Witajcie w 2013 roku!
Dla wszystkich lutóweczek i ich pociech (tym brzuchowym i "bardziej zewnętrznym") wszystkiego najpiękniejszego!
Poza tym, jak już któraś wspomniała...
TO NASZ ROK!
Przyznaję się bez bicia, że doczytałam tylko kilka stron wstecz, bo za bardzo nie mam na nic siły ani ochoty. Chciałam tylko zameldować, że płetwy mocno zaciskałam i do 2013 roku w dwupaku dotrwałam, ale chyba zbliża się moja godzina 0!!! W tamtym roku pożegnałam się jeszcze z czopem śluzowym, który odszedł mi wczoraj ok. godz. 14. Od 23 miałam dość silne skurcze, ale nieregularne. Ciągle powtarzaliśmy małemu z mężem, że musi wytrzymać do nowego roku i chyba wziął to sobie do serca. Skurcze przeszły, ale przed 1 w nocy pojawiły się silne bóle krzyżowe. Nie mogłam zasnąć do 3. Myślałam, że będziemy musieli jechać na porodówkę, ale jakoś zasnęłam i dzisiaj od rana bardzo boli mnie brzuch jak na okres. Niby skurczy nie ma, ale jestem zwarta i gotowa. Torba czeka w przedpokoju spakowana

Poza tym najadłam się wczoraj strachu co nie miara, bo miałam straszną biegunkę i już miałam wizję porodu. Wiadomo organizm się oczyszcza bla, bla, bla.
W razie gdyby się coś działo napiszę
Belli sms-a, bo tylko jej nr mam :-)
Tymczasem... uciekam do mężusia, który jest bardziej spanikowany niż ja
Cortina oreczko dziękuję za pamięć i troskę! Wielki buziak dla Ciebie! Muaaa ;*