sobie pozwalałam to batoniki musli, przestałam słodzić, piłam tylko wodę, zieloną herbatę i 1 kawę dziennie.
Ograniczyłam tłuszcz do minimum, mleko odtłuszczone (2%, bo mniej nie ma żadnych wartości odżywczych), odstawiłam śmietanę (zastąpiłam jogurtem), majonez, sosy.
Mięso tylko gotowane, ewentualnie duszone lub grillowane bez tłuszczu ( i bez żadnych panierek).
Z ziemniaków nie trzeba rezygnować, bo same nie są kaloryczne, tylko biały ryż zastąpiłam brązowym.
Oczywiście pieczywo ciemne najlepiej wieloziarniste.
Nie powiem, że było lekko. Najgorzej na początku, a potem już się przyzwyczaiłam.
Schudłam 12 kg tak gdzieś przez 6 miesięcy.
Przez rok waga stała w miejscu mimo, że wróciłam do całkiem normalnego jedzenia.
Jednak przez zimę zbytnio sobie pofolgowałam, bo wróciło mi tak ze 2-3 kg. No nie jest to żadna tragedia, ale pilnować się muszę co by nie przybrać więcej.
Ja na początku nie ćwiczyłam wcale. Zawsze bylam typem leniwca i ciężko mi było. Dla mnie sama dieta była nie lada wyzwaniem. Dopiero po jakimś czasie zaczęłam zumbować i robić 8 abs.
Ostatnio przerzucilam się na Chodakowską, ale na razie nie mam czasu i chyba dopiero na jesień wrócę do ćwiczeń.
Dziewczyny nie martwcie się, powoli zgubicie kilogramy. Najważniejsze, że chcecie coś robić :-)