sikanie to chyba standard, choć w pierwszej ciąży dokuczał mi dopiero w III trymestrze. Teraz budzę się w nocy i czasem muszę biec, bo czuję, że nie wytrzymam
mdłości mam tylko PO jedzeniu, ale uniknąć ich nie mogę - najgorzej jest popołudniu...
Co do porodu, to Mój też był, uparł się od kiedy zrobiłam test i tak zostało. Cieszę się, że był, bo rodziłam 12h i bez niego bym się nudziła
a tak serio, to położna poszła sobie w cholerę jak zaczęły się skurcze parte i panikowałam, że urodzę na posadzkę, Mój po nią poszedł i napatrzył się na inne porody (a było nas 6 na raz). zdębiał kiedy zobaczył dziecko, położne do niego mówiły "weź synka tatusiu", a on stał i patrzył w szoku
kiedy doszedł do siebie, to pilnował żeby skrupulatnie zmierzyć i zważyć synka, nie odstępował go na krok i wysłał pierwsze zdjęcie do całej rodziny
niestety nie mógł przeciąć pępowiny, bo mieliśmy konflikt serologiczny, ale myślę, że to by było dla niego za dużo.. Teraz też chce być ze mną - to dobrze