reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Lipiec 2008

Ooo......widzę, że i Ciebie, Kamu, dorwal klub wszechwiedzących matek, żon i kochanek:-p Ja nie wiem, czemu w większości kobiet widok ciężarnej budzi niepohamowaną konieczność nastraszenia, skarcenia i wychowania tejże.... ale też to co rusz przerabiam, tyle, że już nabrałam dystansu nieco..zwłaszcza, jak najbardziej światłe rady otrzymuję od niezamężnych, bezdzietnych koleżanek:-p Ostatnio jedna z nich tonem nieznoszącym sprzeciwu oznajmiła mi, że ona nie wyobraża sobie, jak można brać leki w ciąży i dziecko truć (dodam, że chodzi o lek na podtrzymanie, który dziecku nie szkodzi, a raczej pomaga)....inna z kolei postraszyła, że jak tak puchnę i obrączki zdjąć nie mogę to będzie problem przy porodzie (zaowalowana sugestia, że bez amputacji palca się nie obejdzie:-p) no ręce z majtkami opadają:-D Pozostaje przetrzymać i ewentualnie odbić sobie na młodszym pokoleniu strasząc kolejne matki:-p

ja nadal leżę i zdycham po tym cholernym "podtrzymywaczu", ale jeszcze tylko trzy dni brania, a potem przez samą różnicę w samopoczuciu, powinnam mimo wielkiego brzucha czuć się jak nowo narodzona:-) złe samopoczucie jednak ma i dobre strony, mąż lekko spanikował, że jak taka marna jestem, to a nuż wcześniej urodzę i się ostro do roboty z meblami wziął...pół komody już stoi, w kolejny weekend wykańczanie i będzie można zapakować ją gadżetami dla Młodej:-)

U Was też takie lato w pełnym rozkwicie? bo we Wrocławiu 25 stopni, bezchmurne niebo i normalnie nic tylko leżeć na łące, kwitnąć i dzieci w brzuchu hodować:-D
 
reklama
Witam serdecznie, normalnie myślałam że dostanę jakiegoś szału przez weekend - nie miałam Internetu - jak to niewiele do szczęścia potrzeba:-) na szczęście już jestem, zaraz siadam i czytam co straciłam przez te dłuugie trzy dni:zawstydzona/y: buziaki:-D
 
Witam ze słonecznego Krakowa:tak: U mnie na szczęście obeszło się bez "złotych" rad. Wręcz przeciwnie. Wczoraj spotkałam się z koleżanką, która rodziła 1,5 roku temu w tym szpitalu i u tej samej lekarki co prawdopodobnie ja. Koleżanka jest oazą spokoju i głosem zdrowego rozsądku. Rewelacyjnie na mnie działa. Nie upiększa tej całej imprezy (poród itp) ale jednocześnie konkretnie i bez zbędnych horrorystycznych ozdobników mówi co i jak. Wiem, że nie będzie łatwo zarówno w szpitalu jak i potem, no bo przecież macierzyństwo to wielkie wyzwanie ale będzie ok. Jestem nastawiona pozytywnie. Mam inna koleżankę, która strasznie nalega na spotkanie ze mną. Sama rodziła w styczniu ale ja jej unikam jak ognia. To ten typ, co zawsze będzie pokazywał najgorsze strony wszystkiego. Coś w stylu: ja miałam źle, to Ty nie możesz mieć lepiej, a zapewne będziesz mieć gorzej:baffled: brrrrrrrrrrrrr........ Rozmawiałam z nią przez telefon ostatnio. Jak się dowiedziała, że będzie dziewczynka to stwierdziła, że bez sensu bo same dziewuchy się rodzą i ogólnie lepiej mieć chłopaka. Jak się dowiedziała, że mnie nie boli kręgosłup, to była co najmniej negatywnie zaskoczona. Ją już na tym etapie bardzo bolał i jeszcze się przekonam co to znaczy. O ZGROZO:no: Jak najdalej od takich! Tak więc muszę używać wszelkich sposobów coby się wymigać od bezpośredniej konfrontacji. Ale co tam: ja bym sobie nie poradziła? Pozdrawiam słonecznie i zaraz zbieram się na spacerek z brzuchem:-D Miłego dzionka
 
Kamu - nic się nie martw, nie słuchaj...albo słuchaj, przytakuj a rób swoje. Zależy co w przypadku Twojej rodziny działa. Moja mama ostatnio odkryła, dlaczego ze mną się raczej nie kłoci a z moją siostrą non stop. Ja po prostu wysłucham ją, parę razy przytaknę a potem jadę do siebie i robię po swojemu:-):-) mama potem nawet nie pamięta że radziła mi inaczej:-):-D
A szkoła rodzenia jest bardzo potrzebna moim zdaniem, szczególnie mamom po raz pierwszy. Ostatnio w szpitalach, przynajmniej w wawie, wypuszczają mamy z dziećmi już w drugiej dobie do domu, położne z braku czasu nie mają czasu pomagać wszystkim ( za dużo rodzących za mało personelu - sytuacja ostatnio bardzo nagłaśniana ) i myślę, że przydają się info ze szkoły rodzenia jak pielęgnować pępek itp.
Ja dziś do ginki na wizytę, już mam nerwa czy da mi L4 czy będzie robić problem....jestem w bojowym nastroju, nie wyjdę od niej bez zwolnienia!!
 
survivor26, u nas niestety nie jest tak pięknie jak u Was - chodzi o pogodę. jak wiaterek zawieje, to brrr. Ja siedze w pracy, to mi to nie przeszkadza, ale w weekend?:wściekła/y:
pabla27, trzeba być twardym nie miętkim - koniecznie wymuś zwolnienie - przecież nie będziesz sie katować w pracy! Trzymam kciuki!
 
Kamu nie przejmuj się, wszędzie są jakieś "życzliwe" osoby, które wiedzą jak podnieść człowiekowi adrenalinę;-) ja mam sporo koleżanek, które mają dzieci od 7 miesięcy do 2 lat, ogólnie rzecz biorąc są życzliwe i chętnie we wszystkim pomagają, jednak wśród nich panuje czasem taka chora rywalizacja - a ile przytyły w ciąży, jakie duże dzieci urodziły, jak długo karmiły piersią itd. jak tego słucham to nóż się w kieszeni otwiera:no: nie mówię, że wszystkie takie są, ale kilka tak i co ciekawe nie dadzą sobie słowa powiedzieć bo jak mi się urodzi dziecko to zobaczę jak to ciężko:-p przemilczę... po prostu udaję, że nie słyszę;-)
Pabla 27 powodzenia w starciu z ginką - niech moc będzie z Tobą:-)
 
witam wszystkie brzuchatki!
ja nie mam nic do szkoly rodzenia sama nie uczestnicze w zajeciach ale dlatego ze maz nie ma czasu- non stop w pracy a samej jakos mi sie nie chce. Moze sytuacja z czasem sie polepszy to sie gdzies zapisze ale wierzez tez w to ze mimo nie uczeszczania na te zajecia tez sobie poradze z urodzeniem i opieka mojego dzidziusia:tak:
 
hej dziewczynki
sliczny dzionek sie zapowiada ale my z synem niestety w łóżeczku
wczoraj ni z tego ni z owego zabolalo gardlo tak mocno ze ledwo przelykam sline
nocka prawie nie przespana i do tego oczywiśnie brak gorączki tylko 35,9
dzis leze pije mleko z czosnkiem smaruje sie amolem
a jak bedzie zle to jutro do lekarza

co do szkoly rodzenia to niech sobie kazdy gada co chce
ale w tym szpitalu co ja rodze to potrzebne jest zaswiadczenie ze szkoly do porodu rodzinnego, chyba ze lek prowadzacy takie cos wypisze - wiec nawet papierek sie liczy dla samego papierka

nie martwcie sie "mądrymi radami" bo szkoda uszu
a tych straszących zawsze wiecej - taka chyba mentalność ludzka
pozdrawiamy i zyczymy wszystkim zdrówka:-) ("szlachetne zdrowie";-))
 
kicrym ja chodze na os. tysiąclecia na 19.15 wiec akurat nie wadzi z praca
jak chcesz namiary co i kiedy to pisz smialo to ci podesle namiary
teraz mamy przerwe bo pani na urlopie i kolejne spotkanie 19 maja
jak cos to pisz;-)
 
reklama
Ja niestety nie chodzę do szkoły rodzenia bo po pierwsze musiałabym tam dojeżdżać jakieś 20 km (choć akurat to jest najmniejszy problem), a po drugie i najważniejsze u mnie w szpitalu szkoła rodzenia wymagana jest do porodu rodzinnego, a ja takiego nie będę miała, gdyż Mąż w tym czasie będzie zagranicą, a nawet gdyby był to nigdy by sie na to nie zdecydował bo potwornie boi się szpitala, igieł, krwi itp.:-D żałuję, że nie mogę chodzić do szkoły rodzenia, ale kiedyś tego nie było i kobiety dawały sobie radę, więc myślę, że ja też jakoś to przetrwam...:-:)-D zresztą z opinii innych rodzących ( mam też ciocię, która pracuje na tamtejszej porodówce) wiem dokładnie, że mój szpital ma świetne położne, które bardzo pomagają zarówno przy porodzie jak i po nim, więc chyba nie będzie źle, ale dopóki sama nie sprawdzę to nie uwierzę:tak:
 
Do góry