Dziewczyny, ja obserwując siebie myślę, że czas przyzwyczaja do bólu, on nie znika, nie zmniejsza się, ale człowiek jest w stanie przyzwyczaić się do niego. To nie jest tak, że nie myślę... Cały czas myślę, wczoraj będąc sama płakałam jak bóbr, ale później jest lepiej i mam wiele nadziei i wiary w lepsze jutro. I tak jak Bibiana zastanawiam się jak wytrzymałam tak długi czas bez Piotrka, jak zdołałam przetrwać, żyć. Kobieta ma w sobie tyle siły, że czasem nawet nie zdaje sobie z tego sprawy... A to już prawie dwa lata odkąd odszedł Piotrunio...
I do tej pory słyszę od ludzi słowa typu: "Podziwiam Cię, ja bym nie dała rady, umarłabym... itp". Część mnie umarła, ta przeznaczona dla Piotrusia. I nigdy już nie powróci. Wierzę jednak, że z narodzeniem kolejnego dziecka narodzi się we mnie nowa część...
Jestem pewna, że każda z Was, która stoi przed wyborem nagrobka dokona trafnego wyboru. Ja też zastanawiałam się jak to będzie, bałam czy wyjdzie tak jak chciałam, denerwowałam się tak że mój mąż już zaczął mnie opierniczać, że przesadzam. Myślę, że mój Syn czuwał nad tym by wszystko dobrze wyszło. U Was z pewnością będzie tak samo i domki dla Waszych dzieciaczków będą idealne!
Wiele sił i wytrwałości dla każdej z Was:* Pozdrawiam!