reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Luty 2013

dobrze nazwałaś ale to że technik nie ma przed nazwiskiem mgr nie znaczy że jest głupszy. Bo w ciągu dwóch lat musi wkuć te same podręcznik które student przyswaja 5 lat.
A odnośnie marimeru to nie wiem kiedy chciałaś go kupować i ile miał wtedy Jurand ale hipertoniczny jest od 18 miesiąca a izotoniczny od 6 miesiąca życia.

Aga ma trochę racji, to że technik musi wkuc to samo co student w 2 lata juz samo w sobie sprawia, że ma mało czasu, uczy sie szybko i po łebkach, zwłaszcza w uczelniach prywatnych, a tych jest dużo oferujących taki kierunek. Uczelni medycznych w Polsce jest tylko kilka i bardzo trudno sie na nie dostać... co prawda skończyłam inny kierunek ale nie wyobrażam sobie nauki mojego zawodu zaocznie, lub jeszcze krócej, miałam w 3 lata tyle godz co lekarski w 5 i wiem jak sie uczyłam... nie było na to wiele czasu.

my_troje ja bym sie cieszyła, jestem w 13 tyg i nadal czekam aż miną mdłości i wymioty, ciągle wątpię czy to wogóle minie.

dzisiaj wogóle mam gorszy dzień, tak więc pozdrawiam wszystkie mamuski które nie wiedzą co by zjadły, jak sie położyły żeby było wygodnie i gdzie sie schowały żeby było chłodniej :-)
 
reklama
klowee po łebkach może tak, na uczelniach prywatnych. Ale uwierz że na dziennej państwowej się nie da po łebkach bo Ci sami wykładowcy uczą co na AM i większość takich samych egzaminów robią.
 
i tu się aga z Tobą nie zgodzę. Technik farmaceutyczny ma skończoną szkołę i to bardzo ciężką ( mówię o państwowych uczelniach a nie tych wszystkich śmiesznych, prywatnych zaoczno-wieczorowych szkółkach). Wszędzie zdarzają się wyjątki ale często technicy mają dużą wiedzę.

I ja też się nie zgodzę. Mam dwie koleżanki które są właśnie technikami i są zarąbiste w tym co robią. Każdą ulotkę na pamięć wręcz recytują. Jak opowiadają jak miały ciężko w szkole i ile materiału jak musiały dosłownie wiedzieć wszystko to samo co lekarze a nawet więcej to szok. Czasem opowiadają jak dostają receptę a tam leki których nie można ze sobą łączyć albo jak się ma inne choroby a lekarz tak przepisał muszą normalny wywiad przeprowadzić i od razu dzwonią do lekarza z pytaniem dlaczego tak zapisał i się pojawia "nie wiedziałem że pacjent na to TEŻ cierpi". Wspominały o jednym wykładowcy który na wyrywki ich pytał dolegliwości jakie mogą wystąpić po wybranym przez niego leku. Musiały umieć wszystko. I teraz jak są jakieś szkolenia to też one jeżdżą bo szanownej Pani MGR nie chcę się.


Ja w okolicach 9 tygodnia też straciłam wszystkie objawy- aż bałam się czy dzidzia nadal jest w brzuszku.

Ja też jakoś tak czułam się wyjątkowo wspaniale a teraz tragicznie.

klowee po łebkach może tak, na uczelniach prywatnych. Ale uwierz że na dziennej państwowej się nie da po łebkach bo Ci sami wykładowcy uczą co na AM i większość takich samych egzaminów robią.

No właśnie cała prawda. JAk zapłacisz to możesz się uczyć po łedkach a jak nie to cierp ciało jak się chciało.
 
Witam wieczornie.

Kurcze... bigosik też bym pochłonęła :-p U mnie póki co śledzie w śmietanie czekają na jutrzejszy obiad (chyba, że zjem je jeszcze dzisiaj :-p) . Zakupiłam też sobie kg winogrona i już je skubię :rofl2:

Brzusio coś pobolewa a przede mną jeszcze góra ciuchów do prasowania (cały dzień się za to zabieram i jakoś jeszcze się nie udało)

my_troje - to, że objawy zanikają nie musi oznaczać niczego złego, ale jesli bardzo Cię to niepokoi - myk do lekarza
 
dziewczyny ja na moment. lot jakoś bo jakoś zleciał (pomijam 2,5 godziny opóźnienia przez burzę :/). ale dzisiaj miałam masakre. cały dzień spędziłam w szpitalu, na nogach jestem od prawie 36 godz - uświadomiłam sobie jak wracałam przed chwilą do domu, że nie śpię od wczoraj 8 rana... jak na ciężarówkę niezły wynik co nie? no ale na szczęście z dzidziolem wsio ok. szczegóły jutro bo wymiękam.
 
Oj dziewczyny, nieładnie. Poczułam się trochę dotknięta.. Nie wiem czy akurat Wasza mocna krytyka dotyczy zaocznych prywatnych studiów typowo medycznych,ale bardzo krzywdzące jest, co piszecie...Ja tak właśnie studiowałam- zaoczne i prywatnie. Zaocznie- bo nie mogłam inaczej, bo musiałam zarobić na studia. Koszt studiów dziennych był nie dość, że wyższy niż zaocznych to jeszcze nie byłabym w stanie być na pełnym etacie i codziennie uczęszczać na zajęciach.. Natyrałam się jak głupia przez te 5 lat..Poziom nauki taki sam jak na dziennych i państwowych uczelniach..Wiem co mówię, miałam znajomych na UAM na tym samym kierunku (Ci sami wykładowcy, te same wymogi, po 2 roku "wykoszono" ponad połowę z roku). Nauki było więcej niż na dziennych, bo nie mogłam tej wiedzy przerobić poprzez zajęcia..Dojeżdżanie co 2 tygodnie w soboty i niedziele niemal 150 km najpierw busem, potem pociągiem w 1 stronę..Poświęcony urlop na pisanie magisterski..Branie masy wolnego na seminaria..Itd..........Itd
 
klowee po łebkach może tak, na uczelniach prywatnych. Ale uwierz że na dziennej państwowej się nie da po łebkach bo Ci sami wykładowcy uczą co na AM i większość takich samych egzaminów robią.

niejeden by sie zdziwił co mozna a co nie, i jak kiedyś spotkam w gabinecie lekarzy z którymi mieszkałam w akademiku to wyjdę chyba z gabinetu, po tym co zobaczyłam jak można sie uczyc i zdawać egzaminy na państwowej dziennej uczelni medycznej w Warszawie:szok:

Poli na magisterce tez miałam wrażenie że dziewczyny na zaocznych musiały więcej robić, co tydz każdy weekend zajęty, ja miałam wszystko rozłożone w czasie na dziennych i z palcem w nosie pracowałam na pełen etat, ale zajęć nieporównanie mniej niż na licencjacie, tam nie wyrabiałam z czasem codziennie zaczynałam o 7 a kończyłam o 20-21.
 
Ostatnia edycja:
deizzi mam nadzieje ze dziewczyny wybaczą ale znów będę się powtarzała- moja wada to zaćma wrodzona jestem po 8 poważnych operacjach i jakoś dzięki temu funkcjonuję. no i oczywiście dzieki pomocy moich rodziców dziedków i męża. jestem osobą jednooczną, ale to moje jedo oko jest też takie nie za bardzo, bo niewiele nim widzę. Pisząc do was korzystam z programu udźwiękawiającego który czyta to co napisałyście i to co ja piszę do was:) troszke mi to ułatwia życie

aga bardzo ci dziekuje za to co napisałaś. widzę, że doskonale rozumiesz to, co czuje. faktycznie studia są dla mnie ważne bo dzieki temu mogę żyć normalnie jak zdrowi ludzie i nie myśleć cały czas o sobie jak o wyżutku społecznym. Rozstanie z malcem zapewne będzie dla mnie bardzo trudne, ale zostanie pod najlepszą opieką pod jaką tylko się da. Moja mama to złoty człowiek i krzywdy mu nie zrobi.

dziś mnie naszło na kolację na chlebek zapiekany z masłem czosnkowym i serem żółtym. objadłam się strasznie. Czuje sie dziś dobrze, więc współczuję szczerze tym, co cierpią na jakieś dolegliwości ciązowo pogodowe.
 
Oj dziewczyny, nieładnie. Poczułam się trochę dotknięta.. Nie wiem czy akurat Wasza mocna krytyka dotyczy zaocznych prywatnych studiów typowo medycznych,ale bardzo krzywdzące jest, co piszecie...Ja tak właśnie studiowałam- zaoczne i prywatnie. Zaocznie- bo nie mogłam inaczej, bo musiałam zarobić na studia. Koszt studiów dziennych był nie dość, że wyższy niż zaocznych to jeszcze nie byłabym w stanie być na pełnym etacie i codziennie uczęszczać na zajęciach.. Natyrałam się jak głupia przez te 5 lat..Poziom nauki taki sam jak na dziennych i państwowych uczelniach..Wiem co mówię, miałam znajomych na UAM na tym samym kierunku (Ci sami wykładowcy, te same wymogi, po 2 roku "wykoszono" ponad połowę z roku). Nauki było więcej niż na dziennych, bo nie mogłam tej wiedzy przerobić poprzez zajęcia..Dojeżdżanie co 2 tygodnie w soboty i niedziele niemal 150 km najpierw busem, potem pociągiem w 1 stronę..Poświęcony urlop na pisanie magisterski..Branie masy wolnego na seminaria..Itd..........Itd


Hmmm... Z własnego doświadczenia (a jestem na zaocznych) wiem że mam lepiej niż na dziennych. Oni mają dwa razy więcej materiału do nauczenia. My jesteśmy ulgowo traktowani mamy możliwości poprawek (kilku) a oni jeden termin. Wykładowcy nam zdradzają jakieś pytania, wskazówki co do egzaminu im już niestety nie. Spokojnie możemy sobie przekładać egzaminy oni nie. Dlatego ja mam takie zdanie że płacimy to też jest inaczej. I tak jest. Bynajmniej na tych uczelniach na których mam znajomych. MAło tego Wykładowcy się sami przyznają że nas muszą oszczędzać bo im nas więcej tym więcej grup więcej im płacą a na dziennych im ich mniej tym lepiej bo nie idzie nad nimi zapanować. Takie słowa słyszałam od dwóch wykładowców.

I się nie obrażaj bo ja też jestem na zaocznych i poniekąd sama na siebie mówię :) Dla mnie studia są łatwiejsze niż liceum. Chodzę tam bez stresów, lęków, umiem to umiem, nie to zdam jak będę umieć. Zero problemów. Jest tego duży minus że jesteś wtedy gorzej przygotowana ale tak na prawdę tylko praktyka zawodu uczy Cię wszystkiego i to ona jest ważna sucha teoria gdzie "zakujesz, zdasz i zapomnisz" nie wiele zdziała.


deizzi mam nadzieje ze dziewczyny wybaczą ale znów będę się powtarzała- moja wada to zaćma wrodzona jestem po 8 poważnych operacjach i jakoś dzięki temu funkcjonuję. no i oczywiście dzieki pomocy moich rodziców dziedków i męża. jestem osobą jednooczną, ale to moje jedo oko jest też takie nie za bardzo, bo niewiele nim widzę. Pisząc do was korzystam z programu udźwiękawiającego który czyta to co napisałyście i to co ja piszę do was:) troszke mi to ułatwia życie

aga bardzo ci dziekuje za to co napisałaś. widzę, że doskonale rozumiesz to, co czuje. faktycznie studia są dla mnie ważne bo dzieki temu mogę żyć normalnie jak zdrowi ludzie i nie myśleć cały czas o sobie jak o wyżutku społecznym. Rozstanie z malcem zapewne będzie dla mnie bardzo trudne, ale zostanie pod najlepszą opieką pod jaką tylko się da. Moja mama to złoty człowiek i krzywdy mu nie zrobi.

dziś mnie naszło na kolację na chlebek zapiekany z masłem czosnkowym i serem żółtym. objadłam się strasznie. Czuje sie dziś dobrze, więc współczuję szczerze tym, co cierpią na jakieś dolegliwości ciązowo pogodowe.

I dobrze że się powtarzasz :)
A więc szczere gratulację za Twoje ambicje i cudowną rodzinę bo wiele osób by się na Twoim miejscu już dawno poddało a Ty walczysz jak lwica o studia :) Oklaski dla Ciebie :) :)
 
reklama
hej laseczki:* ale dziś upał!!! nie mam dalej czym oddychac. glowa pobolewa. taka ciężka jakby jakies ciężarki mi dołożyli:baffled: no i brzuszek czsem coś po bokach się odzywa. dużo odpoczywam i trochę przechodzi. jutro mam wizytę. ciekawe co tam mój bąbeleczek robi.

gatuluje wszystkim kobietką, które dostały porcję kopniaczków:-) też bym chciała tak już. czsem mi się wydaje, że czuje takie smyranie:-p ale nie wiem czy to to czy moje wnętrzności:-D

pisałyście o budyniu....mmmmmmm..... jejku ale bym zjadła. ale teraz to mi się nie chce zrobic. mam jeszcze ochote na spaghetti. zrobię na obiad jutro. i kalafiorowa.
a dziś jadłam bigos zagryzając ogórkiem kiszonym:szok:
też tak mam, że ochota przychodzi na coś a potem zrobię i nie dam rady zjesc. tak było z krokietami, które uwielniam....eh...

aniołeczek jesteś bardzo dzielna! napewno dasz sobię radę z malcem i studiami. pozytywne nastawienie najważniejsze!:*

i nie kłócic mi się tu o studia zaoczne czy nie. ja uważam, że jak ktoś chce się nauczyc to tak czy tak ośiągnie swój upragniony cel, a jak ktoś to zlewa to po lebkach nie jednemu udalo się zaliczyc dzienne i zaoczne. nie ma reguły.
 
Do góry