oj hormony to szaleją. Ja wczoraj dostałam ten nowy telefon i byłam sama w domu. Chciałam się nim pobawić i nie mogłam głupiej klapki otworzyć, żeby kartę SIM włożyć. Tak się wnerwiałam bo nie chciałam od razu czegoś urwać, zaczęłam ryczeć i z płaczem do męża dzwoniłam. On sie smiał, że to nie jest powod do ryku, a dla mnie był. Dzisiaj się sama z tego śmieje, że taka kaleka ze mnie, że głupiej kalpki nie mogłam otworzyć i ryczałam no ale to przeciez hormony))
Ja to współczuję mojemu mężowi bo przyszedł z pracy i położył spodnie nie tam gdzie trzeba i tak mnie to zezłościło że o mało nie podarłam tych spodni i rzuciłam je z nerwów na środek pokoju i też się rozryczałam. Matt zrobił oczy jak 5 zł i leci mnie uspokoić a ja jeszcze gorzej w furię wpadamO masakra
Ojj widzę Dziewczyny, że nie jestem sama... mojemu mężowi też się dostaje za byle co, czasem leci z pracy na chwilę jak słyszy w słuchawce że płaczę bo coś mi nie wychodzi... o rety co te hormony z nami wyprawiają? :-)
O masakra
hahaha teraz to się z tego śmieję ale jak to się dzieje to wcale do śmiechu nie jest:/ Najgorsze jest to że ja widzę co się ze mną dzieje ale za nic w świecie nie potrafię tego powstrzymać
Wyszło, że mam szyjkę skróconą i rozwarcie na 1 palec. Z tego co powiedziała lekarka, nie trzeba będzie wywoływać raczej porodu, raczej samo się zacznie. No, ale zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce. U polskich lekarzy mam termin 29.01(jak w suwaczku), a u irlandzkich 2.02.11. Zobaczymy, kto jest bliżej prawdy.
ale za chwilę myślę sobie z kolei że jakbym mu się taka jędzowata nie podobała to by ze mną nie był nie??