Witajcie Dziewczyny
Ja od rana bez telefonu i bez Internetu.


Normalnie stałam z robotą, ale na szczęście już wszystko naprawione i nadrabiam zaległości.
U nas wczoraj burza stulecia chyba (dlatego tyle awarii).

A ja głupia wybrałam się na spotkanie z koleżankami z pracy.


Wyjeżdżałam jak zaczęło gdzieś daleko grzmieć. W restauracji widziałam, że się błyska, ale nie słychać było grzmotów, więc luzik. Dopiero jak wyszłam to szok.



W ogóle okazało się, że burza na maksa, bo wyłączyli w lokalu prąd.


Do auta biegiem, do domu z sercem w gardle… Zdołałam tylko bramę do podwórka zamknąć, a potem już z auta się nie ruszyłam.



I pewnie gdyby nie mój Tato Wybawiciel to siedziałabym w tym aucie aż burza by przeszła…



Jednak Tatko się zlitował i wyszedł po mnie. Otworzył garaż abym mogła autko schować, a potem jeszcze pozamykał, a ja w biegu do domciu. Ale miałam pietra!!!




Było okropnie, burza dosłownie z każdej strony. Echhhh… Wymyśliłam sobie ten wyjazd.

A dziś już znów piękna pogoda, a mnie się spać chce. No cóż.

Dobra, ja nadrabiam zaległości
Miłego dnia!!!