Kasia żyję tą nadzieją,że kiedyś będzie lepiej.
Survivor u nas zasypianie też się popierniczyło

,pól godziny kładzenia sie ,wstawania i przewracania w łóżeczku to jest minimum.Dzisiaj jak już leżał i oczy zamykał K wlazł do pokoju obok i coś tam jadł ,ale drzwi nie mamy więc go mały go widział i dodatkowo do stukanie łyżeczą no i było po spaniu


, a ja już z dobre pół godziny z nim walczyłam.Wkurzyłam się,zabrałam i pojechałam do kota.Ze 2 godz mnie nie było,a co chwila spokoju też mi się należy.Przyjechałam to śpią obydwoje,ale jak wychodziłam to teściowa wkraczała do akcji,więc pewnie było usypianie metodami niedozwolonymi

Mondzi ja bym się chętnie kładla o tej 20,ale zawsze jeszcze jest coś do zrobienia,a i w spokoju mogę poklikać i kończy się na tym,że kładę się ok 23

Ale dzisiaj w dzień nie wytrzymałam i się z małym kimnęłam 2 godz
Kurcze ja chyba mam bez kitu jakiś kyzys

zmęczona jestem,niedospana i brak mi sił na moje dziecko i ogarnianie tego burdelu jaki po sobie zostawia.Normalnie nie nadążam

Przecież jak on leci ,to po kolei wszystko jest rozwalone,gdybym tak na bieżąco nie sprzątała,to chyba bym nie wiedziała za co się zabrać i uciekła gdzie pieprz rośnie:-( No i do tego łazi za mną z miną laleczki chucky i ciągle jęczy,bo nie chcę mu dać czegoś czego nie wolno.JA nie wiem czy on jest taki żywy po prostu,czy jakieś ADHD się ujawnia i skąd on tyle energii bierze

,ale ja wymiękam.

Chodzić już też normalnie prawie nie umie tylko biega,a ja za nim,a później się głupia zastanawiam gdzie się moje jojo podziało,ale to akurat plus całej tej sytuacji.A najlepiej to chętnie bym gdzieś sama się zamelinowała i od tego wszystkiego odpoczęła.
Dobra nie marudzę więcej idę spać.Dobranoc!