reklama
dziubasek08
Fanka BB :)
Tylko to memy póki nasze maleństwa w brzuszkachkurczę wzruszyłam się jak to czytałam, miałam kiedyś podobnie ale tylko przez kilka dni , jak przyłożyłam rękę do brzuszka to w tym miejscu mały się wypinał :-) teraz czasem jak się wypnie to zaczynam głaskać to miejsce i dopóki nie zniknie to masuje :-) i strasznie mnie to cieszy
miran jeśli chcą żebyś została w szpitalu to na pewno nie po to żeby Ci zrobić krzywdętylko dla Twojego i dzidzi dobra
martolinka ja też już się nie mogę doczekać aż w końcu normalnie będę mogła z moim mężem się nacieszyć sobą ;-)
Wiecie co, nie wyobrażam sobie jak on będzie na tym świecie i będę go mogła pocałować, przytulić...tak mi dobrze
dziubasek ale teraz jest Ci dobrze, czy jak myslisz o nim, ze jak bedzie na swiecie? bo malo dzis kumata jestem ...
ja tam nie moge sie doczekac kiedy bede mogla zmienic pierwsza pieluszke. nie wazne ze bedzie zakupkany i bedzie plakal. ale bede go miala w ramionach i go przytule i powiem, ze jestem jego mamusia i ze go kocham i w ogole.... ja chce juz urodzic !!!!
ja tam nie moge sie doczekac kiedy bede mogla zmienic pierwsza pieluszke. nie wazne ze bedzie zakupkany i bedzie plakal. ale bede go miala w ramionach i go przytule i powiem, ze jestem jego mamusia i ze go kocham i w ogole.... ja chce juz urodzic !!!!
dziubasek08
Fanka BB :)
ooo to dobrze wiedzieć!!!
a czy was też tak kluje czasem szyjka?
a czy was też tak kluje czasem szyjka?
mamulica
Fanka BB :)
Tak Dziubasek, mnie kłuje. Jakby ktoś szpileczki wbijał... Pisałam chyba to wczoraj i ktoś mi napisał, że to oznacza, że prawdopodobnie się rozwiera szyjka..ooo to dobrze wiedzieć!!!
a czy was też tak kluje czasem szyjka?
mamulica
Fanka BB :)
Anadri, ja tak samo, identycznie jak Ty!!! Chcę już urodzić, mieć Kubę blisko, wiedzieć że jest zdrowiuteńki, silny, wrócić z nim do domu...
Nic mnie nie przeraża - ani te noce, ani kupy, nic...
Nic mnie nie przeraża - ani te noce, ani kupy, nic...
no ja tez tak pomyslalam,ze my tak narzekamy, ze tu nas boli tam nas kluje i ze nie mozna wytrzymac, to co to bedzie na porodowceja im chyba powiem, ze nie mam zamiaru jednak rodzic, niech za mnie urodza :-)
Ja z checia moge im tak powiedziec

a ja wróciłam ze spaceru. Akurat wyszło słońce, więc było całkiem przyjemnie. I schudłąm, więc polar mnie nie opinał tak straszliwie.. SPacer byl truchtem... ja nie wiem, jak to możliwe, bo ostatnio ledwo chodziłam, a tu marszobieg
. Przy okazji zrobiłam zakupy - ze 4 kg w siatkach przytargałam galopem na piechotę 1 km do domu, a potem wbiegłam z tym na moje trzecie piętro bez zadyszki
Może ja już urodziłam??? 

dzidzia się rusza rzadko i leniwie...




dzidzia się rusza rzadko i leniwie...
reklama
kilolek
podwójna listopadowa mama
- Dołączył(a)
- 24 Marzec 2007
- Postów
- 11 197
masakra! wspólczuję ci bardzo. Niezbt przyjazne miejsce. ALe i tak dobrze, ze prawie wszystko zrobili Ci jednego dnia. Dobrze, ze dałaś sobie tam radę sama, bez męża. Bo to na pewno nie lada wyzwanie.nie pisalam wczoraj, bo musialy opasc emocje. po przedwczorajszej wizycie w szpitalu, gdzie stwierdzono bardzo niski poziom wod plodowych postanowilam jednak pokazac wyniki jakiemus innemu lekarzowi. moj maz wpadl natomisat na pomysl, by zarejestrowac nas w jedynym znanym nam szpitalu (niestety dosc daleko od naszego domu), gdzie zakladaja karty ciazy do konca ciazy. minus taki, ze po numerek pojechac musial o 5 rano. plus taki, ze majac karte w tym szpitalu moge ze spokojem jechac tam do porodu, no i podczas zakladania karty tak czy inaczej musial mnie obejrzec lekarz. i tak wczoraj rano zjawilam sie w szpitalu z wygladu przypominajacego nasza gleboka komune: stary, obdrapany, przepelniony... jednak to ponoc specjalistyczny szpital kobiecy, w ktorym pracuja dobrzy lekarze. po wizycie u poloznej, gdzie mi zmierzono cisnienie, zwazono, posluchano bicia serca dzidzi, zalozono karte, do ktorej zabrano wszystkie moje badania,i odeslano do lekarza - jak sie pozniej okazalo najlepszego w tym szpitalu. musialam stoczyc oczywiscie walke z sekretarka lekarzy, ktora koniecznie chciala bym poszla do innego lekarza, bo ta lekarka ma "za duzo na glowie". na szczescie nie ustapilam. dlugie oczekiwanie... moj maz musial czekac na zewnatrz, bo nie wpuszczaja mezczyzn na blok kobiecy,
wreszcie weszlam do lekarki, ktora po spojrzeniu na moja karte - a tam: zagrozona ciaza, astma, choroba haszimoto i operacja oczu 12 lat temu; w ogole nie chciala ze mna rozmawiac bez opinii lekarza ogolnego, endokrynologa i okulisty. jednak od razu uprzedzila, ze jak juz na cito zbiore te opinie i wroce do niej to najlepiej, bym do porodu te 3 tygodnie zostala juz w szpitalu. przerazilo mnie to potwornie, bo jakos nie widzialam siebie lazacej tyle czasu samej w takim strasznym miejscu.
mimo skierowan na cito do kazdego lekarza odczekalam minimum godzinke. lekarz ogolny i endokrynolog na szczescie wpisali, ze nie ma przeciwskazan do porodu w tym szpitalu - wszystko jedno czy silami natury czy zakonczonym cesarka. okulista natomiast zakroplil mi oczy atropina i po godzinie od zakropienia zaczal badanie polegajace na ocenie stanu siatkowki - swiecenie swiatlem w oczy przez jakies szklo powiekszajace - w ogole nie umialam trzymac otworzonych oczu - same sie zamykaly... nastepnie bez slowa zaczal skrobac swoja opinie, a ja po tej atropinie nic nie widzialam, wszystko zamazane... dopiero maz wyczytal pozniej, ze okilista stanowczo odradza porod silami natury i proponuje cesarke! i tak runely moje marzenia o szybkim porodzie i blyskawicznym dochodzeniu do siebie...
po powrocie do ginekologa dostalam znow skierowanie na ktg i jakies specjalistyczne usg. na ktg oczywiscie kolejka. znow czekanie... na szczescie dzidzia brykala podczas badania, wiec liczylam, ze skoro wszystko jest ok, to moze jednak puszcza mnie do domu. po badaniu nawet nikt oprocz poloznej nie spojrzal na wynik i kazano mi isc na usg, a usg juz zamkniete! byla 3-4 po poludniu. spedzilam caly bozy dzien biegajac od lakarza do lekarza. tymczasem, gdy wrocilam na blok okazalo sie, ze moja lekarka juz wyszla. moze bedzie we wtorek, a jak nie to dopiero za tydzien! dano mi trzy opcje - albo klade sie na blok i rano robia mi usg albo wracam rano na usg, albo robie usg prywatnie i rano przywoze wyniki... jednak rano bedzie inny lekarz, a w tej chwili jest tylko lekarz dyzurny! zamiast wiec zostawic karte i umowic sie jakos na jutro cichutko zabralam wszystko i na paluszkach... ucieklam ze szpitala. postanowilam zrobic usg gdzies obok siebie i wrocic z wynikami. jednak obok siebie na usg przyjma mnie najwczesniej dzis po poludniu. to chyba dobrze... boje sie, ze jak za szybko wroce do szpitala z wynikami to faktycznie poloza mnie az do porodu. a poniewaz wg. usg dzidzia mala pewnie lezalabym minimum 2 tygodnie, az by sie zlitowali i zrobili ta cesarke. boje sie, ze sama w szpitalu, z dala od meza, tv i komputerka po prostu zwariuje. juz te 2 dni w szpitalach mialy gigantyczny wplyw na moja psychike. nie chce stresowac dzidzi. na pewno jej lepiej jak leze w domu i kontroluje cisnienie sama. poza tym nawet nie dopytalam z tego wszystkiego jakie warunki panuja na bloku w tamtym szpitalu - co powinnam miec ze soba, ilu osobowe sa sale, czy faktycznie mezczyznom nie wolno przychodzic nawet w odwiedziny???
ale sie rozpisalam... pozdrawiam
Podobne tematy
P
- Odpowiedzi
- 12
- Wyświetleń
- 2 tys
Podziel się: