Kasiiula no właśnie teraz dla nas wszystko takie nowe jest i martwimy się i mamy do tego prawo, żeby się martwić i pytać, ja nie jestem na ogół panikarą, ale po ostatnim zdarzeniu to już sama nie wiem, co mam myśleć
ja miałam nieprzyjemną sytuację, teraz, jak byłam u rodzinki, nooo bo o nodze wspomniałam, a do tego, nawet nie chciałam wracać, obudziłam się nad ranem z bólami krzyżowymi i do tego twardy brzuch, (mimo, że brałam to relanium) nie przechodziło tak z pół godziny, więc z mężem pojechaliśmy do szpitala, tam oczywiście czekałam na lekarza z 20 min bo pielęgniara wskazała, że "nie nie krawawi", lekarz przyszedł jak zaczęłam mu mówić o co chodzi popatrzył na mnie pretensjonalnie, tak jakbym mu głowę z błachostką zawracała o 7 rano w niedzielę, potem normalnie zbadał mnie na fotelu, w moim odczuciu jakby krowę co najmniej badał, masakra ciary mnie przechodzą na samo wspomnienie, brzuch pouciskał, że myślałam, że worek owodniowy to mi pęknie, a ponoć faceci ginekolodzy tacy delikatni

po czym walnął do mnie hasło, że mam mu pokazać, gdzie dokładnie boli w tych plecach i tekst typu, " no niech się pani obróci i nie wstydzi tak, przecież klapsa pani nie dam"

Zatkało mnie na całej lini, szukałam słów, żeby mu coś dowalić, że z takim tekstem to nie do mnie, ale miałam puuussstkęee w głowie z tego szoku.
Po tym zdarzeniu to kurcze mam nadzieję, że w szpitalu wyląduje tylko na porodówce
