Przepraszam, ze sie nie odzywalam ale musialam dojsc do siebie. Urodzilam 23.06.2009 o godzinie 8.37. Jest synek wazy 3200g i mierzy 53 cm. Konradek jest slodziutki – pozniej wkleje zdjecie to sobie będziecie mogly go zobaczyc. Porod był bardzo bolesny. Naszczescie polozna Magda to aniol i bardzo mi pomogla, bez niej w zyciu bym nie urodzila. Skurcze zaczely się w poniedziałek o 20stej i wychodzil ze mnie sluz z krwia. Zadzwonilam do poloznej i powiedziala, ze mam duzo chodzic i isc pod prysznic i obserwowac jak będą co 5 minut to jedziemy. O 3 w nocy skurcze były co 3min i trwaly 40sek zadzwonilam do poloznej kazala jechac. Na izbie okazalo się, ze rozwarcia nie ma tylko ta opuszka ale przyjeli mnie na porodowke ze wzgledu na regulrne skurcze i to plamienie. Polzna Magda była przy mnie caly czas. Rozmawiala ze mna, wspierala, masowala plecy. Zrobila mi masaz szyjki i rozwarcie skoczylo do 2cm a o 6.20 pekl mi pecherz i wtedy się zaczelo. Skurcze były już nie do wytrzymania o 7 dostalam Dolargan. To jest lek przeciwbolowy narkotyczny ale bol się nie zmniejszyl tylko nasilil ale za to bardzo przyspieszyl mi porod, bo po 1,5h już mialam pelne rozwarcie (z 2cm) i 7 min były skurcze parte – one wogole nie bola. Boli tylko jak dzidzi jest przy kroczu – mialam naciecie – czulam je ale nie bolalo, bo było robione w skurczu. Szycie tez nie boli, bo dostalam znieczulenie w krocze. Po porodzie w szpitalu szybko doszlam do siebie i 25.06 wrocilam z Konradkiem do domu. Wieczorem dostalam nawal pokarmu z którym sobie nie poradzilam i wyklulo się zapalenie piersi – boli jeszcze bardziej niż porod. Musialam sciagac pokarm a bol był taki, ze wogole nie moglam reki podniesc a co dopiero dotknac piers – koszmar. Do tego cos mi się zaczelo babrac w kroczu i mnie coraz mocniej bolalo. Maly plakal z glodu a ja jak mu podalam piers to wylam z bolu. W nocy dzwonilam do lekarza bo mialam goraczke i kazal malemu dac sztuczne mleko a ja wiezlam apap i cieple oklady na piersi i sciaganie mleka. W sobote wszystko się unormowalo – zpalenie się cofnelo i zaczelam sciagac mleko laktatorem i powoli przystawiac malego. Na krocze dostalam sprey do psikania octenisept i mi pomogl – wczoraj polozna sciagla mi szwy i dzisiaj już jest ok. W sobote jak na zlosc zaczela mi wychodzic osemka i nie moglam nic jesc ale w poniedziałek poszlam do wyrwania i teraz już jest ok. Dzisiaj już czuje się lepiej - nic mnie nie boli. Jestem jeszcze zmeczona i bardzo spiaca, bo w nocy maly nie chce spac ale mama mi bardzo pomaga. Nie zdazylam przeczytac waszysch postow i nie wiem co u was dziewczyny ale obiecuje, ze w wolnej chwili powoli będę nadrabiac zaleglosci. Przeczytalam tylko info o stanie zdrowia Syli. Bardzo się zmartwilam, az się poplakalam. SYLA – zycze Ci aby wszystko było ok. Wierze, ze donosisz ciaze i urodzisz sliczna zdrowa coreczke. Nie poddawaj się!!! Jestes dzielna i dasz rade!!! My wszystkie w Ciebie wierzymy i w Wikusie!!!! Na pewno będzie dobrze – nie ma innej opcji!!!!!!Będę konczyc dziewczyny. Jak będę miala chwilke tak jak dzis to obiecuje wskocze na forum i nadrobie zaleglosci. Sciskam Was mocniutko i Wasze kochane babelki, które niedlugo dolacza do mojego Konradka. Oby o czasie!!