reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Lipcowe mamy 2021

Gratulacje:).

U mnie jeszcze 10 dni do terminu, druga ciąża, niby powinno się szybciej zacząć i mały ma być większy od siostry, ale na ostatnim usg (37 tydzień) orientacyjnie ważył 2800 g. To nie wydaje mi się że tak szybko nabierze wagi. Córka 3 lata temu urodzila się z wagą 3440[emoji3590].

Ja czuję się dobrze, 2 prysznice dziennie w tych upałach i do przodu.

Trzymam kciuki za Wasze maleństwa!!
 
reklama
Kurczę, a ja chyba przejadę się dzisiaj do szpitala. Od wczoraj łazienka jest moim dobrym kumplem i jelita pracują mi jak szalone, a dzisiaj po 10:00 dopadły mnie mocniejsze bóle krzyża, no i brzucha. Myślałam, że to od jelit (bo umiejscowione tak wysoko), ale nie - rozlewają się powoli po całej długości. Brzuch twardy, młoda wywija jak zwykle. Położna dała mi cynk, żeby poczekać jeszcze trochę, czy zaczną schodzić niżej, bliżej podbrzusza, albo staną się trudne do wytrzymania.
 
Kurczę, a ja chyba przejadę się dzisiaj do szpitala. Od wczoraj łazienka jest moim dobrym kumplem i jelita pracują mi jak szalone, a dzisiaj po 10:00 dopadły mnie mocniejsze bóle krzyża, no i brzucha. Myślałam, że to od jelit (bo umiejscowione tak wysoko), ale nie - rozlewają się powoli po całej długości. Brzuch twardy, młoda wywija jak zwykle. Położna dała mi cynk, żeby poczekać jeszcze trochę, czy zaczną schodzić niżej, bliżej podbrzusza, albo staną się trudne do wytrzymania.
Jak jesteś niepewna to lepiej zawsze jechać sprawdzić a jak się coś dowiesz to daj znać 😄,ja teraz codziennie mam bóle i nasilają się po ciepłym prysznicu ale to jeszcze nie te raczej a już bym chciała być po 🙈
 
Jak jesteś niepewna to lepiej zawsze jechać sprawdzić a jak się coś dowiesz to daj znać 😄,ja teraz codziennie mam bóle i nasilają się po ciepłym prysznicu ale to jeszcze nie te raczej a już bym chciała być po 🙈
Pojadę na pewno, bo powoli, ale skutecznie wszystko mi się nasila, a jestem i tak już 4 dni po terminie 😂 Zmiana pozycji ani prysznic nie pomaga, ale wciąż uznaję te odczucia za znośne. Jedyne co, to wyklinam dziedziczny brak odczuwania skurczy jako takich, bo ni hu hu nie jestem w stanie wyliczać częstotliwości ich trwania. Zobaczymy, może uda mi się wytrzymać do 19:00,az mąż wróci z pracy. Jak nie, to biorę teścia na przejażdżkę życia. Niby jestem po terminie, ale też nie chcę za długo obijać się na porodówce 😅
 
Pojadę na pewno, bo powoli, ale skutecznie wszystko mi się nasila, a jestem i tak już 4 dni po terminie 😂 Zmiana pozycji ani prysznic nie pomaga, ale wciąż uznaję te odczucia za znośne. Jedyne co, to wyklinam dziedziczny brak odczuwania skurczy jako takich, bo ni hu hu nie jestem w stanie wyliczać częstotliwości ich trwania. Zobaczymy, może uda mi się wytrzymać do 19:00,az mąż wróci z pracy. Jak nie, to biorę teścia na przejażdżkę życia. Niby jestem po terminie, ale też nie chcę za długo obijać się na porodówce 😅
To trzymam kciuki żeby to było to i żeby szybko poszło 😂i daj znać później 🥰
 
No i po badaniach i generalnie... Na dwoje babka wróżyła 😂 Rozwarcie powiększone, szyjka gotowa do akcji, w połowie ktg zaczęły się mocniejsze skurcze, które trwają do teraz, ale już kilka razy to przerabiałam. Werdykt jest taki, że mogę zacząć zabawę w ciągu kilku godzin, ale gdyby młoda znów się rozmyśliła, to w czwartek rano mam się stawić na patologii ciąży. Także czekam, ogarniam porządną kolację i siadam z książką.
 
Pozdrowienia z sali przedporodowej!
Pojawiłam się w szpitalu przed 3:00 i najwidoczniej był to błąd. Personel na Izbie Przyjęć, poza jedną pielęgniarką, potraktował mnie jak ostatnią ścierę... Ale do rzeczy.
Przed 23:00 odszedł mi czop: wielka, krwistoczerwona gruda, która wyglądała jak wątróbka. Po jego wypadnięcie cały czas plamiłam, a bóle krzyżowe, które miałam przez cały dzień, bardzo się nasiliły. Po 3 godzinach, wg sugestii znajomej położnej, pojawiłam się w szpitalu, tym bardziej, że i tak miałam przyjechać tu o 8:00 ze skierowaniem wystawionym przez ich lekarza, ponieważ wybił mi 41tc.
Baba na Izbie Przyjęć od progu była napastliwa. Jak mantrę powtarzała "Co ile skurcze?" i nie przyjmowała do wiadomości, że moje skurcze widzę tylko na ktg, bo ich nie czuję, a ból krzyża trwa u mnie długimi ciągami - potwierdzały to różne pielęgniarki i lekarze, ale u niej to nie przeszło. "My ty przyjmujemy tylko ze skurczami!". Moje skierowanie na patologię miała gdzieś, bo wg niej liczyła się tylko data wyznaczona z miesiączki, a nie z usg, wg której mój termin porodu byłby na dzisiaj - czyli mam wracać do domu. Bóle krzyża, nasilające się od kilku godzin? " To od wagi, bo pani dużo waży". Na pytanie o to, jak często twardnieje mi brzuch, odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że praktycznie cały czas jest napięty. Oczywiście kłamię, bo przy jej krótkim badaniu wyszło, że "jest miękki jak ciasto". Mam skończyć wymyślać. Z łaską wyszedł do mnie lekarz, po badaniu na samolocie, mimo krwi na rękawiczkach i tego, że dwa dni wcześniej miałam stwierdzone 3cm rozwarcia stwierdził, że tutaj żadnego rozwarcia nie ma. Nie podał mi nawet wagi dziecka, nic. Z łaski pozwolił mi jednak iść na salę przedporodową, bo "z tym skierowaniem to pani i tak pewnie za te parę godzin wróci...". Czułam się jak inruz. Potem reszta papierologii, a w międzyczasie znajoma Położna zadzwoniła zapytać na izbę, jak się sprawy mają i po tym telefonie stosunek wobec mnie trochę się poprawił.

Za to sam oddział ginekologiczno-położniczy to marzenie. Cudowne pielęgniarki i salowe, zarówno z nocnej, jak i z dziennej zmiany. Bardzo pomocne, radosne, ludzkie. Mam nadzieję, że będę tak trafiać już do końca pobytu.
 
reklama
Pozdrowienia z sali przedporodowej!
Pojawiłam się w szpitalu przed 3:00 i najwidoczniej był to błąd. Personel na Izbie Przyjęć, poza jedną pielęgniarką, potraktował mnie jak ostatnią ścierę... Ale do rzeczy.
Przed 23:00 odszedł mi czop: wielka, krwistoczerwona gruda, która wyglądała jak wątróbka. Po jego wypadnięcie cały czas plamiłam, a bóle krzyżowe, które miałam przez cały dzień, bardzo się nasiliły. Po 3 godzinach, wg sugestii znajomej położnej, pojawiłam się w szpitalu, tym bardziej, że i tak miałam przyjechać tu o 8:00 ze skierowaniem wystawionym przez ich lekarza, ponieważ wybił mi 41tc.
Baba na Izbie Przyjęć od progu była napastliwa. Jak mantrę powtarzała "Co ile skurcze?" i nie przyjmowała do wiadomości, że moje skurcze widzę tylko na ktg, bo ich nie czuję, a ból krzyża trwa u mnie długimi ciągami - potwierdzały to różne pielęgniarki i lekarze, ale u niej to nie przeszło. "My ty przyjmujemy tylko ze skurczami!". Moje skierowanie na patologię miała gdzieś, bo wg niej liczyła się tylko data wyznaczona z miesiączki, a nie z usg, wg której mój termin porodu byłby na dzisiaj - czyli mam wracać do domu. Bóle krzyża, nasilające się od kilku godzin? " To od wagi, bo pani dużo waży". Na pytanie o to, jak często twardnieje mi brzuch, odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że praktycznie cały czas jest napięty. Oczywiście kłamię, bo przy jej krótkim badaniu wyszło, że "jest miękki jak ciasto". Mam skończyć wymyślać. Z łaską wyszedł do mnie lekarz, po badaniu na samolocie, mimo krwi na rękawiczkach i tego, że dwa dni wcześniej miałam stwierdzone 3cm rozwarcia stwierdził, że tutaj żadnego rozwarcia nie ma. Nie podał mi nawet wagi dziecka, nic. Z łaski pozwolił mi jednak iść na salę przedporodową, bo "z tym skierowaniem to pani i tak pewnie za te parę godzin wróci...". Czułam się jak inruz. Potem reszta papierologii, a w międzyczasie znajoma Położna zadzwoniła zapytać na izbę, jak się sprawy mają i po tym telefonie stosunek wobec mnie trochę się poprawił.

Za to sam oddział ginekologiczno-położniczy to marzenie. Cudowne pielęgniarki i salowe, zarówno z nocnej, jak i z dziennej zmiany. Bardzo pomocne, radosne, ludzkie. Mam nadzieję, że będę tak trafiać już do końca pobytu.
Kurcze już wiele sytuacji było że u kobiety skurcze przez jakiś czas są nie wyczuwalne a na zapisie się pokazują a i tak będą człowieka traktować jakby sobie wymyślał wszystko ah🙈, ważne że na oddziale już gdzie masz rodzić są super pielęgniarki bo tak to by pewnie oszaleć szło że nie traktują poważnie. Daj potem znać jak sytuacja się rozwija 🥰
 
Do góry