Asteria -

rety ale czarownice tym autobusem jechały. Oj chyba też bym nie wytrzymała! Swoją drogą pan chociaż miły "potem" to też przez pierwwsze 30 min. redukcją umysłową się wykazał! Ja dla odmiany wczoraj miałam optymistyczną przygodę.. Jak wiecie wczoraj się bardzo żle czułam. byłam sama w domu i ja mi skurcze przeszły to chciałam wyjść po chlebek (200 m). Zrobiłam 10 kroków i dalej nic z tego

. Tak mnie wygięło że myślałam że już tak zostanę i wyonraźcie sobie jechał pan samochodem zatrzymał się zaparkował i leci do mnie i delikatnie się pyta czy ja napewno dobrze się czuję, i czy coś potzreba bo tak jakoś niewyraźnie stoję.... ;-). Normalnie wiarę w ludzi to przywraca....
Agathe, Dorinka i Aneta - oj przypomina mi się jak opowiadacie o swoich szkrabach...

Ja teraz mam juz trochę inne problemy. Wczoraj mój mały powiedział nam wieczorem że on też idzie rodzić z mamą. Nie idzie do żadnej babaci - O NIE!

. Gdy mu wytłumaczyliśmy że nie może być w szpitalu powioedział .... że rozumie.... poczeka w samochodzie

....
Karola - GRATULUJE! Normalnie pasmo szczęścia



. Pierścionek cudeńko!!!!
A co do kolek i nakładek na piersi to nie mam doświadczeń (i modlę się aby i tym razem tak bezproblemowo poszło).
A tak poza tym to witam was raniutko! Wczoraj wcale nie miałam weny do czytania pisania, do niczego. Dzisiaj jest lepiej. O 9.30 mam wizytę u gina. Po powrocie zdam relację na właściwym wątku ;-).
Pozdrawiam was kochane i nie chorujcie! (bo mnie już też już coś gardło drapie:-()