reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

L u t y 2 0 1 1 - nasz wątek codzienny

Pustkowie się zrobiło.
Gosia, zawsze Margoz byłą pierwsza, ale dziś dołączyła do mam pracujących.
Za Margoz i wszystkie pracujące mamy trzymam kciuki. W czwartek do Was dołączam :-( Dziś mi się praca całą noc śniła. Strasznie to wszystko przeżywam.
 
reklama
No to powodzenia mamuśki kochane.

Rachell oj, nie dziwię Ci się, że to przeżywasz. Siostra mnie pocieszyła, że tylko na początku jest trudno, potem człowiek się przyzwyczaja.

Margoz tak w ogóle to współczuję Ci tych długich godzin w pracy.
 
Polis - wszystkiego dobrego, szczęścia i miłości z okazji 2-giej rocznicy ślubu :)

u nas nocka do du.. pobudek na mleko 3 plus 3 pobudki na przytulenie ;-/ do tego pokłócona jestem od soboty z R i ta noc mnie wykończyła Mały od samego rana skrzeczy a ja już dostaję ku.... <mocna cenzura> :(:( dziś jak nic odejdę od zmysłów :( ehh
 
Noooo w końcu jakaś przyjemna pogoda do spacerowania, a nie duchota i patelnia ;) Jak tylko Olo zakończy drzemkę i zje śniadanko wyruszamy w drogę ;)

Mamy, czy Wasze dzieci też próbują Was troszkę terroryzować? Olek ostatnio, jak coś jest nie po jego myśli, to nie płacze, tylko cwaniak oddech wstrzymuje i tak jakoś dziwnie krzyczy. Robi się przy tym cały czerwony na buzi, a całe przedstawienie kończy się kaszlem, jak nie reaguje to jest powtórka. Jak dam mu to co chce, to oczywiście w moment zachowuje się normalnie. Próbuje to ignorować, coby mu nie pokazywać, że takie zachowanie działa, ale czasami się nie da. Macie jakieś sposoby na takie zachowanie? Aż się boję pomyśleć, co będzie za 2 czy 3 lata jak teraz ma takie sposoby...
 
witam się z rana ,
my dziś wstałyśmy po 8 ale miałam pobudki jak nigdy ok 3-4 i 6 na mleko . wole wstawać o 7 a ich nie mieć .

Co do mam pracujących ,to trzymam kciuki . Ja jako ,jedna z nieliczny będę stała na posterunku BB bo nigdzie się nie wybieram .
 
Witam się!

Gosia - super że Twój Kubuś zaczyna się rozkręcać ;) teraz już z górki będzie!

odnośnie finansów to nawet nie mówcie :( my nie zarabiamy może jakoś strasznie dużo ale mało też nie (są osoby które mają mniejsze pensje) ale zawsze starcza nam na styk, przy czym mamy na kartach i debetach łącznie 7500 długu i za nic nie możemy z tego wyjść :( każda nadwyżka kasy po prostu znika, i ciągle coś wypada że dochodzą dodatkowe wydatki... zastanawiam się teraz czy był sens jechać na wczasy, wcale nie było jakoś rewelacyjnie a poszło tyle kasy... 700zł na noclegi i 500 na paliwo, gdybyśmy zostali w domu to tu na miejscu moglibyśmy tak samo jeździć nad jezioro czy na basen czy chodzić w góry no i trochę kasy by w końcu zostało... przynajmniej moglibyśmy sobie jakieś ciuchy kupić bo chodzimy po kilka lat w tych samych :(

pogodziłam się z mężem, tzn w sobotę jak była w pracy to wyjaśniłam mu w kilku smsach o co mi chodziło i o co mam żal do niego. On coś tam się jeszcze poburzył, ze ja taka i taka, potem jak przyszłam z pracy to dalej się do siebie nie odzywaliśmy, w końcu dozło do tego że przyszedł do mnie się przytulić ale nie sam z siebie tylko ja poszłam do sypialni, leżałam z małą w łóżku i mu wysłałam smsem smutną buźkę to przyszedł. Potem już zaczęliśmy normalnie gadać i było OK, nie rozmawialiśmy o problemie. My tak niestety mamy że jak się pokłócimy to nie potrafimy się dogadać... przeważnie robimy to przez smsy bo jak gadamy normalnie to kończy się wielkim wściekiem mojego męża i tym że odpycha mnie i każe mi się zamknąć itp... smutne to :( ja zresztą też się wkurzam ale jak tu się nie wkurzać jak mu tłumaczę dlaczego jest mi przykro itp a on się wścieka że wymyślam i robię sceny a w ogóle nie słucha i nie chce wiedzieć o co mi chodzi :( z góry zakłada że to wszystko moje urojone problemy no bo on przecież jest idealny. To mnie bardzo boli że on tak mnie traktuje, ale do niego to nie dociera i nigdy nie dotrze choćbym nie wiem jak mu to tłumaczyła...
Potem byłam na panieńskim, odprężyłam się, pobawiłam, napiłam się solidnie, potem w niedzielę zdychałam w łóżku a mąż zajmował się małą i przynosił mi co tylko potrzebowałam. Już było miło i normalnie. Więc OK. Acha, jak byłam w tej pracy w sobotę to umył okno balkonowe :p klękajcie narody!!!
teraz pewnie znów przez jakiś czas będzie lepiej, pomoże mi czasem albo zwróci uwagę na moją pracę, ale pewnie za jakiś czas mu minie i poprzestanie na siedzeniu na kanapie z pilotami i kompem i znów w końcu nie wytrzymam i będzie awantura i tak w kółko... ale my już tak mamy po prostu... no ale generalnie mój mąż jest naprawdę fajny, idealnie być nie może więc akceptuję go takiego jaki jest i tłumaczę sobie że mu gdzieś po prostu rozum znika w tych naszych kłótniach i tyle...
a u nas na pewno żadne szlabany, fochy, skracanie smyczy itp nie zdały by egzaminu bo po nim takie coś spływa jak po kaczce, mógłby tydzień ze mną nie gadać i nie ruszyłoby go to, a ja nie mam ochoty przez tydzień się z nim mijać w mieszkaniu i nie gadać więc zawsze jakoś dążę do porozumienia, odpuszczam i potem jest już dobrze...
jesteśmy razem 8 lat a po ślubie 3, przeszliśmy razem dużo, mieliśmy najróżniejsze problemy i przeciwności losu i wszystko udało nam się pokonać i w sumie jest naprawdę dobrze i jesteśmy szczęśliwi
 
Witam się!

Gosia - super że Twój Kubuś zaczyna się rozkręcać ;) teraz już z górki będzie!

odnośnie finansów to nawet nie mówcie :( my nie zarabiamy może jakoś strasznie dużo ale mało też nie (są osoby które mają mniejsze pensje) ale zawsze starcza nam na styk, przy czym mamy na kartach i debetach łącznie 7500 długu i za nic nie możemy z tego wyjść :( każda nadwyżka kasy po prostu znika, i ciągle coś wypada że dochodzą dodatkowe wydatki... zastanawiam się teraz czy był sens jechać na wczasy, wcale nie było jakoś rewelacyjnie a poszło tyle kasy... 700zł na noclegi i 500 na paliwo, gdybyśmy zostali w domu to tu na miejscu moglibyśmy tak samo jeździć nad jezioro czy na basen czy chodzić w góry no i trochę kasy by w końcu zostało... przynajmniej moglibyśmy sobie jakieś ciuchy kupić bo chodzimy po kilka lat w tych samych :(

pogodziłam się z mężem, tzn w sobotę jak była w pracy to wyjaśniłam mu w kilku smsach o co mi chodziło i o co mam żal do niego. On coś tam się jeszcze poburzył, ze ja taka i taka, potem jak przyszłam z pracy to dalej się do siebie nie odzywaliśmy, w końcu dozło do tego że przyszedł do mnie się przytulić ale nie sam z siebie tylko ja poszłam do sypialni, leżałam z małą w łóżku i mu wysłałam smsem smutną buźkę to przyszedł. Potem już zaczęliśmy normalnie gadać i było OK, nie rozmawialiśmy o problemie. My tak niestety mamy że jak się pokłócimy to nie potrafimy się dogadać... przeważnie robimy to przez smsy bo jak gadamy normalnie to kończy się wielkim wściekiem mojego męża i tym że odpycha mnie i każe mi się zamknąć itp... smutne to :( ja zresztą też się wkurzam ale jak tu się nie wkurzać jak mu tłumaczę dlaczego jest mi przykro itp a on się wścieka że wymyślam i robię sceny a w ogóle nie słucha i nie chce wiedzieć o co mi chodzi :( z góry zakłada że to wszystko moje urojone problemy no bo on przecież jest idealny. To mnie bardzo boli że on tak mnie traktuje, ale do niego to nie dociera i nigdy nie dotrze choćbym nie wiem jak mu to tłumaczyła...
Potem byłam na panieńskim, odprężyłam się, pobawiłam, napiłam się solidnie, potem w niedzielę zdychałam w łóżku a mąż zajmował się małą i przynosił mi co tylko potrzebowałam. Już było miło i normalnie. Więc OK. Acha, jak byłam w tej pracy w sobotę to umył okno balkonowe :p klękajcie narody!!!
teraz pewnie znów przez jakiś czas będzie lepiej, pomoże mi czasem albo zwróci uwagę na moją pracę, ale pewnie za jakiś czas mu minie i poprzestanie na siedzeniu na kanapie z pilotami i kompem i znów w końcu nie wytrzymam i będzie awantura i tak w kółko... ale my już tak mamy po prostu... no ale generalnie mój mąż jest naprawdę fajny, idealnie być nie może więc akceptuję go takiego jaki jest i tłumaczę sobie że mu gdzieś po prostu rozum znika w tych naszych kłótniach i tyle...
a u nas na pewno żadne szlabany, fochy, skracanie smyczy itp nie zdały by egzaminu bo po nim takie coś spływa jak po kaczce, mógłby tydzień ze mną nie gadać i nie ruszyłoby go to, a ja nie mam ochoty przez tydzień się z nim mijać w mieszkaniu i nie gadać więc zawsze jakoś dążę do porozumienia, odpuszczam i potem jest już dobrze...
jesteśmy razem 8 lat a po ślubie 3, przeszliśmy razem dużo, mieliśmy najróżniejsze problemy i przeciwności losu i wszystko udało nam się pokonać i w sumie jest naprawdę dobrze i jesteśmy szczęśliwi

Olga i każda z Nas o tym wie . Bo każdy związek jest inny ,na każdego faceta jest inny ''myk'' i każda z nas ma inne charaktery . Ja myślę że po 8 latach razem to sama wiesz doskonale jak go ''podejść '' . Ja wychodzę z założenia że nie ma co słuchać ''dobrych'' rad ,bo to się zawsze kończy źle .

Przykład :
mojej mamy koleżanka -staż ślubu ok 20 lat , zawsze krytykowała że jak moja matula może tak pozwolić się traktować mojemu ojczymowi itp Ona tego nie rozumiała bo jej mąż był idealny ,nawet z nią po majtki chodził , wszystko robili razem itp . Ona zawsze mówiła głośno że jak by ją zdradził to by go zostawiła ,nie wybaczyła itp . Dwa lata temu facet się nagle spakował , powiedział jej że poznał 15 letnią dziewczynę,kocha ją i się do niej wyprowadza . Wypłacił z kąta ich wszystkie pieniądze jakie oszczędzali prze lata , założył z tamtą jakąś działalność komputerową ,bo zwolnił się z pracy . Po jakiś 4-5 miesiącach wrócił potulny jak baranek że chce znów z nią bym ,ona go przyjeła . O i wrócił z psem którego kupił z kochanicą . Pomieszkał z żoną pare miesięcy przez które jezdził i tak do tamtej ,znów sie do niej wyprowadził . Pomieszkał z nią z miesiąc i wrócił znów do żony . Mieszkają razem do tej pory ,ale jak im się teraz układa to nie wiem bo trochę się kontakty pourywały .

Wniosek : Nie ma co za bardzo komuś radzić i unosić głowę do góry bo nigdy nie wiemy co nas może spotkać .


pozdrawiam ;)
 
cześć
u nas noc maskara... nie mam mocy...
olga najwazniejsze byście umieli i chcieli być razem :) a zawsze jest tak, że ktoraś strona w konflikcie musi ustąpić... no i mówią, że ustepuje ta strona, która bardzoej kocha... i chyba coś w tym jest ;)
 
hej- podczytałam was troszkę - ale ostatnio brak mi na to czasu, o pisaniu nie wspomnę - czasem zajrze obejrzę fotki- ale tez ich ostatnio mało:(

a wszystko dlatego, że wróciłam do pracy- już tydzień za mną - w zeszłym Vikunią zajmował się tato- poświęcił na to tydzień urlopu - okazał się naprawde fajnym tatą - ale jako mąż tez mnie zbyt często ostatnio wkurza- może za długo był w domu- bo dzis znów się kochamy :p - od dzis małej pilnuje ciocia- Mila :) - ojojoj...jak to będzie.....praca o tyle fajna że robie co innego niz do tej pory ...ale sama nie wiem co z tego będzie- niby warunki finansowe te same- ale premia uznaniowa - a do tej pory była wyliczaną wg jasnych zasad wartoscią - zobaczymy jakie bedzie uzanie szefa - heheh- oby nie okazało się , że po miesiącu zmusi mnie do szukania pracki;)
...mała słodka- coraz starsza , mądrzejsza, a właściwie przemądrzała się robi - pisałam kiedys ,że ucze ja bobomigów- i potrafi juz pokazac pierwszy znak - mleko- faktycznie zdarzylo sie jej pokazać i potem z chęcia wypijała mleko- mąż się z tego smieje- ja ucze kolejnych znaków- dodam, że umie juz kosikosi, jaka duża , czasem papa i czesc jej wychodzi - a w kapieli pokazuje jak myje brzuszek- tego ją już tatko nauczył podczas swojego nińkowania:-) - co dzień ja basenował na balkonie:)... coraz częściej gaduli po swojemu (viki)- ale pomału zaczynam odróżniac to gadulenie i widzę pewne zależności pomiędzy wydawanym dźwiękiem a ochotą - najgorsze dźwieki są oczywiście jak ochoty nie spełniam:) - no to sie rozpisałam ....na koniec napiszę ,że zaliczyłam narty wodne - tyle startów ile lądowań ;-) - i w efekcie czuje dziś każdy miesięń - okazuje sie ,że jednak ich troche mam :-) pozdrawiam Was serdecznie i ślę buziaki dla maluchów :-)
 
reklama
Hej!!!
Sylviena ja mam też małego terrorystę. Tyle tylko, że płaczem wymusza a raczej krzykiem. Teraz to w ogóle maruda mała jest, no ale katar ma okropny więc go trochę tym tłumaczę.

I muszę się pochwalić!! Igor od wczoraj robi "papa"!!! Tydzień szkolenia i załapał. :-)Teraz ćwiczymy "bawo,bawo". Zobaczymy jak będzie

Vickiigus nareszcie się odezwałaś. Ciekawa byłam co u Was. Powodzenia w takim razie w pracy.
 
Do góry