U nas wczoraj koszmarny dzień. Lało jak z cebra i dupa była ze spaceru - efekt był taki, ze Wojtek przez cały dzień zmrużył oko na DOSŁOWNIE 30 min i to jeszcze w wózku zanim zaczęło lać. Reszta dnia cyc, pielucha, wycie, cyc, pielucha, wycie.
Była u nas pierwszy raz na cały dzień teściowa i zamiast mnie pocieszyć to jeszcze dodatkowo denerwowała. No bo dlaczego on nie śpi, przecież dzieci w dzień powinny spać, może go coś boli, może głodny, może nie najada się piersią...
Na odczepne zrobiłam Małemu butlę bebilonu a on dalej po niej marudził a po pół godzinie zaczął płakać.
Swoją drogą też trochę się zmartwiłam, że nie jestem w stanie go uspać nawet na pół h poza spacerem w wózku...
Czy to się kiedyś zmieni?
Noc w miarę. Spał od 21-3 karmienie o 6 pobudka na bąki, położyłam go na brzuszku i tak jeszcze drzemał do 7.
Rano poszła kupa taka, że pielucha przebrała i bodziak i śpiochy wylądowały w pralce.
Macie jakieś pomysły dlaczego ten szkrab nie śpi? Taki typ? Czy coś robię źle?
Dobrze, że dzisiaj pogoda to zaraz go spakuję do wózka i w plener...